Generalnie duchy są w miarę grzeczną i ułożoną społecznością, ale niestety zdarzają się i w takiej grupie wyjątki. Kiedy układano NNSPDRPDIM nam jako medium przyzwolono na stosowanie pewnych środków, niekoniecznie przyjemnych dla duchów, jeśli takowe w jakiekolwiek sytuacji sprawiałyby za dużo kłopotów. Niestety wymagano ode mnie, żebym miała zawsze kilka z tych gadżetów pod ręką, nawet jeśli miałam wolne albo byłam na wakacjach. Dlatego nie polecam nikomu urodzić się jako medium, naprawdę cieszcie się normalnym życiem, bez świadomości istnienia całej tej otoczki. Chyba że jesteście pracoholikami, to proszę bardzo... Ja do tej grupy nie należę i chciałabym wypocząć raz na jakiś czas.
Nie lubiłam zostawiać Judy na dłużej, chociaż namawiała mnie gorąco, żebym wyjechała na wakacje. Zgodziłam się zatem na trzydniowy wypad na wybrzeże latem zaraz po egzaminach na uczelni. W moich planach było smażenie się na plaży, sączenie soczków i kompletna ignorancja duchowego świata. Jednak przeklęta druga strona nie chciała zapomnieć o mnie.
Leżałam sobie na plaży, opalałam się i nikomu nie robiłam krzywdy, ale nie mogłam nie zainteresować się, kiedy usłyszałam rozmowę przechodzących obok dziewczyn. Narzekały, że co jakiś czas przechodzi je dziwny, zimny dreszcz i odczuwają podmuchy wiatru, które próbują podwiać im sukienki, mimo że aura była bezwietrzna. Westchnęłam ciężko i rozejrzałam się, zauważyłam, że za dziewczynami podąża dwójka duchów jakichś młokosów z zadziornymi uśmieszkami. Wstałam, zebrałam swoje rzeczy i skierowałam się w ich stronę.
Gdy się mijaliśmy, zderzyliśmy się ramionami, ale duchy były zbyt skupione na wymyślaniu kolejnych psikusów, więc nie zwrócili na mnie uwagi. Zainteresowali się, dopiero kiedy pociągnęłam ich oboje za koszulki, spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Medium? - zapytał jeden z nich. - Co tu robisz?
- Chciałam odpocząć, ale nie spodobały mi się wasze żarty. Dziewczyny ewidentnie czuły się nieswojo, więc macie przestać i nie sprawiać kłopotów - powiedziałam poważnym tonem.
- Oj tam to tylko głupie żarty - wtrącił się ten drugi młodzieniec.
- Jeśli to się nie skończy, to pożałujecie i tyle. Decyzja należy do was. - Wzruszyłam ramionami i poszłam do hotelu.
Wieczorem tego samego dnia, niemal podskoczyłam, gdy zobaczyłam przed sobą pobitego Tristana. Duchowy świat jest odbiciem naszego, więc też zdarzają się bójki między jego mieszkańcami. Chociaż mnie wkurzał, to przywiązałam się do niego na tyle, by zareagować i poważnie przejąć się jego stanem.
- Co się stało?! - zapytałam, oglądając jego rany.
- Pobiłem się z tymi typkami, których upomniałaś dzisiaj na plaży - odpowiedział zasmucony. - Pilnowałem ich i podsłuchałem, że chcą z tamtych dziewczyn też zrobić duchy, bo wtedy nikt się nie będzie czepiał, że próbują je poderwać.
- Co za... - zerwałam się na równe nogi i wyciągnęłam dwie liny z plecaka. - Idziemy! Generalnie nie lubię, kiedy mnie śledzisz, ale dzisiaj muszę ci podziękować, że byłeś blisko.
Biegłam na plażę, obawiając się, co te dwa głupki mogły wymyślić. Zadzwoniłam też do mojego koordynatora i opisałam sytuację z prośbą, żeby przysłał tu kogoś, kto mieszka w pobliżu. Miałam naprawdę złe przeczucie i nie myliłam się. Ratownicy zakończyli już zmianę, ale dziewczyny nadal kąpały się w morzu. Nie były daleko od brzegu, ale zauważyłam, że ciężko walczą, aby utrzymać się na powierzchni. Zanurzyłam się i zobaczyłam, że te dwa durnie próbują je wciągnąć pod wodę, chwyciłam tego, który był bliżej i zaczęłam ciągnąć w stronę brzegu. Zaskoczenie dało mi pewną przewagę, chwyciłam pierwszy z brzegu kamień i ogłuszyłam go ciosem w głowę, następnie szybko związałam ręce specjalną liną, która zablokuje jego wszystkie duchowe umiejętności na jakieś trzydzieści lat. Po tym czasie się rozpuści.
- Rozwiąż go natychmiast! - Usłyszałam krzyk jego kumpla. - To nasza plaża, po co się wtrącałaś?!
- Bo to mój cholerny obowiązek. Zresztą uprzedzałam was, że tak to się skończy - wycharczałam, kaszląc co chwila. Byłam zdyszana po tej krótkiej, acz intensywnej walce.
- Nie, teraz to ty pożałujesz! - rzucił się na mnie, upadłam na piasek i uderzyłam o ziemie wystarczająco mocno, by to odczuć, przeklęłam.
Po chwili nie czułam już jego ciężaru, bo teraz to Tristan się na niego rzucił i turlali się po piasku, tłukąc się po twarzach. Szanse teraz były bardziej wyrównane, a mój duch był bardziej wściekły, więc po dłuższej chwili mogłam też związać też drugiego „właściciela plaży". Rzuciliśmy ich obok siebie, ja padłam na piasek, a Tristan usiadł obok mnie. Słońce zaczęło powoli zachodzić, barwiąc wszystko na różowy i pomarańczowy kolor.
- Dziewczyny całe? - zapytałam Tristana.
- Tak, pomogłem im trochę, ale są już na brzegu. Pewnie będą przez jakiś czas w szoku - odpowiedział, wpatrując się we mnie.
- Jak ja nienawidzę tej roboty - mruknęłam. - I dziękuję za pomoc.
- Nie ma problemu, jeśli w nagrodę mogę oglądać taki piękny zachód słońca z tobą - powiedział, uśmiechając się ciepło, mimo zakrwawionej na duchowo twarzy.
- Tak, rzeczywiście jest piękny - potwierdziłam, podnosząc się. Również usiadłam i oparłam głowę na jego ramieniu. - Bardzo piękny.
CZYTASZ
HOW NOT TO BE A MEDIUM
SpiritualCamilla jest medium 2.0, co pozwala jej traktować duchy niemal jak żywe osoby. Jest jednak jeden martwy mężczyzna - Tristan, z którym nie chce mieć nic do czynienia, a on uparcie stara się być częścią jej życia. Młoda kobieta stara się znaleźć równo...