Musiałam mocno się nagłówkować, aby przekonać Tristana, że całkiem dobrze poradzę sobie sama z moim wyjazdem na dyżur do biblioteki. Zazwyczaj jeździłam w czasie letnich wakacji, ale tym razem musiałam dostosować się do Sebastiana i jego przerwy zimowej w szkole. Taki warunek postawiła mi dyrektorka domu dziecka. Młody już mówił o tym, że powoli chciałby zacząć pracować i nieco mnie odciążyć. Zakładałam, że nastąpi to od razu, gdy tylko skończymy remontować jego biuro. Mój uczeń całkiem nieźle odnajdywał się już w aplikacji i wydawał się poekscytowany wyjazdem.
Tristan odprowadził mnie na dworzec z obrażoną miną. Nie wiedział, czemu nagle nie chce się z nim widywać przez dwa tygodnie. Chociaż próbowałam mu wmówić, że powinnam skupić się w czasie dyżuru skupić na pracy, a nie spędzaniu czasu z nim. Zrobił się bardziej podejrzliwy, odkąd w ogóle wzięłam Sebastiana pod swoje skrzydła. Często patrzył na mnie z wyrzutem, gdy z nim pisałam. Przy poprzednim spotkaniu, jak otrzymałam od młodego różę, miałam wrażenie, że trzyma mnie na dystans.
Z jednej strony chciałam, żeby Sebastian już był samodzielny. Mogłabym mu wszystko na spokojnie wyjaśnić, opowiedzieć całą historię za jednym razem. Z drugiej jednak przywiązałam się do młodego. Nie miałam rodzeństwa i zaczęłam go postrzegać jak młodszego brata, nie chciałam, aby nagle przestał być ważną częścią mojego życia.
Dotarłam na stację przesiadkową, z której w dalszą drogę miałam ruszyć już z Sebastianem. Czekał nieco podenerwowany, bo jego pociąg dotarł tam wcześniej niż mój. Mieliśmy przed sobą jeszcze kilka godzin jazdy do miejsca docelowego. Nie miał za często okazji, żeby się gdzieś wybrać. Pomimo zmęczenia wyglądał przez okno, jak dziecko, które pierwszy raz jedzie pociągiem. Ja miałam ochotę się zdrzemnąć, ale najpierw musiałam odpowiedzieć na kilka pytań.
- Na czym właściwie ma to polegać?
- Cóż - Zastanowiłam się, od czego zacząć. - Duchy mają za dużo wolnego czasu i wiele z nich lubi czytać, tylko że trzymanie książek i przewracanie kartek to marnotrawstwo energii, więc Stowarzyszenie zadbało o biblioteki, gdzie gromadzimy wszystko, co się da w różnych językach. Tak jak normalnie bariera językowa jest niczym w naszej komunikacji z duchami. One też dogadują się między sobą bez problemu, tak czytać mogą tylko w swoim własnym języku.
- To pewne utrudnienie - zauważył młodzieniec. - To co my tam robimy właściwie?
- Jest nas zawsze trójka, więc jedna osoba zawsze ma ośmiogodzinny dyżur, a przez resztę dnia możemy robić, co chcemy. Generalnie wykładamy duchom książki na pulpity, przewracamy im kartki, niektórym czytamy na głos. Szukamy im, czego chcą, czasem domawiamy jakieś rzeczy. Często tez duchy ćwiczą tam kontrolę nad duchową motoryką, ale zazwyczaj się wkurzają, że zamiast kartki to przewracają z dwadzieścia i ostatecznie robimy to za nich. - Wzruszyłam ramionami.
- Lubisz w ogóle te dyżury?
- Tak - odpowiedziałam. - Raczej mam dobry kontakt z naszą grupą, więc zazwyczaj jest miło, idzie się dogadać.
- Patrzyłaś z kim tam będziemy? Myślisz, że nie będę tam nikomu przeszkadzać? - Sebastian zaczął się nieco denerwować.
Nie dziwiłam się, skoro jedyne, przynajmniej żywe medium, z jakim miał kontakt, to byłam ja. Poszukiwał tych informacji z aplikacji.
- Nawet nie wiem - odpowiedziałam. - Najważniejszy tym razem był dla mnie termin. Ktokolwiek to będzie, na pewno będzie fajnie. - Uśmiechnąłem się, jeszcze wierząc w swoje słowa.
- Przez pierwszy tydzień będziemy z 913 i 933, a drugi z 941 i 928 - oznajmił chłopak. - Jacy oni są?
- Powtórz numery - poprosiłam, mina mi zrzedła i czułam, jak robię się blada.
- 913...
- Nie wierzę, że mam takiego pecha - jęknęłam zrozpaczona, gdy dotarło do mnie, co to oznacza.
CZYTASZ
HOW NOT TO BE A MEDIUM
SpiritualCamilla jest medium 2.0, co pozwala jej traktować duchy niemal jak żywe osoby. Jest jednak jeden martwy mężczyzna - Tristan, z którym nie chce mieć nic do czynienia, a on uparcie stara się być częścią jej życia. Młoda kobieta stara się znaleźć równo...