- Panie Ronaldzie, czy mogę panu zająć chwilę i poprosić o radę? - zapytałem, podchodząc do ducha, który nie zawsze cieszył się moją obecnością w swoim domu i zwyczajnie mnie zignorował.
Judy akurat wykonywała proste prace ogrodowe pod czujnym okiem swojego zmarłego męża. Zaczynała się wiosna, więc powoli przygotowywała wszystko, aby móc się potem cieszyć widokiem kwiatów, popijając kawę w małej drewnianej altance.
- Ronaldzie, co sądzisz, żeby w tym roku posadzić bardziej kolorowe kwiatki? Może w różnych odcieniach fioletu? Nasza młoda przyjaciółka też lubi ten kolor. A w tym roku bardzo ciężko pracowała na studiach. Na pewno się ucieszy - powiedziała starsza kobieta do siebie.
Bez Camilli nie wiedziała, gdzie dokładnie znajduje się Ronald i w którą stronę się zwracał, on mógł dać jej tylko znać, że jest w pobliżu jakimś podmuchem zimnego powietrza, gdy się poruszał.
- Judy, cokolwiek zdecydujesz, na pewno będzie pięknie, ale się nie przemęczaj - powiedział rozczulająco. - Muszę powiedzieć Camilli, żeby cię bardziej pilnowała.
- Jesteście uroczą para - zauważyłem, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.
- Jeszcze tu jesteś, młodzieńcze? - Spojrzał na mnie z rozczarowaniem.
- Chciałem poprosić o radę, jak zdobyć serce Camilli? - zapytałem nieśmiało. Uniósł brwi z wyrazem zaskoczenia na twarzy. - Nie powiem, staram się już od ponad roku, a nie widzę żadnego postępu. A widząc pana i panią Judy, i jak wasza miłość jest piękna, i...
- Zapomnij - mruknął Ronald.
- Zapomnij, w jakim sensie?
- Zapomnij, że ci pomogę. Zapomnij, że kiedykolwiek ci się uda. Camilla i tak jest za dobra, że cię toleruje - wytłumaczył mi już trochę podirytowany, że mu przeszkadzam, spędzać miło czas w ogrodzie.
- Ale...
Przerwał mi gestem otwartej dłoni, całą swoją uwagę skupiając na Judy, która wstawała i musiała przytrzymać się ściany altanki. Przez chwilę stała tam, łapiąc oddech. Ronald znalazł się zaraz przy niej ze zmartwionym wyrazem twarzy, na której malowała się również złość, że nie może nic zrobić poza byciem obok.
- Troszeczkę zakręciło mi się w głowie - powiedziała starsza kobieta szeptem. - Zaraz mi przejdzie.
- A nie mówiłem - westchnął Ronald, a potem spojrzał na mnie. - Dlatego powinieneś zapomnieć, nawet jeśli jakimś cudem twoje uczucie jest szczere, co Camilla będzie z tego miała? Zastanów się. Daj jej po prostu przeżyć życie - powiedział smutnym głosem, odnosząc się też do własnej sytuacji i podążył za swoją żoną, która zmierzała powoli w stronę domu. - Poza tym Camillę lubię, a ciebie nie, nawet gdybyś nie był martwy i tak bym cię nie lubił.
Dzięki, pomyślałem oburzony i zdziwiony, że ktoś może mnie nie lubić. Rozumiałem, że nie podobała mu się moja obecność, w końcu przez dziesiątki lat był tu jedynym duchem i pewnie przeganiał wszystkie inne, jakie mogły się kręcić w pobliżu. Tylko ja jestem na tyle uparty, żeby wciąż tu wracać. Najpierw miałem wrażenie, że coś mnie tu przyciąga siłą, ale to trwało tylko przez chwilę, bo potem głównym powodem, dla którego tu byłem - ona, Camilla.
Rada Ronalda była mądra i powinien jej posłuchać, ale postanowiłem, że jeszcze się nie poddam, żeby zdobyć serce ukochanej! Zacisnąłem pięść z determinacją i udałem się do pobliskich domów zobaczyć, czy ktoś nie ogląda jakiegoś filmu albo serialu romantycznego, żebym mógł się jakoś zainspirować w kwestii dalszych działań.
CZYTASZ
HOW NOT TO BE A MEDIUM
SpiritualCamilla jest medium 2.0, co pozwala jej traktować duchy niemal jak żywe osoby. Jest jednak jeden martwy mężczyzna - Tristan, z którym nie chce mieć nic do czynienia, a on uparcie stara się być częścią jej życia. Młoda kobieta stara się znaleźć równo...