29 - Teorie

3 1 0
                                    

Nie pamiętam, czy początkowo bałam się duchów. Kiedy byłam mała, widywałam je sporadycznie, a one chyba wiedziały, że jeszcze nie pracuje. Mówiłam o nich rodzicom, pytałam się, czemu tamten pan na takie dziwne białe włosy, dlaczego ta kobieta ma na sobie taką dziwną suknię. Patrzyli się wtedy na mnie zdziwieni i odpowiadali, że pewnie mam już zwidy, bo jestem zbyt zmęczona, albo moja wyobraźnie za dużo pracuje.

Z czasem widziałam ich coraz więcej, zadawałam więcej pytań, rodzice byli przerażeni. Zaczęły się krzyki, zaciąganie mnie do różnego rodzaju psychologów. Duchy nieraz chciały uciąć sobie ze mną pogawędkę, zimno i specyficzna aura, którą wokół siebie roztaczały, mi nie przeszkadzała, ale była uciążliwa dla moich bliskich.

W końcu, żeby ułatwić życie zarówno im jak i sobie przestałam o tym mówić. Otworzyłam się dopiero ponownie przed Zoey, ale też zajęło mi to lata. W rzeczywistości wyciągnęła to ze mnie siłą, bo myślała, że dzieje mi się krzywda, gdy wspominałam o tajemniczej pracy, którą muszę wykonywać po szkole. Stopniowo odsuwałam się od rodziców, ignorowałam też wszystkie duchy. Zamknęłam się na wszystkich, przez co, gdy już ktoś próbował do mnie dotrzeć, bywałam opryskliwa i nieprzyjemna.

Kilka dni, zanim po raz pierwszy spotkałam poprzedniego koordynatora, pojawił się przede mną duch kobiety w średnim wieku. Miała na sobie luźną, długą suknię z jakichś naturalnych materiałów i mnóstwo błyszczącej, hałaśliwej biżuterii. Jej głowę okalała burza czarnych loków, a na twarzy gościł szeroki uśmiech, który od początku mnie zirytował. Zignorowałam ją jak każdego innego ducha i dalej bujałam się na huśtawce.

- Cześć słoneczko - zawołała wesoło. - Jestem Cecylia i postanowiłam mianować się twoim duchowym opiekunem. Czemu nic nie mówisz, przecież wiem, że mnie widzisz i słyszysz.

- Daj mi spokój - mruknęłam tylko szeptem, upewniając się, że nie słyszał tego żaden inny dzieciak na placu zabaw.

- Nieładnie tak mówić do starszych. - Pogroziła mi palcem, ale wciąż się uśmiechała.

Przez kolejne kilka dni spędzała ze mną czas, nazywała cały czas słoneczkiem i mówiła o Stowarzyszeniu, moich obowiązkach, byciu medium itd. Nie rozumiałam wtedy za wiele, ale potem przyszedł koordynator i zaczęłam być częścią tego świata. Cecylia rzeczywiście stała się moich duchowym stróżem, pilnowała, żeby duchy mi się nie nastręczały poza godzinami pracy, co często wykorzystywały, kiedy media są młodsze. Przeganiała tych, których prośby według niej były dla mnie zbyt skomplikowane.

Była taką duchową dobrą wróżką. Dosłownie wróżką, bo tym się zajmowała za życia, a po śmierci jeszcze bardziej zgłębiała tajniki astrologii, numerologii i innych tego typu rzeczy. Ponoć to tarot powiedział jej, że powinna znaleźć smutne dziecko, mocno związane ze śmiercią i się nim zaopiekować.

W sumie jedna z teorii zakładająca istnienie medium 2.0 mówiła, że byliśmy właściwie na wpół martwi, a ktoś musiał nas wyrwać z rąk śmierci, kiedy zwykłe media miały tylko przeżycia, które niemal skończyły się przejściem na drugą stronę. Inna o wiele starsza to wierzenie, że jesteśmy potomkami samej śmierci... Kiedy to usłyszałam po raz pierwszy, omal nie pękłam ze śmiechu, ja w każdym razie jej personifikacji nie spotkałam. Naukowcy lubili nas prześwietlać.

W każdym razie ludzie często w dawnych czasach mylili nas z wróżkami, więc początkowo Stowarzyszenie po prostu kazało ich odsyłać z kwitkiem. Jednak to źle wpływało na nasz wizerunek, ogarnęli to jeszcze zanim ktoś wymyślił cały PR. Koordynatorzy, którzy robili za zarząd, stwierdzili, że zwrócą się do duchów wróżek i zaproponują, żeby za naszą pomocą po prostu wykonywała swoją pracę, skoro nie da się ludziom wytłumaczyć, że media nie przepowiedzą im przyszłości. Specjalizujemy się patrzeniu w druga stronę. Kiedy podrosłam i Cecylia mogła wypuścić mnie spod swoich skrzydeł, to stałyśmy się właśnie takim duetem.

Myślałam o niej, zastanawiając, kiedy się zjawi na moim dyżurze, tamtego dnia miałam umówionych dużo spotkań jako „wróżka". Przypomniało mi się przy tym, jak gdy dowiedziała się, że idę na tamtą pamiętną imprezę, od razu zdecydowała mi się postawić tarota.

- Dzisiaj podejmiesz w swoim sercu najważniejszą decyzję - powiedziała mi wtedy, a ja tylko przewróciłam oczami.


HOW NOT TO BE A MEDIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz