44 - Wystawa

4 1 0
                                    

Zoey była jednocześnie podekscytowana i przerażona wystawą, którą przygotowywała. Próbowaliśmy jej jak najmniej przeszkadzać, by mogła się skupić na pracy. Było to dla niej szczególne wyróżnienie i chcieliśmy ją wspierać na miejscu. Niestety tego dnia wypadał mój dyżur, ale poprosiłam Sebastiana, żeby go za mnie przejął, na co chętnie się zgodził, jednocześnie żałując, że nie może przyjechać.

Moja przyjaciółka pojechała do galerii już z samego rana, by pilnować, czy wszystkie obrazy i dwie rzeźby, które były częścią jej instalacji, są ustawione w odpowiedni sposób. Uczelnia miała własny budynek przeznaczony tylko do tego celu, często wypożyczany też innym jednostkom akademickim. Dostaliśmy nawet specjalne zaproszenie, co przysporzyło mi nieco nerwów. Nie byłam pewna jak się ubrać, ale Zoey potwierdziła, że wystarczy skromna elegancja, bez sukien do podłogi, szpilek i pereł. Kupiłam jej też wielki, kolorowy bukiet, którego na pewno się nie spodziewała i zarezerwowałam stolik w restauracji, gdzie zamierzałam ją zabrać, aby uczcić jej sukces.

Zaprosiłam też Judy, Ronalda i Cee Cee, którzy wraz z Tristanem namówili wiele innych duchów, aby przyszły się rozejrzeć i wydały swoją opinię. Wiedzieli, że nie mają za wiele do zaoferowania, chcieli, żeby chociaż trochę osób zobaczyło jej prace, nawet jeśli tylko ona i ja spośród żywych byłybyśmy tego świadome.

Na miejscu zdziwiłam się, jak dużo ludzi było obecnych, nawet przed oficjalnym otwarciem i powitaniem gości przez rektora. Zoey nie przypadło najlepsze miejsce, wydawało mi się, że z jej opowieści, miała mieć zapewnioną ścianę w dobrze widocznym miejscu, a nie jakiś kąt. Zdenerwowałam się nieco i byłam gotowa zrobić aferę w jej imieniu. Znalazła czas, żeby podejść do nas na chwilę, więc zapytałam, o co chodzi.

- Koleżance bardzo zależało na odpowiednim oświetleniu, którego tutaj brakuje, więc poprosiła mnie, żebym się z nią zamieniała – odpowiedziała, ale się uśmiechnęła. – Nawet mi to pasuje, teraz podoba mi się jeszcze bardziej. Pamiętajcie, żeby obejrzeć całość – przypomniała. – Wszyscy tutaj są naprawdę utalentowani.

Spojrzała na zegarek i oznajmiła, że musi iść, by zgodnie z poleceniem rektora zebrali się przy mównicy chwilę wcześniej. Powoli też zmierzaliśmy w tamtą stronę, zbierało się coraz więcej ludzi, od których biła ekscytacja. Byłam pewna, że to nie tylko rodzina i znajomi wyróżnionych studentów, ale też ważni ludzie z tutejszego kręgu artystycznego.

Rektor wygłosił początkową mowę, przywitał wszystkich gości i przedstawił swoich podopiecznych, nie szczędząc im pochwał. Kiedy padło nazwisko mojej przyjaciółki, oczywiście klaskałam ze wszystkich sił. Wybraliśmy się na zwiedzanie, ale nic mnie szczególnie nie urzekło. Nie byłam znawcą sztuki, ale względnie potrafiłam docenić kunszt i technikę. Przy wielu instalacjach jednak miałam wrażenie, że brakuje spójnej historii, jakby artysta chciał pokazać tylko przekrój swoich możliwości i umiejętności.

Wróciłam do prac Zoey i zastałam tam mężczyznę, był kilka lat starszy od nas i całkiem przystojny. Spojrzał na mnie z zaciekawieniem i się uśmiechnął. Tristan rzucił mi wściekłe spojrzenie, gdy odpowiedziałam tym samym gestem, jednak poprosiłam go, by nie pozwolił ponieść się zazdrości.

- Trochę tu chłodno, prawda? – powiedział tajemniczy gość, nie chciałam mu mówić, że to dlatego, że wokół nas jest całkiem sporo duchów.

- Zgadza się – potwierdziłam. – Co sądzisz o tej instalacji?

- Nie znam się na tym, jestem lekarzem, młodszy brat mnie zmusił, żebym tutaj przyszedł, ale nie żałuję. W jakiś sposób ta historia miłosna, różne emocje, które ją kształtowały, oddziałują na mnie. Chciałbym poznać osobę, która to stworzyła – oznajmił smutno, jakby nie miał nadziei, że to się stanie.

Zoey nie umieściła w opisie, jaki rodzaj historii opowiadają jej dzieła, a on odgadł bez problemu. Euforia towarzysząca zakochaniu się, nadzieja na wspólną, szczęśliwą przyszłość, brutalna rzeczywistość, strach, agresja, aż w końcu wolność i poszukiwanie utraconego spokoju oraz zaufania. To była historia jej związku z Michaelem, powiedziała mi, że to pomogło jej przez to przejść, przeanalizować wszystko na spokojnie i odebrać lekcję od życia.

- To on – usłyszałam nagle za plecami podekscytowany głos Cee Cee, spojrzała na nią pytająco. – Wczoraj był dobry dzień na wróżby miłosne, nie przyprowadziłaś do mnie przyjaciółki, więc postanowiłam sama zdobyć odpowiednie informacje. Zobaczyłam, że dla niej jest przeznaczony ten właśnie mężczyzna.

- Właściwie autorka jest moją najbliższą przyjaciółką. Nie dam ci jej numeru, ale chętnie ci ją przedstawię – powiedziałam z uśmiechem, wiedząc, że Cee Cee nigdysię nie myli.

HOW NOT TO BE A MEDIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz