Zanim Ronald porwał Judy w duchową podróż życia, spędziłam z nią kilka dni po pogrzebie, porządkując jej rzeczy. Ustaliłyśmy, które z nich można wyrzucić, a które przydałyby się jeszcze innym. Myślałam też nad czymś i chciałam na ten temat porozmawiać z moją starszą przyjaciółką.
- Judy?
- Tak, kochanie? - Odwróciła się do mnie z szerokim uśmiechem.
- Miałabym do ciebie prośbę - odpowiedziałam, nieco podenerwowana. - Wiem, że przepisałaś mi mieszkanie, ale i tak wolałabym to z tobą uzgodnić. Zoey ostatnio narzekała na mieszkanie w akademiku. Zastanawiałam się, czy nie miałabyś nic przeciwko, gdybym zaproponowała jej zajęcie twojego pokoju? Zawsze byłoby tu nieco raźniej, zwłaszcza gdy ty znikniesz na trochę.
- Bardzo ją lubię, to miła dziewczyna - odparła Judy. - Poza tym jesteście przyjaciółkami i jak sama zauważyłaś, mieszkanie jest już twoje. Bylebyście nie robiły tu zbyt dużo imprez - puściła do mnie oczko.
- Dzięki - odetchnęłam z ulgą, wracając do sprzątania. Wyciągnęłam kosz z kolorowymi włóczkami. - A co z tym?
- Tam jeszcze powinny być druty. - Judy pokazała mi kolejny pojemnik. - A tu zaczęte skarpety. Rozpruj je, zawsze będzie nieco więcej materiału i będę ci wdzięczna, jak zaniesiesz to do klubu. Dziewczyny na pewno zrobią z tego dobry użytek.
Pokiwałam głową i dopisałam to do listy rzeczy do zrobienia w najbliższym czasie. Zoey przystała na moją propozycję, a tydzień później wprowadziła się bez obaw, że ktoś będzie ją nawiedzał we śnie. Chociaż przez pierwsze kilka dni mówiła, że nie była w stanie spać spokojnie, więc wymieniłyśmy łóżko w dawnym pokoju Judy. Dziwiłam się, że przez dłuższy czas miałam spokój i moje życie toczyło się zbyt beztrosko. Nie wiedziałam, czy to kwestia działań Tristana, który pilnował, by żaden inny duch mi nie przeszkadzał poza godzinami pracy, czy działo się to tak po prostu. Jednak czułam, że coś się wkrótce wydarzy.
Zaczęło się wraz z telefonem od mojego koordynatora. Odebrałam połączenie jednocześnie zaciekawiona, o co może chodzić, a z drugiej napawało mnie to pewnym niepokojem.
- O co chodzi? - zapytałam zaraz po przywitaniu.
- Miałbym do ciebie wielką prośbę - odparł mężczyzna po drugiej stronie słuchawki z westchnieniem.
- No mów - pogoniłam go.
- Mamy pewne młode medium, chłopak piętnaście lat. Według moich informacji pełnia umiejętności pojawiła się u niego dosyć niedawno - zaczął koordynator, zastanawiałam się, co to może mieć wspólnego ze mną. - Jest sierotą, a do tego ma trudny, buntowniczy charakter, wraca od każdej rodziny zastępczej po krótkim czasie. Pomyślałem, że mogłabyś wziąć go pod swoje skrzydła, jest 2.0 tak ty, więc powinnaś go lepiej zrozumieć.
- Za kogo się pojawił? - zapytałam najpierw.
- Za medium 904 - odpowiedział ze smutkiem w głosie.
- Szkoda - mruknęłam. - Co prawda jego żarty były kiepskie, ale lubiłam go. Koordynatorze, czemu wybrałeś mnie?
- No cóż, jest tylko godzinę drogi od ciebie.
Uniosłam zdziwiona brwi i zastanowiłam się przez chwilę. To nie działało na zasadzie, że jeśli jedne medium umierało, to rodziło się następne. Następowało to około dziesięciu lat wcześniej, żeby ewentualne sukcesja nastąpiła płynnie. Było nas mało, więc zazwyczaj dzieliły nas naprawdę spore odległości, chłopak musiał zatem urodzić się gdzie indziej, może nawet w innym kraju. Możliwe, że ostatecznie pojawił się tu bez swojej woli. Spojrzałam w lustro i przypomniałam sobie, jak ciężko mi było na początku mojej drogi.
- Dobra, zrobię to - powiedziałam.
CZYTASZ
HOW NOT TO BE A MEDIUM
EspiritualCamilla jest medium 2.0, co pozwala jej traktować duchy niemal jak żywe osoby. Jest jednak jeden martwy mężczyzna - Tristan, z którym nie chce mieć nic do czynienia, a on uparcie stara się być częścią jej życia. Młoda kobieta stara się znaleźć równo...