28 - Obiad

3 1 0
                                    

Gotowałam właśnie obiad dla siebie i Zoey, kiedy Tristan pojawił się obok mnie przerażony, że zepsuł się laptop, na którym oglądał jakieś kulinarne show. Wcześniej miał w nosie technologię, ale odkąd odkrył, że może dzięki nam ją poznać nieco bliżej i to wykorzystywał. Nie musiał krążyć po domach ludzi i oglądać, to co akurat puszczali w telewizji, skoro mógł poprosić o to mnie. Czasem jednak zapominał, że mój laptop może się rozładować i panikował, bo ekran zrobił się czarny. Szalał, że nie zobaczy, kto wygra odcinka z owocowymi deserami.

Wytarłam dłonie w ręcznik i uruchomiłam z powrotem urządzenie. Duch odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył, że program zatrzymał się w tym momencie, kiedy laptop się wyłączył. Tristan usiadł z powrotem na łóżku, gotowy, bym wcisnęła przycisk „play". Uśmiechnęłam się, czasem był jak podekscytowane dziecko, które przeniosło się w czasie, chociaż teoretycznie był duchowo starszy nawet od Ronalda. Podejrzewałam jednak, że Tristan nigdy nie chciał zestarzeć się mentalnie, mężowi Judy to się udało, bo był cały czas z nią, stał się duchowym starcem. Oboje umarli, mając dwadzieścia parę lat, z tym że Tristan stał się duchem jakieś sto lat wcześniej, ale to do Ronalda biegał po rady odnośnie mojej osoby. Uśmiałam się, kiedy o tym usłyszałam.

- Jakie mają zadanie? - zapytałam.

- Deser owocowy - odparł podekscytowany duch, nie odrywając wzroku od ekranu.

- Komu kibicujesz?

- O tej tutaj. - Jego faworytka, kobieta w średnim wieku, pokazała się akurat na ekranie. - Nie kombinuje tak jak inni, jej wypieki są estetyczne, ładne i smaczne. Nie wygrała jeszcze żadnego docinka, ale zawsze jest w czołówce. Podejrzewam, że i tak dzisiaj wygra ten egocentryczny drań. - Tym razem wskazał na jakiegoś młodzika z uśmieszkiem, jakby był rzeczywiście pewny zwycięstwa. - Ma jakieś chody u jury - mruknął niezadowolony. - Ale ta z kolorowymi włosami może być czarnym koniem...

Zrobił skupioną minę, mamrocząc do siebie i analizując propozycje, które przedstawiali uczestnicy kulinarnych rozgrywek. Pocałowałam go w czubek głowy, spojrzał na mnie nieco zdziwiony, ale uśmiechnął się zadowolony. Wszystkie takie romantyczne, niespodziewane gesty wychodziły raczej od niego, ale czasami miałam wrażenie, że za mało pokazuje mu, jak wiele dla mnie znaczy.

- Potem powiesz mi, kto wygrał. Po tym odcinku idź zawołaj Zoey na obiad - powiedziałam, wychodząc z pokoju.

Pół godziny później czekałam w kuchni z zastawionym stołem. Zoey zaproponowała raz, żeby mimo wszystko dostawiać trzecie krzesło i pusty talerz dla Tristana, jakbyśmy jedli we trójkę. Mój chłopak zawsze gdzieś się kręcił, ale był za to wdzięczny, lubił udawać, że je z nami. Potem przyznałam się przyjaciółce, że byłam zła, że sama o tym nie pomyślałam. Duch przyszedł pierwszy i usiadł przy stole z niepewną miną.

- Zoey rozmawiała z kimś przez telefon i dziwnie się zachowywała - oznajmił.

- Co masz na myśli? - zapytałam zaciekawiona.

- Chichotała. - Jego ton był śmiertelnie poważny. - Ona zawsze się albo uroczo śmieje, nigdy nie chichocze.

- Prawda - przyznałam mu rację. - Nie pamiętam, żeby jej się to zdarzało, nawet jak byłyśmy nastolatkami. Pewnie rozmawia ze swoim nowym chłopakiem. - Wzruszyłam ramionami, Tristan miał zatroskaną minę. - Co jest? Martwisz się o nią?

- Przyjrzę mu się bardzo dokładnie.

HOW NOT TO BE A MEDIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz