7 - Wyjaśnienia

8 1 0
                                    

Od paru tygodni regularnie spotykałem się z Zoey w pracowni rzeźbiarskiej i razem opracowywaliśmy plan zdobycia serca Camilli. Wykańczało mnie to, dlatego moja ukochana nie mogła mnie widywać zbyt często w tamtym okresie. Oczywiście, że cały czas przy niej byłem, ale w niepełnej duchowej formie, a kiedy już się pojawiałem, to wyglądałem naprawdę kiepsko.

- Cami była naprawdę wściekła o tę randkę - powiedziała młoda kobieta, kiedy dałem jej znać, że już opętałem drewnianą figurkę.

- Dziękuję, że dałaś mi o tym znać, ledwie zdążyłem ją zepsuć - odpowiedziałem z westchnieniem, dobrze, że akurat tamtego dnia też byliśmy umówieni na spotkanie. - Nie sądziłem, że się do tego posunie, ale może Ronald miał od początku rację.

- Nie, nie możesz się poddać - wyrzuciła z siebie Zoey, ale w jej głosie zabrakło przekonania. Przez chwilę milczeliśmy przygnębieni. - Możesz mi opowiedzieć o pracy Cami? Chcę jak najwięcej zrozumieć.

- Chyba nie złamię w ten sposób żadnych zasad. - Wzruszyłem ramionami, jakby mi na tym zależało. - Nie wiem za bardzo, od czego zacząć... - zastanowiłem się chwilę. - Na świecie żyje tysiąc takich mediów, każde ma swój numer służbowy. Camilla ma 942. Oni są podzieleni na dziesięć grup, po sto osób i spośród tej setki jest wybierany koordynator grupy, zazwyczaj najstarszy z tych lepszych.

- Dokładnie tysiąc?

- Tak, chyba działa to tak, że jak umiera jedno, po krótkim czasie rodzi się następne, ale nie jestem tego pewny. Poza tym są dwa rodzaje mediów, jedne zwykłe i tak zwane media 2.0.

- Są gorsze i lepsze media? Nie wiedziałam o tym - zdziwiła się.

- Tak, może powiem w tym sposób. Świat duchów jest jak przezroczysta energetyczna kalka, która jest nałożona na rzeczywisty świat. Żyjemy sobie w nim, jak wcześniej na ziemi, ponieważ stajemy się jej częścią, możemy się przenosić ot, tak i robić różne inne fajne rzeczy. Widzisz, żeby porozmawiać z tobą, musiałem z tej kalki wyjść i dlatego kosztuje mnie to tyle energii, podobnie jakakolwiek ingerencja w ten świat, bo tu nie należę - odpowiedziałem, machając moimi drewnianymi nogami. Zazwyczaj siadałem na krawędzi stołu w czasie naszych rozmów.

- Takie zwykłe media potrafią tę kalkę widzieć, przywoływać nas i rozmawiać z nami przez dłuższy czas, ale to też ich wyczerpuje, bo oni nie są częścią duchowego świata. Camilla jest jedną z tych lepszych mediów, jest dziesięć takich na każdą grupę, dla niej wszelaka interwencja jest niczym, bo tak naprawdę należy do obu światów. Dlatego na przykład ona może mnie dotknąć, uderzyć - zatopiłem się na chwilę w myślach, przypominając sobie parę rzeczy. - Pocałować i... - dodałem jeszcze, Zoey uniosła zaciekawiona brwi. - Gdyby chciała oczywiście. I działa to też w drugą stronę. Dlatego też oni są bardziej popularni zarówno wśród duchów jak i ludzi, którzy chcą skorzystać z ich usług.

- Chyba rozumiem co nieco. Nie miałam pojęcia, że Cami jest taka wyjątkowa. To na czym w końcu polega jej praca? - zapytała, chociaż widziałem, że chciała chyba pociągnąć dalej wątek możliwości mojej ukochanej w innych kwestiach.

- Załatwia sprawy ludzi i duchów. Mają wydzielone dyżury, w czasie których ludzie do nich dzwonią, a duchy przychodzą. Niektórymi sprawami mogą zajmować się tylko koordynatorzy, którzy mają jakieś specjalne uprawnienia. Nigdy tego nie potrzebowałem, więc nie wiem, na czym to dokładnie polega - wzruszyłem ramionami. - Ale Camilla często pracuje poza wyznaczonymi godzinami, jak mówiłem, jest popularna. Nie wiem też, kiedy właściwie zaczęła pracować dla Stowarzyszenia, niektórzy zaczynają dosyć wcześnie.

- Ona też - odpowiedziała Zoey, uśmiechając się smutno, zdziwiłem się. - Już mówiła o pracy, jak miałyśmy może ze trzynaście lat, ale nie wiedziałam, że było to na poważnie. - Zaczęła się nieco wiercić w miejscu i rozciągać. - Wybacz Tristan, ale dzisiaj jestem zmęczona, a ile dałabym za masaż - westchnęła jeszcze, wstając.

Opuściłem figurkę i wróciłem do domu, był już późny wieczór, a Camilla sterczała nad książkami, głowa jej opadała, ale mimo to próbowała uczyć się dalej. Miała ciężki dyżur w nocy, nawet się nie przespała, a już biegła na uczelnie, a teraz siedziała nad jakimiś tłumaczeniami. Zebrałem więc w sobie resztki energii i zacząłem masować jej ramiona. Rozbudziła się nieco i rozpoznała mnie.

- Nie wiem, co chcesz tym osiągnąć, ale jestem zbyt zmęczona, żeby się na ciebie złościć - powiedziała, poddając się i kładąc głowę na biurku. Zaczęła przysypiać, a zanim całkowicie odpłynęła w krainę snów, mruknęła. - Tęskniłam za tobą.

HOW NOT TO BE A MEDIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz