18 - Następca

4 1 0
                                    

- Nie przyszedłem się przywitać, tylko żeby ci powiedzieć, że masz się nie fatygować i spadać - powiedział, wkładając ręce do kieszeni i odwracając się do mnie plecami.

- Hej, ty mały draniu nie waż się mnie lekceważyć, skoro już przejechałam taki kawał, żeby się z tobą zobaczyć! - zawołałam i poszłam za nim. - Nie myśl sobie, że się mnie tak łatwo pozbędziesz.

- Spadaj!

Przyśpieszył kroku, więc zrobiłam to samo. Nie liczyłam na jakieś wielkie powitanie z banerem, balonami i imprezą, ale też nie spodziewałam się kompletnej ignorancji. Młody już na wstępie mnie wkurzył i miałam ochotę sobie iść, ale obiecałem koordynatorowi i samej sobie, że się postaram. Chłopak ewidentnie zamierzał mnie zgubić, dlatego w pewnym momencie musiałam zacząć biec, co tylko podniosło poziom mojej złości. Nie po to ubierałam buty na obcasie, co prawda niskim, ale obcas to obcas. Poza tym byłam głodna i to bardzo.

Zatrzymałam się gwałtownie, gdy ujrzałam jak Sebastian, jest otoczony przez kilka duchów w różnym wieku, które zaczynają go popychać, śmiejąc się z niego. Nie oszczędzali go i jeżeli to trwało już od dłuższego czasu... Nic dziwnego, że nie potrafił sobie z tym poradzić i odreagowywał agresją w rzeczywistym świecie. Żałowałam, że nie wzięłam ze sobą żadnego sprzętu działającego na duchu. Pomyślałam, że trzeba było jednak przyprowadzić ze sobą Tristana. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam mały metalowy kosz na śmieci.

Miałam wrażenie, że kilku z nich widziałam w telewizji... Cholerni kryminaliści, przyczyniliśmy się do złapania wielu z nich, więc to oczywiste, że nas nienawidzili. Doświadczonemu medium jak mi nie mogliby uprzykrzyć życia, ale takiemu nowicjuszowi jak Sebastian i owszem. Wkurzyłam się jeszcze bardziej i ruszyłam na duchy z okrzykiem bojowym.

- Mówiliśmy, że zrobimy jej krzywdę, jeśli się jej nie pozbędziesz - powiedział, chyba przywódca grupy rozbójników i chwycił nastolatka za koszulkę, podnosząc do góry.

- Chyba prędzej to ja was skrzywdzę! - krzyknęłam i z całej siły wymierzyłam cios w głowę temu stojącego najbliżej mnie.

Chyba założyli, że jestem zwykłym medium, nie tym 2.0. Wykorzystałam ich chwilowe zaskoczenie, żeby przywalić koszem kolejnemu z nich. Nie była to zbyt dobra broń, bo po chwili powyginała się i nie robiła na nich wrażenia. Zaczęło robić się poważnie i nieprzyjemnie. Przyjęłam postawę bojową, chcąc im skopać duchowe tyłki, jak mnie kiedyś nauczył jeden karateka. Pomimo mojej pewności siebie to mi oberwało się bardziej, ale wkrótce nadeszła pomoc.

- No całkiem nieźle sobie radziłaś 942 - powiedział duch rosłego, przystojnego mężczyzny, ale rozpoznałam jego głos.

- Tak, musisz mi to przyznać 904 - mruknęłam, uśmiechając się i trzymając za brzuch, po którym dostałam parę razy.

- Miałem dobre wyczucie czasu - zaśmiał się. - Chciałem sprawdzić, co słychać u mojego następny. Trzymasz się młody? - zwrócił się do Sebastiana, który niepewne pokiwał głową, siedząc na ziemi.

- Nie sądziłam, że tak dobrze wyglądałeś za młodu - powiedziałam, przyglądając się duchowi. - Ale skoro już tu jesteśmy, to co się stało, że młody objawił się tak późno.

- Miałem operację, która tak jakby przedłużyła mi życie o parę lat - oznajmił 904 smutnym tonem. - Przykro mi, że przez to musiałeś cierpieć - ponownie spojrzał na Sebastiana, który chyba niewiele z tego rozumiał. - Przypilnuje, żeby więcej ci się nie naprzykrzali. Wiem, że nie muszę się o ciebie martwić. Jesteś w dobrych rękach. - Puścił do mnie oczko.

- Zaczęłam w to nieco wątpić - powiedziałam niepewnie. - Ale się postaram.

Były 904 zaśmiał się i zniknął. Podeszłam do Sebastiana i podałam mu rękę, żeby pomóc mu wstać. Nie skorzystał z mojej oferty. Wstał i wpatrywał się w przestrzeń, obejmując się ramionami. Przejrzałam się w telefonie i poprawiłam nieco potarganą fryzurę.

- Prowadź do twojego opiekuna - powiedziałam stanowczo.

- Po co? - zapytał bez emocji. - Nic o mnie nie wiesz, będziesz udawać jak wszyscy, że ci zależy.

- Po to, żebym cię mogła zabrać na obiad, bo jestem cholernie głodna - odpowiedziałam z zarzutem, szukając w torbie teczkę, którą przeglądałam w pociągu. - Jak będę z nią rozmawiać, przejrzyj to sobie, aresztę sam uzupełnisz.

HOW NOT TO BE A MEDIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz