Nie sądziłam, że aż tak przywiążę się do roli mentorki. Po pierwsze było to miłe uczucie, kiedy ktoś widział w tobie wzór do naśladowania. Pomimo początkowego sceptycyzmu i niechęci do pracy, Sebastian stopniowo zaczął się do tego przekonywać. Jeździłam już do niego co tydzień od dwóch miesięcy i nawet nie przeszkadzało mi, że muszę pokrywać jego zmiany. Nie zdobyłam się tylko na to, by powiedzieć o tym Tristanowi. Miałam wrażenie, że nie spodobałby mu się ten pomysł i wściekałby się, że podjęłam decyzję bez konsultacji z nim. Czasem bywał zaborczy i starałam się to nieco utemperować. Jakkolwiek nie chciałam się z nim chwilowo kłócić.
Podczas spotkań z Sebastianem zazwyczaj szliśmy coś zjeść i tłumaczyłam mu, na czym polega nasza praca. Na co on może sobie pozwolić jako medium i jak pilnować duchy, aby nie wlazły mu na głowę. Analizowałam z nim punkt po punkcie NNSPDRPDIM, aby miał świadomość, że może tego swobodnie używać, by straszyć tych zbyt upierdliwych. A na czarną listę wpisywać bez obaw, że ktoś się będzie na nim mścił, co ponoć często dręczyło młode media. Mnie zresztą też, ale miałam szczęście, że wokół mnie kręciły się miłe duchy, które pomogły mi się w tym wszystkim szybko odnaleźć.
Młody zaczął z ekscytacją wyglądać w przyszłość, miał już w sumie zapewnioną stałą pracę i przychód. Nie mógł uwierzyć, że dostał już swoją pierwszą wypłatę, kiedy przekazałam mu informację i kartę do konta, na które dostawał pieniądze ze Stowarzyszenia. Koordynator powinien się tym zajmować, ale skoro oficjalnie przydzielił mnie do opieki nad Sebastianem, wysyłał mi tylko papiery i pomagał zdalnie. Chłopak nawet do niego nie dzwonił, tylko rozmawiał ze mną.
Czekałam przed budynkiem i zobaczyłam, że mojego podopiecznego odprowadza grupka znajomych w podobnym wieku. Młody trzymał coś za swoimi plecami. Uniosłam zdziwiona brwi i poprosiłam byłego 904, aby sprawdził incognito, o co chodzi. Miałam dla Sebastiana niespodziankę, dlatego poprosiłam inne medium o towarzystwo i opinię. Duch 904 wrócił po chwili z rozbawioną i zmartwioną miną.
- To o co chodzi z tym zbiegowiskiem?
- Cóż, najwyraźniej twoje często odwiedziny i ciągły kontakt telefoniczny z moim następcą wywołały pewne plotki. A część tego towarzystwa powątpiewa w istnienie jakieś tajemniczej kobiety, z którą co tydzień spotyka się nowy nabytek Stowarzyszenia - odpowiedział, przyglądając się mi, jakby zastanawiał się, co zamierzam zrobić. - Młody ma też coś dla ciebie i nieco się denerwuje, jak to przyjmiesz, cóż z tego też się reszta nieco wyśmiewa.
- Ach tak. - Uśmiechnęłam się złośliwie.
Poczekałam, aż podejdą do mnie nieco bliżej. Sebastian cały się czerwienił, niektórzy z towarzyszącej mu grupki podśmiechiwali się pod nosem, inni popychali go łokciami, zachęcając złośliwie do działania. Jeszcze inni gapili się na mnie, jakby ducha zobaczyli. Podeszłam to dzieciaka, który miał najbardziej wredny wyraz twarzy i bez ostrzeżenia pstryknęłam go w nos.
- Jeszcze potrzebny wam jakiś dowód na to, że istnieje?! - zapytałam, prostując plecy. - Słyszałam, że w to powątpiewacie.
- Wcale nie - powiedział ten, którego zaatakowałam, pocierając nos. - Byliśmy tylko ciekawi, jak cię przekonał albo ile ci zapłacił, za to, żebyś to dla niego zrobiła. Niedawno sprawił sobie nowy telefon, więc skądś miał zastrzyk gotówki.
- Płacić mi? - zaśmiałam się. - Jak już to ja płacę mu. Jestem tajnym agentem rządowej organizacji. - Pomachałam im przed nosem moją legitymacją. - A Sebastian jest moim nowym podopiecznym. On może się wahać, bo jesteście jego kolegami, ale ja nie będę na to zważać i naślę na was moich agentów, jeśli dowiem się, że mu dokuczacie. Trzymaj partnerze. - Rzuciłam w stronę młodego jego własną legitymację i się odwróciłam. Wiedziałam, że po chwili mnie dogoni.
- Cami, nie musiałaś - powiedział młody.
- E tam, ważne, żeby dali ci spokój - oznajmiłam. - Poza tym zawsze chciałam tak zrobić z legitymacją. I mam dla ciebie niespodziankę.
- A moja legitymacja?
- Wiedziałeś, że ją dostaniesz, to taka średnia niespodzianka. - Wzruszyłam ramionami i pogoniłam go.
- Poczekaj, ja mam jeszcze coś dla ciebie - powiedział Sebastian jeszcze bardziej zarumieniony. Odwróciłam się i ujrzałam, jak stoi przede mną z różą w wyciągniętych rękach. Przyjęłam ją z uśmiechem.
- Dziękuję, to miłe z twojej strony - zaśmiałam się. - Jesteś uroczy, jak będziesz, w ten sposób traktować swoją przyszłą dziewczynę to będzie prawdziwą szczęściarą.
Najpierw się rozpromienił, potem na chwilę zasmucił, jednak szybko wrócił do radosnej wersji, pytając, co dla niego przygotowałam.
CZYTASZ
HOW NOT TO BE A MEDIUM
SpiritualCamilla jest medium 2.0, co pozwala jej traktować duchy niemal jak żywe osoby. Jest jednak jeden martwy mężczyzna - Tristan, z którym nie chce mieć nic do czynienia, a on uparcie stara się być częścią jej życia. Młoda kobieta stara się znaleźć równo...