15 - Oczekiwanie

7 1 0
                                    

Minęła dłuższa chwila, zanim ją rozpoznałam. Przechodząc w stan duchowy, wybrała formę odpowiadającą jej młodzieńczym latom. Duchy mogły wybierać sobie 'wygląd' w jakim chciały się pokazywać, pod jednym warunkiem, że musiało się to zgadzać z rzeczywistością. Jeżeli ktoś umarł jako starzec, jako duch mógł się ukazać w postaci dwudziestolatka, bo kiedyś nim był. Niemożliwe jednak było przybranie formy na przykład dorosłego człowieka, jeśli umarło się jako dziecko.

- Dzień dobry Judy - powiedziałam, wpatrując się w nią i popijając herbatę. - Cierpiałaś? Mogłam ci jakoś pomóc.

- Nie - pokiwała głową, uśmiechając się. - Kiedy zasypiałam, to czułam już, że to właśnie ten dzień. Przepraszam, że teraz sprawię ci trochę kłopotów z pogrzebem.

- Jakbym nie siedziała tak jakby w tej branży. - Zaśmiałam się. - Będzie mi cię trochę brakowało w żywej formie. Zawsze weselej i nie tak cicho...

- Ale chodź, chce ci coś pokazać. - Przywołała mnie gestem i chciała zaprowadzić do swojego pokoju. Obracając się, niemal nie wywinęła orła, nie mogąc się jeszcze przyzwyczaić do duchowej motoryki.

Ruszyłam do jej sypialni, jakoś nie mogąc poddać się ekscytacji, która biła od starszej pani. Spojrzałam na łóżko, na którym leżało jej ciało, rzeczywiście zasnęła z uśmiechem na ustach. Judy chciała mnie pocieszyć i poklepać po ramieniu, ale kiedy to zrobiła, ugięłam się pod naciskiem. Przeprosiła mnie przerażona, ale pocieszyłam ją, że jeszcze się z tym oswoi i nauczy kontrolować. Skupiłyśmy się ponownie na tym, co chciała mi pokazać i skierowała mnie do swojego sekretarzyka, a potem nakazała wyciągnąć testament z szuflady.

- To tylko kopia, oryginał jest u notariusza - powiedziała z radością. - Czytaj, chcę zobaczyć twoją minę, jak się dowiesz.

- Co masz na myśli? - zapytałam zdziwiona, ponieważ nigdy na ten temat nie rozmawiałyśmy. Przebiegłam wzrokiem dokument, unosząc brwi i nie mogąc uwierzyć w to, co zrobiła Judy przed śmiercią. - Nie, to za dużo.

- Byłaś dla mnie jedyną rodziną i uszczęśliwi mnie, jeśli tutaj spędzisz też dobre chwile. Chcę ci tylko trochę pomóc - powiedziała z uśmiechem.

Upadłam na kolana i rozpłakałam się, dziękując jej za wszystko. Nie sądziłam, że zdecyduje się przepisać mi swoje mieszkanie. Wstałam jeszcze i przytuliłam ją najmocniej, jak potrafiłam.

- Zapomniałam, że dla ciebie to nie problem - powiedziała Judy, śmiejąc się radośnie.

- Najmniejszy - powiedziałam i wciąż ją obejmując, zapytałam. - Jakieś specjalne życzenia odnośnie pogrzebu?

Zorganizowałam skromną uroczystość, prośby mojej przybranej krewnej ograniczyły się do tego, że chciała być pochowana w tym samym miejscu co jej mąż. Nie pojawiło się dużo osób, ja, kilku jej dalekich krewnych i przyjaciółki z klubów, w których się udzielała. Zaprosiłam potem wszystkich na stypę i przekazałam od Judy parę słów dla nich. Oczywiście wmawiając im, że zdążyła je spisać w formie listów jeszcze przed śmiercią.

Trudno mi jednak było udawać wtedy smutek, kiedy w rzeczywistości wiedziałam, że Judy czeka z niecierpliwością na ten moment. Chciała znowu być razem z Ronaldem i obserwując ich, automatycznie na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Uczył ją jak być duchem i obiecywał, że pokaże jej wszystkie cuda świata.

Kiedy parę dni wcześniej spotkali się po raz pierwszy jako duchy po dekadach oczekiwania, wpadli sobie w ramiona i płakali. Ja razem z nimi, ciesząc się z ich szczęścia, i że w końcu mogą ze sobą porozmawiać bez mojego pośrednictwa. To było miłe uczucia, jeden z niewielu momentów, kiedy cieszyłam się z bycia medium. Spojrzałam na Tristana, który omawiał coś radośnie z Judy, okazało się, że całkiem nieźle się dogadują. Mój chłopak zauważył, że przypatruje mu się od dłuższej chwili.

- O co chodzi? - zapytał zdziwiony.

- Nic takiego - odpowiedziałam, machając ręką i uśmiechając się do niego radośnie.

HOW NOT TO BE A MEDIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz