Zastanawiałem się, chociaż Camilla uważała, że robiłem to zdecydowanie za często, nad tym jakby to było, gdybym żył. Poddawanie się takim rozważaniom było silniejsze ode mnie, zwłaszcza gdy obserwowałem ją przy codziennych czynnościach. Przygotowywała sobie śniadanie, względnie pożywne jak na nią, ponieważ czekał ja ciężki dzień na uczelni.
Zebrałem siły i włączyłem ekspres do kawy, nastawiając jej ulubioną wersję kofeinowego napoju. Czasem żałowałem, że nie mogłem spróbować, czym zarówno ona jak i Zoey się zachwycają, wypróbowując jakieś nowe posypki czy syropy, cokolwiek by to znaczyło.
Odpłynąłem na chwilę myślami i wyobraźnie przejęła nade mną kontrolę. Jakby wyglądały nasze poranki, czy jedlibyśmy śniadanie razem każdego dnia, czy może tylko w weekendy? Kto wstawałby wcześniej? Może ja, i wtedy zostawiałbym mojej ukochanej karteczki z miłymi wiadomościami i przygotowanym posiłkiem, jak często widziałem w reklamach. Chyba że ona byłaby pierwsza na nogach i szykowałaby dla mnie również drugie śniadanie do pracy. Chciałem cieszyć się takimi drobnymi rzeczami, razem z nią, ale nie mogłem i to za każdym razem bolało równie mocno.
Nie zauważyłem, nawet kiedy Camilla zaczęła mi się przyglądać znad przymrużonych powiek, powoli przeżuwając kanapkę. Nie podobało mi się, z jaką uwaga analizowała moją osobę, znała mnie dobrze. Wiedziała, o czym myślałem, a mimo to nie robiła mi z tego powodu wyrzutów. Byłem jej wdzięczny, że nie denerwowała się na mnie, owszem czasem była sfrustrowana, ale zawsze zapewniała mnie po raz kolejny, że jest ze mną szczęśliwa.
- Co tym razem sobie wymyśliłeś? – zapytała uprzejmym tonem. – Zawsze masz taką dziwną minę i nieobecny wzrok, kiedy zatapiasz się wyobraźni na temat życia, jeśli byłbyś żywy.
- Nic na to nie poradzę – odparłem.
- A potem chodzisz smutny przez resztę dnia. Mówiłam ci, że jeśli sprawia ci to ból, to się nie zadręczaj – powiedziała, wstając i kierując się w moją stronę.
- Próbowałem sobie wyobrazić, jak wyglądałyby nasze poranki, kto wstawałby wcześniej i robił drugiej osobie śniadanie – odpowiedziałem w końcu, kiedy się we mnie wtuliła, by mnie pocieszyć.
- Oczywiście, że to byłbyś ty – oznajmiła zdecydowanie. – Nawet moja ogromna miłość do ciebie nie jest w stanie wyciągnąć mnie z łóżka wcześniej.
- A więc tak się sprawy mają – zaśmiałem się i przytuliłem ją jeszcze mocniej.
W zasadzie to miała rację, ponieważ sen nie był teraz istotną częścią mojego życia, czasami zapominałem, jakim Camilla jest śpiochem. Jeśli nie musiała, wylegiwała się w łóżku, dopóki jego opuszczenie nie było absolutną koniecznością.
- Wiesz, ile razy żałowałam, że urodziłam się medium – powiedziała szeptem.
- Nigdy nie mówiłaś o tym wprost.
- Ale nie pomyślałam tak ani razu, odkąd jestem z tobą. – Podniosła głowę i spojrzała na mnie. – I naprawdę cieszę się, że się wtedy pojawiłeś i że dzięki temu, że urodziłam się jako medium, mogę być z tobą, pomimo absurdalności naszego związku. Mogę jednak zrobić to. – Położyła dłonie na moich policzkach. – I to. – Wspięła się na palcach, żeby mnie pocałować.
Wsunęła powoli ręce w moje włosy i domyśliłem się, że na zwykłym pocałunku, chyba się nie skończy. Jeszcze mocniej przyciągnąłem ją do siebie, obejmując w talii i podniosłem ją delikatnie. Owinęła nogi wokół moich bioder i się zaśmiała.
- Kawa ci wystygnie – wyszeptałem pomiędzy pocałunkami.
-Trudno. - Uśmiechnęła się. – Zrobisz mi jeszcze jedną.
CZYTASZ
HOW NOT TO BE A MEDIUM
EspiritualCamilla jest medium 2.0, co pozwala jej traktować duchy niemal jak żywe osoby. Jest jednak jeden martwy mężczyzna - Tristan, z którym nie chce mieć nic do czynienia, a on uparcie stara się być częścią jej życia. Młoda kobieta stara się znaleźć równo...