Przeciągnęłam się i sięgnęłam po telefon, ten dyżur przebiegał wyjątkowo spokojnie, bez żadnych nadzwyczajnych dramatów. Miałam umówione jeszcze trzy spotkania. Cee Cee siedziała obok i się nudziła, ona żyła niespodziewanymi sytuacji. Potrafiła sporo przewidzieć, więc tylko takie rzeczy dawały jej nieco ekscytacji w pośmiertnym życiu.
- Ciekawe czy pozostałe spotkania również będę taki przewidywalne? – zapytała głośno wróżka i udawała, że oglądanie własnych paznokcie jest niezwykle zajmujące.
- Ja tam nie mam nic przeciwko – odpowiedziałam. – Czasem też zasługuje w tej pracy na trochę luźniejszych dni.
Usłyszałam rumor za drzwiami i po chwili zza kurtyny zajrzała dziecięca głowa. Kilkuletnia dziewczynka spoglądała na mnie, ja na nią i przez chwilę nie wiedziałam, co zrobić. Nie przypominałam sobie, żebym miała umówione spotkanie z dzieckiem.
- Jak mogę ci pomóc? – zapytałam i poprosiłam Cee Cee, aby sprawdziła, czy jest z nią ktoś dorosły.
- Nie wyglądasz jak wróżka – odpowiedziała dziewczynka, kiedy już mnie oceniła wzrokiem.
- A nie mówiłam, że wygląd jest ważny – wtrąciła się moja duchowa opiekunka. - Ty jednak zawsze podchodziłaś do tego sceptycznie – dodała urażona. – Z małą nikogo nie ma.
- Przyszłaś tutaj sama?
- Nie – odpowiedziała dziewczynka, kołysząc się na piętach. – Mama jest w sklepie obok. – Nagle w małą wstąpiła nowa energia, podeszła do mojego stolika i rzuciła na blat kilka drobniaków. – Mam pieniądze, chcę porozmawiać z babcią.
Spojrzałyśmy po sobie z Cee Cee i próbowałyśmy bez słów ustalić co zrobić z prośbą małej. Odsunęłam pieniądze i powiedziałam, że nie musi płacić, ale musiałaby mieć umówiona wizytę. I tak bym jej pomogła, ale chciałam zyskać nieco na czasie. To była dziwna sytuacja i nie do końca wiedziałam, jak sobie z nią poradzić, nie zrażając do siebie dziecka.
Ku mojemu zdziwieniu dziewczynka położyła przede mną kartkę z zapisanym adresem i godziną. Uniosłam brwi, może ktoś jej pomógł, albo niewierzący w moje umiejętności rodzic rzeczywiście ją tu wysłał, żeby go więcej nie męczyła.
- Chcę porozmawiać z babcią – zażądała ponownie i wgramoliła się na krzesło obok mnie.
- Masz coś, co należało do twojej babci? – zapytałam, próbując się skupić.
- Może być bransoletka, która mi przekazała? – zapytała, przeszukując swoją małą torebeczkę.
- Oczywiście. – Wyciągnęłam dłoń, a dziewczynka niechętnie oddała mi tak drogocenny dla niej przedmiot.
Ścisnęłam w dłoni piękną srebrną biżuterię, od razu poczułam, że jest z kimś powiązanym. Zamknęłam oczy i skupiłam się, prosząc na początek by duch, o którego chodzi, pojawił się obok z własnej woli. Całkiem szybko przyszła szybko starsza kobieta i wpatrywała się z niepokojem w dziewczynkę.
- Sarah, co ty tu robisz? – zapytała, próbując dotknąć jej ramienia.
Chwyciłam ją za rękę, żeby nie narażać dziecko na to nieprzyjemne uczucie, kiedy ma się 'bezpośrednią' styczność z duchem. Kobieta spojrzała na mnie zdziwiona, pokiwałam przecząco głową, zasmuciła się, wpatrując się we wnuczkę.
- Twoja babcia już tu jest, co chciałabyś jej powiedzieć?
- Udowodnij – zażądała dziewczynka. – Ja jej nie widzę, skąd mam wiedzieć, czy nie kłamiesz. Powiedz coś, o czym wiedziałaby tylko babcia.
- Znamię w kształcie jaskółki na prawej łopatce – odpowiedziała kobieta.
Powtórzyłam jej słowa i Sarah w końcu mi zaufała, nagle zaczęła płakać, więc podeszłam do niej i przytuliłam mocno. Nie sądziłam, żeby jej to mocno pomogło, ale nie mogłam jej tak zostawić.
- Tęsknie za babcią – wyszeptała dziewczynka.
- Babcia też za tobą tęskni – przekazałam słowa kobiety. – I bardzo przeprasza, że nie była wystarczająco dobrym aniołem stróżem dla ciebie. Od teraz będzie zawsze przy tobie.
CZYTASZ
HOW NOT TO BE A MEDIUM
SpiritualCamilla jest medium 2.0, co pozwala jej traktować duchy niemal jak żywe osoby. Jest jednak jeden martwy mężczyzna - Tristan, z którym nie chce mieć nic do czynienia, a on uparcie stara się być częścią jej życia. Młoda kobieta stara się znaleźć równo...