Stella: Ognista Gwiazda

Rozdział 28 Malinowe słodkości

Westchnęła.

-Może przestać wzdychać.

-Nudzi mi się.-powiedziała Evie

-Jesteśmy w tym sklepie zaledwie piętnaście minut.

Skrzywiła się.

-To długo.

Przewróciłam oczami.

-Musimy kupić składniki na te babeczki.

-Naprawdę?

-Sama chciałaś je robić.

-Wiem, ale długo ci to schodzi. -jęknęła

-Gdybyś pomogła było by szybciej.

-Mhm...

Evie ubrana była w zielony top i dżinsy. Na nogach miała trampki białe, a jej ramiona okrywał czarny sweter. Włosy
pozostawiła rozpuszczone.

Ja miałam na sobie niebieski sweter i czarną spódnicę. Na nogach miałam obsydianowe botki, a włosy spięłam w luźny warkocz.

-Mamy wszystkie składniki, teraz tylko jakie foremki i świeczki.

Stanęłyśmy przy półce z nimi.

-Gwiazdki i serca.-powiedziała Evie biorąc przedmioty w półki.

-Okej, a świeczki? Potrzebujemy siedemnastu.

-Może część różowych , a reszta fioletowe?

-Różowe są tylko z konikami i księżniczkami. -zauważyłam

Na twarzy Evie pojawił się szeroki uśmiech.

-Właśnie dla tego są idealne.

-Serio?

-No weź, będą ekstra wyglądać.

Westchnęłam.

-Dobrze.

-Tak!

Pokręciłam zrezygnowana głową.

-Zapomniałyśmy o czymś!

-Czym?

-Posypka i polewa.

-Bez.

-Nie ma mowy.-stwierdziłam

Spojrzała na półki.

-O, zobacz. Tu jest w gwiazdki i serduszka. Idealne.

-Niech ci będzie. I tak to będzie już tęcza.

-A polewę zrobimy z roztopionej białej czekolady.

...

-Evie!

-Spokojnie, nic nie rozwalę.

-Jak będziesz machać tymi jajkami tak. To wątpię, że przeżyją w jednym kawałku.

Przewróciła oczami i je odłożyła.

Był dziś trzydziesty września, czyli urodziny Iris.

Zaczęłyśmy z Evie rozpakowywać produkty nas babeczki. Ambar w tym czasie wyszła gdzieś z Iris, a Danika dekorowała nasz pokój.

Evie była ubrana w czarny przylegający top i obcisłą butelkową spódnicę. Na nogach miała trampki, a włosy upięła w kucyk

Ja byłam w jasno niebieskiej, błyszczącej, przylegającej sukience i trampkach. Włosy rozpuściłam.

-Masz przepis?

-Tak, zapisałam na kartce.

Podałam ją jej.