Jestem jakaś słaba w swoich postanowieniach... jeszcze jeden. A kolejny w czwartek. Może dwa, jeśli się postaracie 😎
___________________
NATKA
Piękne.
Taki przymiotnik opisywał wnętrze Wschodu Słońca, czyli domu pomocy dla kobiet uciekających przed przemocą. Odrestaurowaniem budynku zajęła się Emilia, my jej tylko pomagałyśmy. Odmalowano wszystkie ściany na jasne, pastelowe kolory, powieszono ozdoby, cała fasada i wnętrze teraz wręcz zachęcały zapachem nowości. Aktualnie przebywałyśmy w głównym budynku z oznaczeniem literki A, w którym znajdowały się pokoje socjalne, świetlica dla dzieci, biblioteka. Do budynku B należało skręcić od wejścia na prawo i można było znaleźć tam miejsce na wzór sklepu, w którym sprzedawano używaną odzież. Oczywiście nikt nie musiał za to płacić, bo kobiety przybywające do ośrodka często nie zabierały ze sobą zupełnie nic. Tak więc mogły po prostu wejść do sklepu, załadować do koszyka najpotrzebniejsze ubrania i poczuć się bardziej normalnie. I nie musiały za to płacić. Zbiórki tych ubrań odbywały się regularnie, a Emilia podpisała współpracę z kilkoma firmami, które się tym zajmowały.
Budynek C był miejscem z największą ilością nagromadzonego bólu. Miał dwa niewysokie piętra, a frontowy balkon prowadził do maleńkich mieszkań, będących kawalerkami o połowę mniejszmi niż moja. Zapewniały one wszystko, co niezbędne – kuchnie, łazienki i miejsce do spania oraz czystość i ciepło. I to by było na tyle. To coś, co ułatwia przeżycie, ale na dłuższą metę nie da się tak istnieć. Chociaż Emilia postarała się, by nie było tego aż tak czuć. Mimo wszystko widok tych wszystkich kobiet i dzieci boli. Cholernie boli.
Została dyrektorką tego miejsca, co brzmi niesamowicie poważnie i wręcz przerażająco, ale ona… nie zmieniła się w ogóle. Wpompowała tu masę pieniędzy, ale w ogóle nie było tego po niej widać. Nigdy nie obnosiła się z majątkiem.
Może jedynie zyskała trochę więcej pewności siebie i obycia w relacjach międzyludzkich. Potrafiła lepiej się socjalizować. Kiedyś zwierzyła mi się, że ten gest przykładania kciuka do wnętrza nadgarstka i stukania palcami o skórę, to jej bicie serca. Robiła to w stresujących dla niej sytuacjach i w sumie w różnych innych też, chociaż ostatnio rzadko cokolwiek wywierało na niej aż takie wrażenie.
Chciałabym osiągnąć taki sukces. Nie umniejszam nikomu, kibicuję wszystkim moim przyjaciołom, ale jednak samoświadomość to suka, podpowiadająca mi, że ja nigdy nie będę taka, jak oni. Nie założę swojej firmy. Nie rozkręcę biznesu. Nie zostanę dyrektorką ani kierowniczką. Nie stworzę rodziny. Nie pójdę na studia prawnicze. Nie zajmę wysokiego stanowiska w żadnej firmie. Nie dokonam żadnej z tych rzeczy, bo to po prostu nie jest mi pisane.
Ale w porządku. Pogodziłam się z tym już dawno temu i staram się robić lemoniadę, gdy życie daje mi cytryny. Czy jakoś tak.
Mogłabym na przykład skopać komuś tyłek za ten durny plan, który Ada właśnie skończyła nam opowiadać, siedząc przy dużym stole w kuchni pracowniczej Wschodu.
– Przepraszam, co?! – sapnęłam zszokowana. – Nie ma mowy.
– To samo im powiedziałam. – Wzruszyła ramionami. – Nie zdradzili mi żadnych szczegółów. Ledwie wyciągnęłam od nich zarys tego planu, ale potrafię się domyślić, że to nic dobrego.
Emilia odetchnęła głęboko i opadła na oparcie krzesła. Jej czarne, gęste włosy były spięte w kucyk, na sobie miała czerwoną sukienkę w drobne kwiatuszki, podkreślającą jej krągłości. Nie wyglądała jak nadęta pani dyrektor. To wciąż ta sama Emilia, o wielkim sercu, cudownych manierach i twarzy tak wyjątkowej, że nie sposób jej zapomnieć. Może i przypominała z wyglądu ojca, ale na pewno się w niego nie wdała.
CZYTASZ
Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18]
RomanceTylko on wie, kim ona tak naprawdę jest. Tajpan zostawił za sobą życie pełne napięcia i niebezpieczeństw. Życie po niewłaściwej stronie barykady. Jeden krwawy incydent sprawił, że postanowił już nigdy nie brudzić rąk w niewłaściwej sprawie. Nadal j...