Szesnaście

1.2K 149 22
                                    

NATKA

Nigdy nie byłam uległym typem człowieka. W dzieciństwie inne dzieciaki, owszem, sprawiły, że nie potrafiłam wyrazić odpowiednio swojego zdania oraz sprzeciwu, pozbawiły mnie asertywności i umiejętności przekazywania swojego zdania. Ale nauczyłam się tego na nowo. Przepracowałam to. Radziłam sobie bardzo dobrze, mimo tego, że moje traumy sięgały bardzo głęboko. 

Jednak teraz wiedziałam także, że przychodzi taki moment, kiedy muszę się wycofać i schować upartą i zawziętą Natkę do szafy, a włączyć racjonalność i zrozumienie. To właśnie taki moment. 

Po pierwsze: znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, gdzie każdy następny wykonany przez nas krok mógł być błędem lub prowadzić prosto do zagrożenia. 

Po drugie: właśnie poprosiłam Tajpana, żeby wszedł ze mną do mieszkania, byśmy mogli porozmawiać. 

Zrobiłam to, by być rozważną i odpowiedzialną osobą chociaż raz w życiu. Żebyśmy nie skończyli tak jak wszyscy po takich wydarzeniach, czyli unikając się nawzajem i nie rozmawiając ze sobą już w ogóle. Teraz, gdy już poznałam go bardziej, nie chciałam tracić tego kontaktu. Łaknęłam go. Czułam się przy nim bezpiecznie i przede wszystkim marzyłam, żeby porzucił te swoje uprzedzenia, wywalił rękawiczki do śmieci i pokazał wszystkim, kim tak naprawdę jest. 

I co ciekawe, miałam wrażenie, że właśnie przy nim ja mogę być całkowicie sobą. Chyba też chciałam mieć możliwość otworzenia się przed nim. 

Tylko że Tajpan nie odpowiedział na moje zaproszenie. Zacisnął dłonie w rękawiczkach na kierownicy i patrzył w przestrzeń, a ja wiercilam się niespokojnie i chrząknęłam głośno. 

– Jeśli nie masz czasu, czy coś, to w porządku – dodałam. – Bez presji. Po prostu myślałam, że moglibyśmy spędzić razem wieczór poza tymi… chwilami, w których byliśmy razem z przymusu. 

Obrócił głowę w moją stronę, mięsień na jego policzku drżał. 

– Sądzisz, że to, co się między nami stało, wyniknęło z przymusu?

– Poniekąd – bąknęłam. – Po prostu… nieważne. Nie wiem, co ja sobie myślałam. Nadal jestem dla ciebie siostrą przyjaciela, prawda? Wkurzającą, młodszą i w ogóle. 

Wysiadłam z auta, ale Tajpan wcale w nim nie został. Też wysiadł, wprawiając mnie w jeszcze większe zakłopotanie. 

– Co robisz? – spytałam, gdy zaczął iść za mną krok w krok. 

– Zaprosiłaś mnie do środka. 

– Nawet nie raczyłeś odpowiedzieć, że przyjmujesz zaproszenie – oświadczyłam trochę wkurzona. Stanęłam w bramie, wpisując kod i uchylając drzwi, jednak jeszcze nie wpuściłam go do budynku. – Słuchaj, nie będziemy się tak bawić. Jeśli mamy się jakoś dogadać, musisz nauczyć się po prostu rozmawiać. Ja wiem, że to dla ciebie trudne i będziesz musiał to przepracować, ale chociaż się postaraj. Nie możesz unikać odpowiedzi, a potem tak po prostu robić czegoś i oczekiwać, że ja będę się domyślać. Lubię rozmowę. Komunikację. I myślę, że to klucz do zrozumienia drugiego człowieka, więc jeśli mamy jeszcze ze sobą wytrzymać, musisz nauczyć się… mówić. 

Kącik jego ust drgnął, może nawet trochę się uniósł. Kiwnął głową. 

– Dobrze. 

Wypuściłam powietrze nieco zrezygnowana. Oczekiwałam dłuższej odpowiedzi, ale co tam. 

– Chociaż tyle – mruknęłam, wchodząc do budynku. 

Weszliśmy na pierwsze piętro nowoczesnej klatki schodowej, otworzyłam mieszkanie, wpuściłam Tajpana, który jak zwykle zaczął rozglądać się podejrzliwie po wnętrzu. Westchnęłam, bo pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Ale tym razem po prostu pozwoliłam mu odbębnić wszystkie niezbędne czynności. Sprawdzanie mieszkania, rozglądanie się, nasłuchiwanie. Nastawiłam herbatę i zaczęłam krzątać się po kuchni w poszukiwaniu jakichś ciastek w szafkach. Albo chociaż paluszków. Nie za bardzo byłam w stanie cokolwiek znaleźć. 

Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz