NATKA
Umrę. Poniosę klęskę, nim jeszcze cokolwiek osiągnęłam. Źle to rozebrałam. Spaliłam. O mój Boże. Zabiją mnie tu albo zgwałcą…
– Co ty tu robisz, do cholery?! – warknął znajomy głos.
Irytujący, wyjątkowo rozemocjonowany, do czego zupełnie nie byłam przyzwyczajona. Dłoń z moich ust zsunęła się, a ja zostałam postawiona pod ścianą w rozświetlonej jedynie małym kinkietem wnęce.
Tajpan.
Rany.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułam taką ulgę. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
– Natka – on cały się jednak spiął – co się stało?
– Boże… – Tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
Skórzane rękawiczki oparły się o moje policzki, próbując nakierować mój wzrok na jego oczy.
– Co się stało? Czy ktoś cię tu skrzywdził? Długo tu jesteś? Mów do mnie, Natka.
Nie wiem dlaczego brzmiał na tak przejętego. Może dlatego, że właśnie prawie się popłakałam.
– Przyjechałam… po ciebie.
Brzmiałam idiotycznie, jak dziecko, które wpadło tutaj po zabawkę. Zmarszczył brwi i potrząsnął głową, wciąż się ode mnie nie odsuwając.
– Co ty wygadujesz?
– Wszyscy stracili z tobą kontakt – oznajmiłam niepewnie. – Przestałeś do mnie pisać, a obiecałeś, że będziesz to robił maksymalnie co osiem godzin. Nie napisałeś od… dawna. Burza powiedział, że nie miał cię na łączach już długo. Tymek się martwił…
– Więc przysłali ciebie?! – warknął Tajpan.
Aż drgnęłam.
Nigdy nie słyszałam, by się tak unosił.
– Tylko ja mogłam pojechać. Tymek jest niedostępny, bo załatwia coś w Krakowie.
Tajpan przesunął językiem po zębach.
– Nie załatwia, tylko dostał taki wpierdol, że nie może się ruszać. Prawie połamali mu żebra. Musi leżeć, nie zrobi więcej kroków niż jakieś dziesięć, więc tym bardziej nie wsiądzie w samochód.
Rozchyliłam usta w szoku. Nasz biedny Tymek… nie spodziewałam się, że było aż tak źle. Nikomu nie powiedział.
– Dlaczego się nie odzywałeś?
– Miałem dużo spraw na głowie – burknął, w końcu zabierając dłonie z moich policzków. – Nie odzywałem się, to prawda. Mało spałem. Byłem w ciągłym ruchu. Nie podejrzewałem, że możesz… kurwa.
Przeczesał swoje włosy nerwowo i rzucił jeszcze kilkoma przekleństwami.
– Tylko tyle chciałam wiedzieć – szepnęłam, przytulając się do ściany. – Że nic ci nie jest.
– Kto cię tutaj… – zaczął, ale potem się otrząsnął. Z wnęki po przeciwnej stronie korytarza wyszła dziewczyna i facet, który właśnie zapinał rozporek. – To teraz nieważne. Ja pierdolę, coś ty sobie myślała?
Czy jesteś bezpieczny. Czy wszystko w porządku. Czy mogę ci pomóc…
– Mogę już wrócić do domu – powiedziałam ochryple. – Skoro jesteś cały i zdrowy.
– Nie możesz. – Zacisnął zęby. – Ktoś widział, jak tu schodzisz?
Kiwnęłam głową, przypominając sobie obrzydliwą facjatę gościa z balkonu. I ten paskudny gest.
CZYTASZ
Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18]
RomanceTylko on wie, kim ona tak naprawdę jest. Tajpan zostawił za sobą życie pełne napięcia i niebezpieczeństw. Życie po niewłaściwej stronie barykady. Jeden krwawy incydent sprawił, że postanowił już nigdy nie brudzić rąk w niewłaściwej sprawie. Nadal j...