Trzydzieści pięć

1.2K 131 40
                                    

Godzinę temu wpadl 34, lepiej przeczytać

Ostatni we wtorek lub środę razem z epilogiem

____________________

NATKA

Rozpacz. 

Czysta rozpacz. 

Nie miałam pojęcia, co dzieje się wokół mnie. Wyłączyłam się na świat, na głosy z zewnątrz, słuchając jedynie bicia swojego serca. Chciałam, żeby biło dla mnie i dla Tajpana. Moja głowa leżała bezwładnie na jego mokrej koszulce na piersi i nie obchodziło mnie to, że się pobrudzę.  

Wciąż słyszałam bicie jego serca. Spokojne, miarowe bum, bum, bum. 

Bum, bum, bum, bum, bum. 

Jakby został tu ze mną i wcale nie odszedł. 

Przestałam myśleć o wszystkim, co przydarzyło mi się w życiu, bo to przestało mieć znaczenie. Odnalazłam coś, co było ważniejsze, niż jakiekolwiek inne wydarzenie, jakąkolwiek inna osoba. Coś, co zawsze było dla mnie piękne, mimo że daleko było nam do ideału. A jednak gdy powracały wspomnienia wspólnie spędzonych chwil, nie było tam miejsca na rozczarowanie, żal, na odrzucenie. 

Czyste wsparcie, miłość i poczucie, że wcale nie muszę być perfekcyjna, by znaczyć tak wiele. 

Dlatego tak strasznie płakałam. Leżałam na nim i płakałam, a nikt nawet nie rzucił się na Tajpana, by sprawdzić puls, by zrobić cokolwiek. Nie mam pojęcia, ile to trwało… chyba wcale nie tak długo. Ja miałam wrażenie, że leżę tak na nim godzinami i płaczę. 

Tak strasznie płaczę… 

Odsunęłam się, ledwie widząc już przez łzy jego nieruchomą twarz. Złożyłam na jego ustach pocałunek lekki jak piórko i pogłaskałam go po policzku. 

– Tak bardzo cię kocham – szepnęłam ochryple. – Tak bardzo… że nie wiem już, kim bez ciebie będę. 

Bo tak naprawdę sobą nauczyłam się być właśnie przy nim. 

Położyłam znów głowę na jego piersi, przełykając kolejne łzy, zaciskając powieki. Bum, bum, bum, bum, bum. 

Tak dobrze pamiętałam bicie jego spokojnego serca za każdym razem, gdy leżeliśmy obok siebie, że wciąż je słyszałam. Bum, bum, bum..

Bum, bum, bum. 

Otworzyłam oczy i przycisnęłam ucho mocniej do jego klatki piersiowej. 

Bum, bum, bum.

Cholera… 

Czy to możliwe, że… 

Gwałtownie uniosłam głowę. 

– Jego serce bije tak jak zawsze – wychrypiałam, walcząc z ogromną gulą w gardle. – Jego serce…

Dopiero teraz zorientowałam się, że Maks i Jonas stoją nade mną z bliżej nieokreślonymi grymasami na twarzach. Jakby… bólu? 

– Jego serce bije – powtórzyłam, brzmiąc wciąż okropnie. Wyglądałam pewnie jeszcze gorzej. 

Biło dokładnie tak jak zawsze. 

– Dlatego też proszę cię od kilku minut, żebyś się odsunęła, ale nie słuchasz nas, Natka – powiedział stanowczo Maks. – Odsuń się, proszę. 

Zacisnęłam ramiona mocniej wokół Tajpana. 

– Nie. Proszę, nie zabierajcie mi go. 

Jonas westchnął. 

Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz