Niech mnie ktoś zatrzyma. MIALY BYC ROZDZIALY 3 RAZY W TYGODNIU, a jak tak dalej pójdzie, to zaraz to skończymy 🤒
_________________
NATKA
Coś się właśnie wydarzyło.
Coś, przez co zrozumiałam, dlaczego czasami trudniej jest wyrzucić z siebie jakiekolwiek słowa.
Coś, co prawdopodobnie zmieniło mnie na zawsze.
Mój brat był policjantem i obracałam się w trudnym towarzystwie, a i tak nigdy nie miałam styczności z taką brutalnością, brakiem poszanowania cudzego ciała, brakiem skrupułów.
Opuściłam dłoń, w końcu zdolna do jakiegokolwiek ruchu. Miękko. Gładko. Spojrzałam na zegarek – dwadzieścia minut po północy. Gdy ostatnio widziałam wskazówki, mówiły, że jest przed północą. Nie wiem, gdzie zgubiłam ostatnie pół godziny.
W końcu byłam też w stanie rozejrzeć się po pomieszczeniu i nie znajdowałam się już w tym ohydnym barze w podziemiach, w którym faceci traktowali kobiety jak dmuchane lalki… lub gorzej. W którym przed chwilą ktoś strzelił innemu człowiekowi w głowę, pozbawiając go życia w kilka sekund.
Na twarzy, ramionach i na nodze czułam zaschnięte ślady krwi, które nieprzyjemnie mrowiły. Jakbym to ja była za to odpowiedzialna. Tajpan go odepchnął, bo zwracał się do mnie bez szacunku. Wszystko zaczęło się… przeze mnie.
Tajpan.
Moje serce zabiło szybciej.
Gdzie on…
– Wracaj – szepnął głęboki głos gdzieś nade mną. – Wracaj, Natka. Już wszystko w porządku.
Uniosłam brodę, mrugając gwałtownie, by odgonić łzy. Chyba wyszedł z łazienki, bo w rękach miał ręcznik. Przyłożył go delikatnie do mojej twarzy, a kojące ciepło odrobinę mnie otrzeźwiło.
– Wszystko w porządku. Już jesteś bezpieczna – ponowił starania. – Nic ci nie grozi, ślicznotko.
Dotknęłam smugi krwi na moim drugim policzku. On nie żyje, przemknęło mi przez myśl. Tajpan chyba miał zdolności telepatyczne albo po prostu za dobrze czytał ludzi nawet wtedy, gdy się nie odzywali.
– Był mordercą – przypomniał. – Zabił kogoś nie tak dawno temu, a teraz poniósł swoją karę.
Nie w ten sposób. Powinien był stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Samosąd to żadne rozwiązanie.
– Mów do mnie, Natka, proszę cię. Powiedz cokolwiek.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa.
– Powiedz mi, że jestem dupkiem albo niemową. Że ciągle za tobą chodzę jak jakiś pieprzony cień.
Starałam się. Naprawdę się starałam, ale tym razem to on mówił i to całkiem sporo, a ja nie byłam w stanie nawet otworzyć ust.
Przysunął ręcznik do drugiego policzka i z niego też starł krew. Później przeniósł materiał na dekolt i ramiona, ale nie było w tym nic erotycznego. Za to ogarniało mnie… przyjemne ciepło. Jakbym rzeczywiście była bezpieczna.
– Przepraszam – zreflektował się nagle Tajpan. – Nie będę na ciebie naciskał. Przepraszam. Po prostu powiedz… cokolwiek. Żebym wiedział, że cię nie straciłem przez swoją głupotę.
Na sekundę zacisnęłam usta, a potem w końcu mi się udało.
– Nie – wychrypiałam. – W porządku. Muszę… odetchnąć.
CZYTASZ
Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18]
RomanceTylko on wie, kim ona tak naprawdę jest. Tajpan zostawił za sobą życie pełne napięcia i niebezpieczeństw. Życie po niewłaściwej stronie barykady. Jeden krwawy incydent sprawił, że postanowił już nigdy nie brudzić rąk w niewłaściwej sprawie. Nadal j...