Dziewięć

1.2K 146 19
                                    

Dla spóźnialskich - wcześniej wpadł ósmy, lepiej nie przegapiać

Zrobimy sobie konkurs jak zwykle. Zgadnijcie, ile jest łącznie rozdziałów z epilogiem, to jutro też wrzucę jeden 🙈🌚

A potem następny dopiero po weekendzie

A może nie, zobaczymy

Boże, gdzie się podziała moja silna wola?

____________________

NATKA

Na trzęsących się nogach szłam krok w krok z Tajpanem, który nigdy nie wyrywał się do przodu. Cały czas utrzymywał pozycję ramię w ramię tuż obok mnie, ale jasno wypowiedział się w windzie, że nie może okazać mi nawet cienia czułości, bo to będzie podejrzane. Że będzie chłodny, zdystansowany, a ja zapewne poczuję się jak przedmiot, zabawka. Ostrzegł mnie, a mi w głowie dźwięczały także ostatnie słowa Sary. 

Bo zgodnie z tym, co mówiła, czy powinnam spodziewać się czegokolwiek innego? 

Gdy Tajpan był jeszcze młodym chłopakiem i nie miał nic wspólnego z narkotykowym podziemiem, wcale nie był aż tak ponury. Raczej taki… zwyczajny. Chłopak o ciemnych oczach i jeszcze ciemniejszych włosach, dobrze zbudowany, wysoki, grający z moim bratem czasami w piłkę albo w koszykówkę. Gdy jednak spotkaliśmy się po latach, okazało się, że wyrosła z niego ta bryła lodu, której nawet nie sposób skruszyć ani roztopić. Ciekawe, czy był taki zawsze. I dla wszystkich. Czasami jego spojrzenie wyrażało tak niewiele, że równie dobrze mógłby skrywać w nim cały świat. 

I choć zwykłam twierdzić, że bywał irytującym dupkiem, który ignoruje moje monologi, teraz byłam wdzięczna, że jest tu ze mną. Że jednak nic mu się nie stało i to akurat on mnie znalazł. Bo gdy myślałam o tym, że mógł wpaść na mnie ktokolwiek inny, to wyobrażałam sobie niestworzone rzeczy. Tutaj krzywda ludzka ma inny wydźwięk niż tam na górze. 

Jednak Tajpan kiedyś był tego pełnoprawną częścią, więc gdy tylko przeszliśmy przez ciemny korytarz, docierając do wielkich szarych drzwi, za którymi kryła się sala pełna ludzi, wszystkie moje zmysły weszły na pełne obroty. Nie spodziewałam się aż takiego szoku. Dotychczas jedynie kładł rękę na dolnej części moich pleców, popychając lekko, jakby zachęcając do dalszej drogi, ale w momencie, kiedy jego spojrzenie spotkało się z jakimś innym kolesiem o niezbyt przyjemnej twarzy, zmienił swoje nastawienie. Złapał mój nadgarstek w bardzo silny uścisk i wciągnął do środka niemal siłą. 

W normalnych okolicznościach nigdy nie dałabym się tak traktować. 

I w normalnych okolicznościach nigdy by mi tego nie zrobił. 

Sama zakręciłam się we własnych myślach. Nie zrobiłby mi tego, prawda? To dlaczego w ogóle sądziłam, że słowa Sary o tym, jak bezuczuciowy i brutalny potrafi być, w ogóle mogą być prawdą? Ona nic o nim nie wiedziała. 

Obciągnęłam sukienkę w okolicy rozcięcia, bo podwijała się żałośnie z każdym krokiem. Serce dudniło mi w piersi, gdy szliśmy w kierunku stolika karcianego. Jakiś mężczyzna uniósł dłoń, chyba nawołując Tajpana, a ja próbowałam skupić wzrok na szczegółach otoczenia. Na szerokim barze i ogromnym wachlarzu na pewno nie tanich alkoholi. Na obsłudze w eleganckich koszulach i kamizelkach. Na skrajnościach, jakie tu występowały. Niektórzy goście mieli garnitury, inni byli ubrani w dresy. Niestety dostrzegłam, że facet z balkonu, który uraczył mnie obrzydliwym gestem, też znajdował się pośród nielicznego tłumu. W dłoni miał szklankę z przezroczystą cieczą i z pewnością nie była to woda. Jego noga podskakiwała gwałtownie, gdy opierał ją o podnóżek jednego z hokerów. Pewnie był naćpany. 

Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz