Dwadzieścia cztery

1.4K 149 40
                                    


Przepraszam za małe opóźnienie, ale już jesteśmy!

Jak ładnie mnie zaskoczycie, jutro będą dwa 🌞

Miłego wieczoru <3

_________________

TAJPAN

Luka zerkał wymownie w stronę Natki, siedzącej na pace radiowozu policyjnego. 

– Pomyślmy – dumał głośno – jaki kit będziesz wciskał Burzyńskiemu tym razem? Trzy, dwa, jeden… 

– Co tu się odjebało? – Donośny głos przerwał naszą rozmowę, a raczej monolog Luki. – Chryste, jak dobrze, że byłeś w pobliżu – dodał Burza, niemal na nas wpadając i klepiąc mnie w ramię. 

– W pobliżu, no – wtrącił Luka. – Nawet był już na miejscu, żeby panować nad katastrofą! 

Burza momentalnie zmarszczył gęste brwi. 

– Co? – Gwałtownie obrócił głowę w moją stronę. – Byłeś u Natki w domu? O tej porze? – Zerknął na zegarek. – Coś ty tam niby robił? 

Chrząknąłem, trzymając się wciąż silnie. Na zewnątrz byłem bryłą lodu, ale wewnątrz mnie kotłowały się jednak jakieś emocje. Strach, obawa, lęk. Katastrofa nigdy nie nadeszła, choć była blisko. A po za tym… kurwa, co ja mu powiem?

– Miałem na nią oko – odparłem zdawkowo. – Była w mieście… z kimś. – Ze mną. Na randce, na której ostatni raz byłem w wieku szesnastu lat i już nawet nie byłem pewien, czy wiem jak to się robi. – Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Dobrze, że znalazłem się na miejscu, bo przynajmniej Natka nie spanikowała i nie zrobiła nic głupiego. Starałem się kontrolować sytuację. 

A tak poza tym, stary, to zajmowałem się też lizaniem cipki twojej młodszej siostry. 

Burza zerknął na mnie podejrzliwie. Boże, dobrze że nie mógł czytać niczyich myśli. 

– Dziwne – zastanawiał się. – Chodźmy do niej. 

Wcześniej już z nią rozmawiał, więc nie rozumiałem, po co mnie tam ciągnął. Przez moment na jego twarzy gościł tak dziwny grymas, jakby się co najmniej domyślił, ale przecież to był Burza. Od razu podjąłby temat, gdyby jakaś myśl kiełkowała w jego głowie. On się nie patyczkował. 

Natka siedziała na tej pace skulona, opatulona dwoma kocami, które dał jej ktoś ze straży pożarnej. Oni też przyjechali. W zasadzie z dwóch granatów dymnych zrobiła się afera na pół sąsiedztwa. 

– Wracasz dzisiaj do mnie – zarządził Burzyński, przesuwając dłonią po głowie siostry. – Ada już szykuje ci sypialnię gościnną. 

– Czy zauważyłaś może, żeby ostatnio ktoś kręcił się pod twoim domem? – wtrącił Luka. 

Natka pokręciła głową przecząco. 

– Nie chcę znowu jechać na policję. – Pociągnęła nosem. – Mam już tego dość. 

Zacisnęła koce mocniej wokół siebie. 

Och, Boże, moje serce. 

Burza zmarszczył brwi, widząc jej bose stopy i gołe nogi wystające spod okrycia. 

– Dlaczego, do cholery, jesteś tak ubrana? – rzucił. 

– Nie mów do niej tym tonem – wtrąciłem, nim zdążyłem się zastanowić. 

Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz