Trzy

1.1K 138 34
                                    

Jutro drugi!

A potem... zaczniemy regularnie od czwartku  w przyszłym tygodniu.

Robię meliskę dla wszystkich, częstujcie się

_________________

PRZESZŁOŚĆ

NATKA, 10 lat

Miałam dziesięć lat, gdy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że jestem niewystarczająca.

– Heeeeeej! Chodźcie tutaj, z tyłu są najlepsze miejsca! – szczebiotała Marta, nasza klasowa księżniczka. 

Przyjaźniłyśmy się w pierwszej klasie, ale potem okazało się, że nasze drogi bardzo szybko się rozchodzą. Ona była typową ślicznotką z pięknym blond warkoczem, ogromnymi oczami i uśmiechem za milion dolców. Jej mama ubierała ją zawsze w śliczne sukienki, a chłopcy zaczynali się za nią oglądać, bo malowała powieki różowym cieniem i tuszowała do szkoły rzęsy. 

To takie dziwne. Mi mama nie pozwalała na takie rzeczy. Mogłam jedynie robić sobie kolorowe pasemka na wakacjach. Teraz już był rok szkolny, więc zostało mi tylko odrobinę różowego koloru na pojedynczych pasmach. 

Jechaliśmy na kilkudniową wycieczkę szkolną. Wsiadałam do autobusu niemalże jako ostatnia, ale w porządku, przecież nigdzie mi się nie spieszyło. Wszystkie dzieciaki pognały do tyłu, a ja zwykle nie czułam się dobrze podczas takiej długiej jazdy, zwłaszcza głodna, a tego dnia zaspałam, więc nie zjadłam śniadania. Dlatego też upatrzyłam sobie miejsce w przedostatnim rzędzie, jedyne wolne tam i ruszyłam energicznym krokiem w jego kierunku. Wnętrze było ciepłe, ciasne, granatowe obicia siedzeń mieniły się w lekko w promieniach jesiennego słońca. Rozmowy dzieci zakłócały ciszę, a wychowawczyni aktualnie omawiała trasę z kierowcą. 

Tuż przede mną wyrosła Marta, zanim zdążyłam w ogóle dotknąć tapicerki wybranego fotela. 

– A ty tu co niby zamierzasz zrobić? – zachichotała wrednie. 

Kiedyś była inna. 

Ja też się zmieniłam. 

– Chciałam tutaj usiąść. 

Byłam energicznym, wszędobylskim dzieckiem z masą pomysłów, tych dobrych i tych nieco głupszych. Dopiero w szkole świat zaczął mi to odbierać. Gasłam. 

– Tyły są zarezerwowane dla fajnych ludzi – powiedziała głośno blondynka. – Wielorybów nie wpuszczamy. 

Śmiech innych dzieciaków, zwłaszcza chłopców siedzących w ostatnim rzędzie, rozniósł się echem po autobusie.

– Wieloryb! Wieloryb! Wieloryb! – skandowali chórem chłopcy na siedzeniach pod oknami.

Natychmiast zacisnęłam usta, żeby nie wybuchnąć płaczem prosto w twarz Marty. Co za mała z niej cholera! Suka, jakby to powiedział mój brat. 

Suka, która miała rację. 

Wbiłam wzrok w czubki swoich butów, a moje oczy zaszły już całkowicie łzami. Brązowe włosy opadły wokół twarzy, skrywając ją przed światem. Nawet w podłogę głupio mi było patrzeć, bo napotykałam po drodze swój gruby brzuch. 

Właśnie w podstawówce miałam taki okres, że przytyłam więcej, niż powinnam. Niby wszyscy lekarze mówili, że jest okej, że to normalne, przecież zaraz będę rosnąć. Ale moje koleżanki wyglądały znacznie lepiej. Dziewczyny ze szkoły też. 

Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz