Dobra, teraz to już naprawdę koniec na dziś i kolejny w środę o 20:00!
A ten jest jednym z moich ulubionych 😎
(Spóźnialskim przypominam, że dzisiaj wpadły już dwa)
_______________
NATKA
Zaczęłam się wiercić już gdy wchodziliśmy przez próg pokoju. Tajpan niósł mnie na ramieniu niczym zdobycz przez cały hotel, ignorując wścibskie spojrzenia ludzi wokoło i zdecydowanie mocno zazdrosny wzrok rudowłosej recepcjonistki.
W porządku, uchyliłam po drodze jedno oko. Mam nadzieję, że nie zauważyła.
W pokoju hotelowym już natomiast otworzyłam oczy całkowicie i próbowałam jakoś zsunąć się z ramienia Tajpana, bo jego bark nieznośnie wbijał mi się w splot słoneczny.
– No już, już, spokojnie – mruczał, nie ustępując i nie poddając się moim niemym sugestiom. – Zaraz cię uwolnię.
Skóra pod taśmą klejącą paliła i nieprzyjemnie mrowiła.
Ostrożnie osunął mnie na łóżko, posadził wygodnie, podciągając za ramiona jak dziecko. Kucnął przede mną, a w jego oczach znów zobaczyłam o wiele więcej, niż na co dzień. Czy to ta sytuacja tak na niego podziałała? Może przypomniał sobie przeszłość?
Ostrożnie sięgnął do taśmy na mojej twarzy i pociągnął z wyczuciem. I tak bolało jak cholera. Odrywał ją sekunda po sekundzie, wprawnie manewrując czarnymi rękawiczkami. To jak cholernie powolne zrywanie plastra. Bolało.
– Auć – syknęłam, gdy ostatnia część taśmy w końcu zeszła z kącika moich ust. – Mogłeś to zrobić szybko. Mniej by bolało.
Jego oczy zabłyszczały.
– Przepraszam.
Uniósł dłoń w rękawiczce i i pogłaskał jej wierzchem mój policzek. Był taki delikatny. Cholera.
– Naprawdę przepraszam – mruknął jeszcze, a potem zaczął zrywać taśmę z moich dłoni, następnie kostek. – Bardzo cię zraniłem?
Za każdym razem, gdy zrywał taśmę do końca, masował moją skórę. To przyjemne. Jakby się o mnie troszczył.
– Nic mi nie jest. Przecież wiem, że to tylko na pokaz. – Mrugnęłam dwa razy. – Chciałeś mnie tam uderzyć, prawda?
– Chciałem, żeby było wiarygodnie – wycedził. Wściekłość mieszała się u niego z jakimś takim… smutkiem. – Ale nie byłem w stanie tego zrobić. Nigdy nie uderzyłem kobiety i nie zamierzam tego robić. Nie powinienem też… – zerknął przelotnie na ślady na moich nadgarstkach – ale, kurwa, nie miałem wyjścia.
Kiwnęłam głową. A jego dłoń znów wróciła do mojej twarzy i kciukiem pogłaskał mój policzek.
– Przestaję cię rozumieć, Tajpan. Mówisz mi, że nigdy nikogo nie zabiłeś i nigdy nie uderzyłeś kobiety. Zachowujesz się wobec mnie lepiej niż ktokolwiek inny. A jednak wszyscy tam na dole mają cię za okrutnego i bezwzględnego człowieka, który miał pokazać mi, gdzie moje miejsce. Dlaczego mam wrażenie, że coś tutaj jest złudzeniem?
Zmrużył nieco oczy i cofnął dłoń.
– Bo tak jest. To złudzenie.
– Dlaczego oni myślą, że byłbyś w stanie zrobić mi krzywdę? Skoro twierdzisz, że nie zachowywałeś się tak jak oni? – drążyłam. – Co jest prawdą? Faktycznie nie zabiłeś nikogo w swoim życiu?
CZYTASZ
Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18]
Любовные романыTylko on wie, kim ona tak naprawdę jest. Tajpan zostawił za sobą życie pełne napięcia i niebezpieczeństw. Życie po niewłaściwej stronie barykady. Jeden krwawy incydent sprawił, że postanowił już nigdy nie brudzić rąk w niewłaściwej sprawie. Nadal j...