Dwadzieścia dziewięć

1.3K 153 40
                                    

Jesteście słodcy i bardzo pomysłowi. Miłego wieczoru i do przeczytania w środę!

PS dla spóźnialskich: wcześniej wpadł 28, bardzo istotny, proszę nie skipnąć!

________________

NATKA

Naprawdę nie sądziłam, że kolejne spotkanie w tak rodzinnym gronie będzie właśnie stypą.

– Robi się na zewnątrz trochę zimno – powiedziała Emilia, chyba próbując rozładować nieco napięcia w powietrzu.

Luka ścisnął ją za udo pokrzepiająco.

Ada skończyła przynosić do stołu naczynia z jedzeniem i jako ostatnia nałożyła sobie swoją porcję. Nie odezwała się ani słowem, odkąd przeszliśmy przez próg jej domu. Była twarda – wiedziałam, że nie płakała. Po prostu chyba nie wiedziała, jak ma to skomentować.

Antek właśnie kończył swoją popołudniową drzemkę, jedną z wielu w ciągu dnia. Tymek podniósł się z krzesła jak oparzony, słysząc jego płacz.

– Ja do niego skoczę, dobra? – spytał ochoczo. – Wy sobie odpocznijcie – wymownie spojrzał na Burzę – i zjedzcie coś, a ja się zajmę Antkiem.

Ada jednak wstała i rzuciła widelec na talerz trochę za mocno.

– Będzie chciał pierś, więc nic z tego. Zaraz wracam.

Zostawiła nas przy stole, przeszła do własnej sypialni, a wokół zapadła jeszcze większa cisza. Maks trzymał rękę na ramionach Luizy i skubał lekko materiał jej sweterka. Luka ściskał udo Emilii w rozcięciu kwiecistej sukienki. Burza cały czas wyglądał za żoną, która właśnie wyszła. Tymek i Jonas siedzieli obok siebie, po prostu spożywając posiłek, a gdzieś w międzyczasie nalewając do wszystkich kieliszków wódki.

Emilia przesunęła swój kieliszek w kierunku Tymka.

– Ja dziękuję. Z wiadomych powodów – zaśmiała się niemrawo.

Przewrócił oczami i wypił ten kieliszek od razu. Nie wyglądał na spiętego.

Zerknęłam w kierunku Tajpana, który zajmował miejsce obok Maksa, tak więc dzieliły nas dwie ludzkie sylwetki – Lewiccy.

Trochę mnie to smuciło. To, że nie mogę się do niego przytulić ani położyć mu głowy na ramieniu, że nie mogę go dotknąć, a on nawet nie patrzy w moją stronę. Sądziłam, że to niechęć do pokazywania uczuć publicznie, lecz zaczęłam się zastanawiać, kiedy w końcu nasze spojrzenia się spotkały, a ciemne jak węgielki oczy Tajpana błyszczały, zdradzając chyba wszystko, co robiliśmy ostatnimi czasy.

Tymek chrząknął głośno i uderzył lekko w stół.

– Słuchajcie – rzekł ostrożnie, unosząc kieliszek – ja wiem, że sytuacja jest smutna, wręcz przygnębiająca, ale wiecie co? Dobrze, że skończyła w ten sposób, a nie na przykład z ręki Niemca.

Otworzyłam szerzej oczy, a Luiza pociągnęła Tymka za rękaw.

– Jezu! – syknęła.

– Taka prawda – ciągnął Tymek. – Nie była dla nas najlepszą osobą. Wciąż i wciąż próbowała nas wszystkich skłócić i zachowywała się niesprawiedliwie, chociaż każdy z nas chciał jej pomóc. Nawet ci, którzy dobrali się do jej majtek.

Jonas wytarł usta serwetką i skończył żuć jedzenie. Miał do Sary chyba największy sentyment – była jego kuzynką. Może i mieli dziwną, trochę obrzydliwą relację, bo jednak ze sobą sypiali, to podejrzewałam, że być może on wyciągnął z niej najwięcej. Słuchał więc Tymka uważnie, ale wyraz jego twarzy pozostawał swobodny.

Tajpan (Synowie Chaosu #4) [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz