84. No... bo... ja...

74 6 7
                                    

Pov: Pedri, godzina 7.30
Wstałem zmęczony, ponieważ nie mogłem tej nocy spać. Stresowałem się bardzo. Postanowiłem, że pójdę pod jego dom, a potem gdzieś tam sobie pójdziemy. Może na lody, albo kawę? Hmm... No nie wiem. Dobra muszę się ogarnąć. Poszedłem do kuchni, bo chciało mi się pić. Tam stał Szczęsny, który kłócił się z Nicolą.
- Wojtek! Zostaw tą patelnie! Spalisz to!
- Nie!
- Odłóż to!
- Nie!
I Szczęsny jebnął tą patelnią Nicolę. Robi się ciekawie.
- Tak się kurwa, jebana pizdo, bawić nie będziemy!
Nicola miał wałek. O kurde komu kibicować? Chyba Nicoli. Przyszedł Cash.
- Kurwa wy debile jebane, odłożyć to! W tej chwili. - Krzyknął Cash.
- Nie! - Odkrzyczał Szczęsny.
- To on zaczął! - Darł się Nicola, wskazując na bramkarza.
Matty, zwinnym ruchem ręki, zabrał bramkarzowi patelnię. Myślałem, że zaraz się zabiją. Nicola na prośbę swojego chłopaka odłożył, narzędzie zbrodni. Po uspokojeniu się, wytłumaczył, że Szczęsny chciał ugotować jajecznicę, a on ledwo na nogach chodzi.
- Okej... Ja nie wnikam co wy robicie, bo muszę się przygotować. - Powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Dobra, ale może weź, jakiś tam stary, kosmetyk Anki z łazienki i się ogarnij, bo wyglądasz jak zombie. - Poradził Cash.
- Okej, dzięki. - Podziękowałem udając się do kibla.


Lewy x Gavi x PrzygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz