63. Stadion i rozmowa ja i Gavi jeszcze żejemy ale na jak długo?

78 7 1
                                    

Weszliśmy na stadion. Xavi już czekał.
Przygotował nam rozkładane krzesła.
- Gavira! Lewandowski! Wiecie czemu tu jesteście? - Spytał.
- Tak... Ale to nie tak... - Zacząłem.
- Właśnie! - Kontynuował Lewy.
- Ale jak to! Drama w małej restauracji kilka kilometrów stąd? To waszym zdaniem nic! Tłumacz  się Lepiej!
- No bo... To... Było... Tak... Że... - Zaczął Lewy
- No bo taki tam Krychowiak porwał nam dzieci! To znaczy Robertowi. - Powiedziałem za Roberta.
- Yhm... ZARAZ! CO? - Spytał Trener.
- No tak. Nicola Zalewski, Wojciech Szczęsny, Pedro Gonzalez i Lionel Messi potwierdzą! - Powiedziałem Zgodnie z prawdą.
- Co z tym ma wspólnego Messi? - Spytał zaciekawiony.
- To nie ważne. Możemy iść! - Spytał Lewuś.
- Nie jeszcze sprawa postów na Instagramie...
No i chój. Byliśmy pewni, że on tego tematu nie poruszy. Ale my mamy szczęście! Spojrzeliśmy na siebie. Wyczytałem mu z myśli, że mam powiedzieć, że się wyjebałem i płakałem, a on mnie wziął na ręce by pocieszyć i przytulić, oraz mnie pocałował tak po przyjacielsku.
- A więc drogi trenerze to było tak, że byliśmy na plaży z kolegą  Lewandowskiego z reprezentacji i bawiły się na plaży, ale ja wyjebałem się o kamień. Płakałem i wtedy Lewy mnie podniósł i zobaczył moje... Kolano! Stłuczone było tak. No i mnie podniósł. Tak fajnie mi było... Oczywiście tylko dlatego że byłem  wysoko, a ja jestem niski. I potem na pocieszenie jeszcze mi dał buziaka.
- Gavira. Znam cię dzieciaku od dziecka i wiem, że kłamiesz (Trener przyjaźnił się z rodzicami Gavi'ego od dawna, z dupy dodany fakt kolejny).
- Ale ja mówi prawdę!
- Nie bądź uparty. Ja wiem jak jest.



 

Lewy x Gavi x PrzygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz