85. To ten czas...

72 8 4
                                    

Dobra, jestem już ubrany i zastosowałem te kosmetyki. Chyba nie jest, że mną, aż tak źle. Poszedłem do Nicoli i Matty'ego zapytać, ich o opinię. Zgodzili się, że nie ma tragedii. Była 8.30, dobra idę pod jego dom. Szedłem, gdy się wyjebałem o chodnik. O kurwa on tam stoi! Jaki wstyd... Mam załamanie...
- Hej! Pedri wszystko okej?
- Tak, tylko się potknąłem... A, co tam u ciebie?
- Ym... Dobrze... A u ciebie?
- Też.
- To gdzie idziemy?
- Może, na lody, bo jest ciepło?
- Okej.
I poszliśmy, po drodze gadaliśmy sobie o głupotach. Tylko zostaje pytanie. Czy on coś czuję do mnie? Odpowiedź na to pytanie, jest oczywista. Nie. Ma mnie za kolegę z klubu. Szliśmy dalej, aż do momentu, gdy przed nami ukazała się budką z lodami. Spytał mnie:
- Jaki smak bierzesz?
- Chyba truskawkę i banana, a ty?
- Może słony karmel i... Cytrynę?
- Okej.
Powiedzieliśmy pani jakie smaki chcemy. Przyszła kolej płatność.
- Ja zapłacę.
- Nie no.
- Ja cię zaprosiłem na spacer.
- No dobra.
Jedząc te lody Araújo się cały ujebał, więc dałem mu chusteczkę. Nie wiedział wtedy, co się wydarzy później...

Lewy x Gavi x PrzygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz