Rozdział 12

729 44 5
                                    




POV Ria

 Kiedy Damien powiedział mi o telefonie z Fremont w pierwszej sekundzie stanęło mi serce, a świat zaczął wirować. Czarne scenariusze przeleciały mi przez myśl. Najgorsze obrazy. Najgorsze sceny przedstawiały najprawdziwszą, bolesną prawdę. Śmierć pani Williams. Nieco się uspokoiłam, gdy Damien upewnił mnie, że dzwonili poinformować o pogorszeniu badań, a nie z informacją o zgonie. Byłam w pełni przekonana, że mężczyzna nie był przygotowany na to wydarzenie. Na kolejny cios prosto w serce.

 Rozstając się pod wejściem Nokautu gdzieś w tyle głowy schowały się demony niepokoju. Szeptały o złych rzeczach. Nie chciałam przewidywać co by się wydarzyło gdybyśmy dowiedzieli się o śmierci mamy Williams. Gdybyśmy dowiedzieli się po fakcie i Damien nie miałby szansy pożegnać się z mamą. To byłoby prawdziwe piekło. Obydwoje nie byliśmy na to gotowi.

 W trakcie treningów nie mogłam się skupić, a fakt, że wciąż nie mogłam być w pełni aktywna podczas przekazywania wiedzy nie poprawiał mojej sytuacji. Ludzie byli sfrustrowani moim roztrzepaniem. Rzucali nieprzychylnymi spojrzeniami pełnymi ciskających gromów. Zawsze stawili na jakość, a tego dnia znacząco spadła. Po pierwszym upomnieniu wzięłam się w garść i odłożyłam myśli o Damienie i jego wizyty w Fremont. Skupiłam się tylko na podopiecznych i przekazywaniu im profesjonalnych wskazówek. Nie mogłam pozwalać sobie na takie wpadki.

 Robiłam wszystko byleby myśli nie podążały w złym kierunku. Jak nie trening to czytanie albo rozmowa z Casem. Dlatego koło trzynastej przerwałam czytanie gorącego romansu i wyszłam na korytarz zmierzając do recepcji. Za pięć minut miałam zacząć trening z najmłodszą grupą podopiecznych. Zaraz po szkole przyjeżdżali do Nokautu by rozładować ostatki baterii.

 Zatrzymałam się w półkroku dostrzegając dwie blond czupryny bawiące się z Zionem. Wodząc po pomieszczeniu natknęłam się na kobietę rozmawiającą ze swoim starszym synem. Eva Donovan po wyjściu z ośrodka psychiatrycznego prezentowała się niebywale dobrze. Tryskała z niej dobra energia. Nie była przybita, ani nie było widać, że zmagała się z poważnymi problemami. Jakby zyskała nową nadzieje na życie.

 Chrząknęłam zwracając na siebie uwagę Donovanów.

— Witaj Evo. — przywitałam się posyłając jej lekki uśmiech. — Jak zdrowie?

 Zagadnęłam z uprzejmości. Miałam do niej pewne uprzedzenia i starałam się żeby tego nie odczuła. Castiel mógł jej wybaczyć, bo była jego matką. Ale ja nie mogłam zapomnieć tego w jakim stanie był nastolatek kiedy przyprawiała mu rogi. Kiedy musiał zrezygnować z nastoletniego życia na rzecz rodziny i zapewnienia im dobrobytu. Jak bardzo przy tym cierpiał. I gdyby nie Taya mógłby tego nie znieść.

— Bardzo dobrze, dziękuję. — Odwzajemniła uśmiech poszerzając go o promienność. — Słyszałam, że u ciebie gorzej. Jak ręka?

 Wymownie spojrzała na kończynę ozdobioną żółtymi siniakami. Na kolanach wciąż znajdowały się liczne zadrapania.

— Coraz lepiej. — Poruszyłam kończyną przedstawiając swój zakres ruchów. — Dzieciaki są już na sali? — zwróciłam się do Castiela.

— Są. — przytaknął. — Masz coś przeciwko żeby zostały bliźniaki? Mama poprosiła mnie o ich przypilnowanie.

— Mam spotkanie z Ianem. — dodała rozmarzona. — Ten człowiek jest niepoważny. Poinformował mnie o nim godzinę temu! Wiem, że to nie w porządku tak bez zapowiedzi, ale nie mam komu ich podrzucić. — Tłumaczyła się patrząc na nas prosząco i przepraszająco.

— Mogą tu zostać. — zgodziłam się nie widząc przeciwskazań.

 Nie dziwiłam się, że zależało jej na spotkaniu ze swoim facetem. Rozumiałam ją, bo sama cieszyłam się na widok Damiena. A Cas na widok Tayi. Jednakże my nie przepadaliśmy za spontanicznością. Byliśmy ułożonymi ludźmi, a Damien miał wszystko zaplanowanie, niekiedy do godziny. Mieliśmy ten komfort, że pracowaliśmy w tym samym budynku, więc w każdej chwili mogliśmy do siebie podejść, porozmawiać, czy się przytulić. Mimo że Ian skończył z wyjazdami, to i tak pracował w wojskowych barwach i potrafiło go nie być całe dnie. Tym bardziej rozumiałam nagłą randkę.

Imperium Tom 3 Serii Czerwone BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz