Rozdział 37

772 45 7
                                    


POV Damien 

 W szale spowodowanym rozpaczą i bezsilnością siedziałem na martwym ciele mężczyzny, który przyczynił się do stanu Rii i okładałem go pięściami. Biłem go wyżywając się za całe zło. Powinien dostać coś znacznie gorszego niż szybką kulkę w serce. Powinienem go torturować, połamać mu wszystkie kości. Odpłacić się za Rię. Wewnętrzna niemoc nie pozwalała mi przestawać tego niehonorowego występku. Nie docierały do mnie żadne bodźce zewnętrzne. Widziałem tylko czerwień. Czułem tylko desperackie pragnienie ożywienia tego skurwiela i ponownego zabicia go, ale z większą brutalnością. Pragnąłem śmierci by pomścić mojego koszmara. Nie docierało do mnie wołanie Ryana i reszty ludzi, którzy za pomocą słów starali się mnie zdjąć ze zwłok. Żaden z nich nie odważył się mnie tknąć w obawie, że zacznę wyżywać się na nim.

— Damien, kurwa, zejdź z niego! On nie żyje! Większej krzywdy mu nie zrobisz!

 Ryan wcielił się w mój zdrowy rozsądek starając się wyrwać mnie z szału. Złapał mnie za ramię próbując ściągnąć mnie z ciała. W ten sposób skierował na siebie nienawiść. Gwałtownie poderwałem się z ziemi i strzeliłem przyjaciela w nos. Zatoczył się do tyłu wpadając na jednego z tropicieli. Zrobiłem krok do przodu chcąc dokończyć to co zacząłem.

— Damien, nie chcesz tego. — Wzniósł ręce ochraniając się przed dostaniem w twarz. — Otrząśnij się z tego szału!

— Ale wy się z nim pierdolicie. — podsumował Carrington wtrącając się w tę scenę.

 Czując kurewski ból wydałem z siebie syknięcie. Aslan wbił palce w ranę spowodowaną draśnięciem. Pociągnął mnie do tyłu oddalając się od przyjaciela. Ból fizyczny zaćmił ten psychiczny, ale dalej nie odwiódł mnie od agresji. Skierowałem pięść w stronę nosa Aslana. Puścił mnie czekając na nadejście ciosu. Zatrzymałem się kilka centymetrów przed jego twarzą. Gdybym go uderzył sam straciłbym życie.

— Witamy z powrotem. — mruknął, podając mi chustę, którą wyciągnął z kieszonki. Zacząłem wycierać ręce przelane krwią. — Powinieneś być przy swojej pani, Williams, a nie odwalać trzodę i pochłaniać się w złości. Ria będzie cię potrzebować.

 Podświadomie to wiedziałem. Że powinienem jechać do szpitala i koczować pod drzwiami sali operacyjnej. Czekać na jakiekolwiek wieści. Powinienem dopytywać na bieżąco lekarzy o jej stan. Dowiedzieć się co jej było i jakie były rokowania. Ale jakaś część mnie się tego bała. Obawiałam się tego co miałabym usłyszeć. Zanim pojechałabym do szpitala musiałem upewnić się, że było bezpiecznie. Musiałem dowiedzieć się gdzie podział się drugi ze szczurów.

— Muszę znaleźć Pereza. — oznajmiłem głosem wypranym z emocji.

— Nie żyje.

 Zmarszczyłem brwi patrząc na Carringtona z niezrozumieniem. Nie pamiętam by ktokolwiek z nas go zabił. Nie widzieliśmy go wśród reszty, a skurwiel z miasta aniołów sam wysunął się przed szereg.

— Kto go zabił?

— Twoja pani.

 Ria go zabiła? Najwidoczniej pytania miałem wypisane na twarzy. Aslan spokojnym krokiem podszedł do mężczyzny w kominiarce. Kopnięciem obrócił go na plecy i ściągnął maskę. Naszym oczom ukazała się blada i zimna twarz Ericka Pereza. Strzeliła do niego ostrzegając mnie przed atakiem. Ja go dobiłem.

— Ria zabiła głowę Nevady i byłego króla Los Angeles. — szepnął oniemiały Ryan.

— A ty dalej tu stoisz. — zauważył Carrington. — Damien, jedź do swojej kobiety. Tego potrzebujesz i gdy królowa się obudzi, będzie potrzebować ciebie. Moi ludzie to sprzątną. — Wskazał leżące ciała, które zdążyły wystygnąć. — W końcu poświęciła się zapobiegając głupiemu postępowaniu tego chuja, przez które oboje mogli zginąć.

Imperium Tom 3 Serii Czerwone BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz