Rozdział 14

750 42 3
                                    




POV Damien

 Widząc jak Ria wybiegła z posiadłości w poszukiwaniach psa miałem kurewsko złe myśli. Była zaoferowana w jego poszukiwaniach. Sam fakt, że popadła w panikę, bo zostawiła go na dworze. Bo zostawiła otwarte drzwi tarasowe, a po podwórku kręcili się opłaceni ludzie. Była w kiepskim stanie psychicznym kiedy rozmawiałem z nią przez telefon. Dziwiłem się sam sobie, że dość szybko udało się jej przyjąć chłodną postawę i dała się poprowadzić Ninie do bezpiecznego opuszczenia posiadłości. Dostając telefon z czerwonym kodem zastanawiałem się czego te sukinsyny szukały u nas w domu. Szczególnie, że nic nie zginęło, a ucierpiały tylko meble. Czy chcieli nas zastraszyć? Chcieli sprawdzić jakie mieliśmy zabezpieczenia? A może Perez upomniał się o swój cel, jakim była Ria?

 Odpowiedź nadeszła chwilę później.

 Przerwałem wpatrywanie się w drzwi frontowe, przez które wybiegła blondynka. Słysząc jak pochłonięta strachem i rozpaczą wołała Ziona żelazne dłonie zaciskały się wokół serca. Ruszyłem jej śladem, a za mną podążył Ryan i Rafael. We troje zaczęliśmy rozglądać się za czarną kulą. Zależało mi żeby go znaleźć i uspokoić Rię, która z każdą sekundą traciła na silę i istniało duże prawdopodobieństwo, że z tych emocji utraciłaby przytomność. Długo nie musieliśmy szukać.

 Głośny krzyk łamanego serca rozniósł się po ogrodzie. Spłoszył okoliczne zwierzęta i spowodował nasze zamarcie. Stojąc w szeregu obserwowaliśmy jak blondynka klęczy w kałuży krwi. Jak rozryczana, trzęsąca się, jak galareta ściąga z siebie pysk martwego psa. Jak zaczęła pięściami uderzać w zabrudzony podjazd. Jak nie przestała zdzierać gardła wykrzykując rozpacz.

— O kurwa. — wymsknęło się Rafaelowi. Przytkał dłoń do ust wpatrując się w wnętrzności psa.

 Zmusiłem się do ruchu wymijając towarzyszy. Padłem na ziemie łapiąc Rię za ramiona. Odwróciłem ją od widoku nieżywego pupila. Schowałem ją w swoich ramionach. Uciszałem, błagałem żeby się uspokoiła. Wyrywała mi się. Szarpała nie mogąc wyrwać się z szoku.

 Bo ona była w szoku. Do niej jeszcze nie dotarło, że on już nie oddychał. Sam niedowierzałem. Nie mogłem odwrócić wzroku od tego czarnucha, który wkradł się w nasze życie. Który wprowadził świeżość do domu i do naszego związku. Nie mogłem odwrócić wzroku od psa, który również stał mi się przyjacielem.

— Ria? — szepnąłem blondynce do ucha.

 Po długiej batalii opadła na mnie wyczerpana. Oddychała szybko. Wchodziła w stan hiperwentylacji. Wbijała mi paznokcie w ramiona. Upadała coraz niżej. Już się nie szarpała. Już nie walczyła. Przyswajała informację.

 Ryan zreflektował się i pośpiesznie ściągnął z siebie marynarkę, którą zakrył zwłoki. Byłem mu za to wdzięczny. Że zabrał nam ten okropny widok raniący serce.

 Siedzieliśmy tak w ciszy wewnętrznie rozpaczając i dając spokój Zionowi. Siedzieliśmy cicho pozwalając Rii przeżywać. Potrzebowała tego. Jeszcze bardziej potrzebowała się odwdzięczyć za krzywdę.

— Damien. — Ryan wskazał podjazd.

 Zostawili po sobie wiadomość spisaną krwią.

 „Pamiętaj czego sobie życzysz."

 Podczas naszej konfrontacji w hangarze rzuciłem tekstem, który został odwzorowany w rzeczywistości. Po psim trupie. Musiał się dowiedzieć o Zionie i wykorzystać go do udowodnienia swojej bezwzględności. Zaczynał na nowo zabawiać się w osłabianie swoich celi. Mnie i Rii. Zniżał się do niszowych środków. Kąsał nas by w ostatecznej batalii myśleć, że miał jakąś szansę. Ten chuj myślał, że była to jednostronna batalia. Jakby sam grał w szachy. Nie wiedział, że lubiłem dołączać do partyjki i z przyjemnością bym go wykończył.

Imperium Tom 3 Serii Czerwone BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz