Rozdział 17

628 45 10
                                    


POV Ria 

 Zaraz po opuszczeniu domu w asyście ochroniarzy nakazałam im jechać do Nokautu. Mojego małego uzależnienia i miejsca, które potrafiło pozbawić mnie negatywnej energii. Mojego małego świata, w którym czułam się jak ryba w wodzie. Przebywając w nim automatycznie czułam się lepiej. I nawet nie przeszkadzała mi ich obecność. Choć z początku byłam negatywnie nastawiona. Nie chciałam mieć ochrony. Uważałam, że pozbawiała mnie komfortu. Odbierała mi jakiś zalążek wolności. Nie znosiłam być kontrolowana, a tym bardziej zależna od kogoś, czy czegoś. Tylko tu chodziło o względy bezpieczeństwa. Poddałam się namową Damiena uważającego to za najlepsze rozwiązanie kiedy nie mógł ze mną jeździć, bo załatwiał sprawy za miastem albo jechał do mamy. Musieliśmy być bardziej ostrożni. Wzmocnić ochronę naszych interesów, domu i nas samych. Przynajmniej udało mi się wywalczyć podróżowanie własnym samochodem, a nie ich. Nawet mogłam prowadzić, co traktowałam jako sukces.

 Kiedy zatrzymałam samochód przed klubem sportowym poczułam uścisk w klatce piersiowej. Odnosiłam wrażenie, że się unosiłam na mistycznych skrzydłach. Adrenalina zaczęła krążyć w żyłach. Oddelegowałam mężczyzn nakazując im zajęcie się sobą i przyjechanie dopiero pod wieczór. Bo wcześniej nie miałam zamiaru wychodzić. Zarzuciłam na ramię sportową torbę. Upewniwszy się o zamknięciu pojazdu ruszyłam do środka.

 Stojąc w klubie zaciągnęłam się charakterystyczną mieszanką zapachów. Potu, środku czyszczącego. Zapachu prawdziwego sportu. Od razu wyszczerzyłam twarz w zadowoleniu. Mój drugi dom. Moje drugie życie.

 Ocknęłam się z letargu słysząc kilkukrotne pstryknięcie palcami. Uchyliłam powieki natrafiając na twarz Tayi. Miała uniesioną brew patrząc na mnie z niezrozumieniem.

— No co? Stęskniłam się za tym miejscem. — burknęłam, wymijając ją. — Co tam dzieciaki?

 Poczochrałam Casa po włosach niszcząc mu ułożenie. Cieszyłam się z ich widoku.

— Co ty tu robisz? — zagadnęli jednocześnie. — Wciąż trwa twój urlop. — dodał chłopak, sprawdzając notatnik, w którym zapisywał daty dostaw i wszystko co musiał pamiętać.

— Przypominam, że jestem właścicielką tego miejsca i mogę przychodzić kiedy mi się żywnie podoba. A, że nie mogłam już usiedzieć w posiadłości to stwierdziłam, że przyjadę zrobić sobie trening.

 Wyjaśniłam rzecz niebywale oczywistą. Wyciągnęłam sobie butelkę schłodzonej wody. Dodałam do niej spiruliny i porządnie wstrząsnęłam by proszek rozpuścił się w płynie.

— Chcesz się dołączyć? — zaproponowałam nastolatce. Wspólny trening nie był złą opcją.

— Widać, że dawno cię tu nie było, skoro nie pamiętasz, że teraz mam trening z dzieciakami. — parsknęła nie szczędząc na drwinie. — Po zajęciach mogę do ciebie dołączyć.

 Zmarszczyłam brwi próbując przypomnieć sobie grafik. I za cholerę nie potrafiłam rozszyfrować go w głowie. Dla upewnienia zerknęłam w dziennik elektryczny. Faktycznie. Teraz miały maluchy. Na dużej sali odbywała się zumba dla pań po pięćdziesiątce. Siłownia była otwarta dla wszystkich, ale jeden z trenerów personalnych w tej godzinie przeprowadzał trening ze swoim podopiecznym.

 Czułam dziwny niepokój. Nie było mnie zaledwie dwa tygodnie i zdążyłam zapomnieć jakie treningi się odbywały. Nie wiedziałam co powinnam o tym myśleć. Przybrałam wymuszony uśmiech udając, że wcale nie przyłapali mnie na takiej drobnostce. Musiałam udawać, że im się wydawało. Musiałam udawać, że pamiętałam.

Imperium Tom 3 Serii Czerwone BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz