Liam:
Następnego dnia obudził mnie budzik.I znowu do tego pierdolnika...
Otworzyłem zaspane oczy j zobaczyłem, że w łóżku jestem sam. Porozgladałem się i wyłączyłem budzik na ślepo. Przy okazji sprawdziłem godzinę na telefonie. Przeraziłem się jak zobaczyłem na telefonie godzinę 10:20. Szybko zszedłem z łóżka wywalając się na prostej drodze.
Wziąłem z półki jakieś byle jakie ciuchy. Ubrałem się dosyć szybko, przepakowałem książki z prędkością światła i zbiegłem na dół. Na dole Theo spokojnie pół sobie kawę i przeglądał telefon.
~Theo czemu ty tu jeszcze siedzisz?! Jesteśmy spóźnieni o 3 godziny człowieku!!!~ krzyknąłem
~widze, że zadziałało lepiej niż myślałem
~Co lepiej zadziałało!
~spokojnie Liam~ wstał i chwycił mnie za ręce.~ jest szósta, przestawiłem ci zegarek na 11 byś sie szybciej ogarnął~ powiedział, a ja stałem jak zjeb z lagiem. chwilę potem zacząłem go okładać pięśćmi. Oczywiście nie mocno. Chłopak zaczął się śmiać. Chwilę potem się uspokoiłem.
~Za- ~ przerwałem~ za.... Raz ci wpierdole~ powiedziałem.
Nie chciałem mówić, że go zabiję, bo będzie mówił, że zrobić to może sam... A tego nie chcę...
~um- ok?
Poszedłem i zrobiłem sobie jakieś kanapki. Wsunąłem je na szybko i.... KURWA
~ej stary zapomniałem, że ty idziesz dzisiaj na lekcje, a ja pół dnia mogę nie siedzieć w budzie.... hehe.....
~co? w sensie jesteś zwolniony i ćwiczycie na te zawody?
~no
~a to wiem~ odpowiedział.
Aha i tyle?
Ok
Polazłem na górę po torbę od lacrosse i kij.
Jak dzisiaj jeszcze nie puścisz to będzie jakiś cud
Pomyślałem i polazłem na dół.
~Zostało mi się tylko modlić
~o wygraną nie musisz, bo i tak wygracie
~dzięki za wiarę, ale jeżeli ten mały skurwysyn nie puści podczas meczu to wygraną mamy w kieszeni~ powiedziałem i pokazałem w jakim stanie jest kij.
~o kurde
~no O KURWA
~ bez przekleństw dziecko drogie
~JA CI DAM DZIECKO DROGIE!~ krzyknąłem i przyjebałem Theo z kija
Oczywiście lekko, by mu nic nie zrobić.
~dobra zbieraj się~ powiedziałem rozbawiony i pognałem do auta.
**
Cały dzień ćwiczeń. Mam nadzieję, że nie na marne. Corey mi pomagał, a na przerwał przychodzili do nas Theo z Masonem. Cieszę się, że mam takich przyjaciół.Zostało nam mało czasu do meczu, a moje nerwy są lvl'em setnym. Denerwuje się strasznie, a gramy z moją dawną szkołą więc no
Będzie tam Brett do, którego na początku simpował xDDDDDD
Ja nie wiem jak można zarywać do tego debila. Jak można być z tym zjebem
Mason jednak odpuścił se w końcu Bretta.
DZIĘKI BOGU
I zakochał się w Corey'u
Siedzę i się rozglądam
CZYTASZ
loving forgiveness///Thiam
FanfictionO mordercy do bardzo dobrego człowieka. Od znienawidzenia do zakochania na śmierć Czyli o morderczej miłości ** - skip * - zmiana orientacji *** ~Mason, nie wiem czy to dobry pomysł~ powiedział Liam idąc w środek salonu ~a masz lepszy?~ zapytał ~je...