IX

85 2 4
                                    

Liam:
Następnego dnia obudził mnie budzik.

I znowu do tego pierdolnika...

Otworzyłem zaspane oczy j zobaczyłem, że w łóżku jestem sam. Porozgladałem się i wyłączyłem budzik na ślepo. Przy okazji sprawdziłem godzinę na telefonie. Przeraziłem się jak zobaczyłem na telefonie godzinę 10:20. Szybko zszedłem z łóżka wywalając się na prostej drodze.

Wziąłem z półki jakieś byle jakie ciuchy. Ubrałem się dosyć szybko, przepakowałem książki z prędkością światła i zbiegłem na dół. Na dole Theo spokojnie pół sobie kawę i przeglądał telefon.

~Theo czemu ty tu jeszcze siedzisz?! Jesteśmy spóźnieni o 3 godziny człowieku!!!~ krzyknąłem

~widze, że zadziałało lepiej niż myślałem

~Co lepiej zadziałało!

~spokojnie Liam~ wstał i chwycił mnie za ręce.~ jest szósta, przestawiłem ci zegarek na 11 byś sie szybciej ogarnął~ powiedział, a ja stałem jak zjeb z lagiem. chwilę potem zacząłem go okładać pięśćmi. Oczywiście nie mocno. Chłopak zaczął się śmiać. Chwilę potem się uspokoiłem.

~Za- ~ przerwałem~ za.... Raz ci wpierdole~ powiedziałem.

Nie chciałem mówić, że go zabiję, bo będzie mówił, że zrobić to może sam... A tego nie chcę...

~um- ok?

Poszedłem i zrobiłem sobie jakieś kanapki. Wsunąłem je na szybko i.... KURWA

~ej stary zapomniałem, że ty idziesz dzisiaj na lekcje, a ja pół dnia mogę nie siedzieć w budzie.... hehe.....

~co? w sensie jesteś zwolniony i ćwiczycie na te zawody?

~no

~a to wiem~ odpowiedział.

Aha i tyle?

Ok

Polazłem na górę po torbę od lacrosse i kij.

Jak dzisiaj jeszcze nie puścisz to będzie jakiś cud

Pomyślałem i polazłem na dół.

~Zostało mi się tylko modlić

~o wygraną nie musisz, bo i tak wygracie

~dzięki za wiarę, ale jeżeli ten mały skurwysyn nie puści podczas meczu to wygraną mamy w kieszeni~ powiedziałem i pokazałem w jakim stanie jest kij.

~o kurde

~no O KURWA

~ bez przekleństw dziecko drogie

~JA CI DAM DZIECKO DROGIE!~ krzyknąłem i przyjebałem Theo z kija

Oczywiście lekko, by mu nic nie zrobić.

~dobra zbieraj się~ powiedziałem rozbawiony i pognałem do auta.

**
Cały dzień ćwiczeń. Mam nadzieję, że nie na marne. Corey mi pomagał, a na przerwał przychodzili do nas Theo z Masonem. Cieszę się, że mam takich przyjaciół.

Zostało nam mało czasu do meczu, a moje nerwy są lvl'em setnym. Denerwuje się strasznie, a gramy z moją dawną szkołą więc no

Będzie tam Brett do, którego na początku simpował xDDDDDD

Ja nie wiem jak można zarywać do tego debila. Jak można być z tym zjebem

Mason jednak odpuścił se w końcu Bretta.

DZIĘKI BOGU

I zakochał się w Corey'u

Siedzę i się rozglądam

loving forgiveness///ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz