O mordercy do bardzo dobrego człowieka.
Od znienawidzenia do zakochania na śmierć
Czyli o morderczej miłości
** - skip
* - zmiana orientacji
***
~Mason, nie wiem czy to dobry pomysł~ powiedział Liam idąc w środek salonu
~a masz lepszy?~ zapytał ~je...
Liam: Przez całą drogę patrzyłem na Theo. Teraz to się nie odkleję, a jedynie to się rozkleję.
Jest taki spokojny...
Najpierw Hayden... Potem Theo..
Nagle napisał Mason
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
U Daetona dopiero zaczęła się jazda.
~Da się jeszcze coś uratować, ale Scott musi mi pomóc i potrzebna będzie matka Scott'a~ powiedział mężczyzna
~dobra~ odpowiedział Scott i zadzwonił po swoją matkę.
Po przyjeździe Mellisy zaczęło się istne zamieszanie.
~Liam trochę nam to zajmie nie siedź tu tylko idź do domu Lydia niech cię podwiezie~ powiedział Scott. Lydia wzięła kluczyki i pokierowałem się z nią do auta.
Łzy same mi się lały. Nie mogłem przestać opłakiwać mojego CRUSHA.
Nie mogę się pozbierać..
Miodowowłosa odwiosła mnie do domu. Wyskoczyłem z auta i pobiegłem do domu. Już ignorując ten bałagan pobiegłem do siebie. Zamknąłem się w pokoju i się rozpłakałem. Położyłem się na łóżku i wtuliłem się w poduszkę.
Po jakiś 30 minutach użalania się nad sobą podniosłem głowę. Spojrzałem na szafkę nocną. Stało na niej zdjęcie.. wiadomo jakie..
Wziąłem do ręki ramkę ze zdjęciem. Rozpłakałem się jeszcze bardziej. I tak minęło kolejne 30 minut. Leżałem ze słuchawkami w uszach kompletnie wszystko ignorując wszystko do okoła
Muzyka leciała na słuchawkach na fulla co znaczy, że nic dzisiaj mi już nie umili tego dnia. Zamknąłem oczy i wsłuchiwałem się w muzykę.
Poczułem delikatne szarpnięcie za kabel od słuchawki. Jedna z 2 mi wyleciała z ucha. Otworzyłem oczy i zobaczyłem zmartwionego Hewitta.
~Liam? Coś się dzieje? Nie reagujesz na moje wołanie i wiadomości oraz połączenia~ powiedział.
Pokręciłem głową na znak, że jest źle i ją spuściłem. Łzy znowu zaczęły mi spływac po policzku.
~Theo nie żyje...~ wypłakałem i wtuliłem się w przyjaciela.
Chłopak oddał przytulasa i próbował mnie uspokoić. Na marne.
~przykro mi stary..~ powiedział cicho
~Gdybym nie pomyślał, że to głupi żart to teraz byłby tu ze mną.. nie martwił bym się o to, że nie przeżył..
~słuchaj.. rozumiem, że ci przykro, ale.. zobacz zrobił to, by cię chronić.. gdyby nie on to byś ty zginął..
~łowcy tak czy siak mnie znajdą.. i jak Daeton ze Scottem i Melissa nic nie zrobią... to osobiście znajdę łowców i sam się porzucę torturom jakie przeszedł Theo..~ wypłakałem w ramie przyjaciela.