Liam:
Wyszedłem z domu, bo zobaczyłem, że coś się dzieje na podwórku~co tu się dzie-~ przerwałem jak zobaczyłem, że wynoszą Theo do auta
~Liam, bo Theo ci czegoś nie powiedział, ale ja to powiem~ podszedł do mnie Scott~ tylko proszę nie płacz
~no zamieniam się w słuch
~Theo był ofiarą otrucia żółtym wilczym zielem. Do tego był ofiarą gwałtu. Ma także rany po paznokciach, jakieś śliwy i inne takie~ powiedział Scott, a ja otworzyłem szerzej oczy i usta z szoku.
Nie mogę uwierzyć, że Angela mnie oszukała.. Theo w sumie też...
Do tego zgwałciła mojego chłopaka...
Wtuliłem się w Scott'a próbując powstrzymać się od płaczu. Chłopak oddał przytulasa. Chwilę potem musieli się zbierać
~Liam musimy jechać jak najszybciej, będziemy w kontakcie okej?~ spytał, ja pokiwałem głową i odkleiłem się od starszego. Alfa odszedł do auta i wraz z Alanem skierowali się pewnie do szpitala.
Nie wytrzymałem popłakałem się. Łzy spływały mi po bladym policzku ciurkiem. W tym momencie się nie mogę opanować.
Ogarnąłem się i zacząłem strzelać palcami.
Oj ktoś tu dostanie lanie...... I gówno mnie interesuje czy rodzina jest w domu.
Zacisnąlem pięść i zacząłem szybkim tempem iśc w kierunku domu.
~o Liam szukałam cię, bo~ zaczęła Angela, a ja jebnąłem jej z całej siły w nos. Dziewczyna zaczęła się drzeć i płakać
~To za Theo!!!~ krzyknąlem. Nagle przyszła jej matka
~Co tu się dzieje?!~ krzyknęła ciotka.
~Ona otruła Theo! Przez nią mój ~ przerwała mi dziewczyna
~Chłopak! Wiem od początku, że to nie twój kuzyn tylko chłopak!..~ krzyknęła
~Co?!~ spytała sfrustrowana ciotka.
~Chuj z tym! Otrułas go i zgwałciłaś! Poza tym skoro to MÓJ chłopak to przede wszystkim za to dostałaś~ oburzyłem się
~Ja nic nie zrobiłam!...
Ciotka podbiła do niej i ją przytuliła
~Idź stąd potworze!
Popatrzyłem na kobietę z takim "aha.." i pokierowałem się w stronę mamy. Czyli do kuchni. Rozmawiała sobie spokojnie z ojcem. Od razu wtuliłem się w nią zapłakany
~Li co się dzieje?~ spytała
~Theo został zgwałcony przez Angelę.. do tego wcześniej otruty wilczym zielem... ~ wypłakałem
~jak to?! jest w szpitalu?!~ krzyknął ojciec.
~no tak... Od początku ta jebnięta 16- latka łaziła się do niego...
~ej~ skarcił mnie za przekleństwo ojciec
~Było widać, że zakochana.. a jak się dowiedziała o tym, że jestem z Theo zemściła się... Teraz Theo walczy o życie znowu, a ciotka jeszcze broni Angeli.. bo.. "niewiniątko i ona, by nawet muchy nie skrzywdziła"...
~dobra posłuchaj.. uspokuj się.. Theo jest silny.. przeżyje.. a co do Angeli.. to idę tam zrobić porządek, bo to tak nie może być, że robią sobie co im się żywnie podoba i nie mają zamiaru wracać do siebie~ powiedział tata i wyszedł z kuchni.
Chwilę potem rozpętała się jebana kłótnia, która trwała może 40 minut.
Rozmawiałem z mamą, by się odstresować.
CZYTASZ
loving forgiveness///Thiam
FanfictionO mordercy do bardzo dobrego człowieka. Od znienawidzenia do zakochania na śmierć Czyli o morderczej miłości ** - skip * - zmiana orientacji *** ~Mason, nie wiem czy to dobry pomysł~ powiedział Liam idąc w środek salonu ~a masz lepszy?~ zapytał ~je...