VIII

89 1 6
                                    

Theo:
~Ej długo tam!? ~ krzyknął Liam.~ Bo coraz ciemniej jest! Wyruchacie się w domu! Najlepiej daleko ode mnie!~ dokrzyknął, a ja się zaśmiałem

Moja krew

Chłopaki chyba są cali czerwoni jak znać życie

Też się tak zachowuje jak się rumienie dlatego wiem co teraz czują. Poza tym ich serca dosyć szybko biją

~Theo mogę wpierdolić twojemu chłopakowi?!~ krzyknął Mason, a ja poczerwieniałem.

Po pierwsze- KOMU KURWA?!

A po drugie od kiedy jesteśmy na "ty"

A po trzecie od kiedy mówisz do mnie po imieniu nie nazwisku?

~Jakby- my nie jesteśmy razem-

~ale będziecie więc ogarnij swojego crusha z łaski swojej

~ale czemu od razu mówić, że to mój chłopak? Nie jesteśmy razem, nie jest moim crushem i nie mówcie już o tym, a poza tym to twój przyjaciel więc. Nie mamy ze sobą takiego kontaktu, żeby od razu mówić, że jesteśmy razem~ wytłumaczyłem.

Liam:
Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się przykro jak Theo powiedział, że nie mamy, aż takiego kontaktu, by mówić, że jesteśmy razem. Dlaczego tak zareagowałem?

Corey ruszył dupę i stanął na bramce. Ja założyłem kask, przerzuciłem z ziemii do siatki jedną z piłek, zamachnąłem się i rzuciłem. Tym razem udało mi się strzelić. Zacząłem się cieszyć. Spojrzałem na Theo, który również się uśmiecha.

Pograliśmy se jeszcze trochę do momentu, aż nie nastała 18.

Nie chciało mi się dalej grać więc pożegnałem się z Corey'em i Masonem i poszedłem do szatni po rzeczy. Przebiorę się w domu. Wziąlem torbę z szatni polazłem do auta gdzie już siedziała Chimera

~dobrze ci szło~ powiedział Theo

~dzięki, ale w tym rzecz, że mi zależy na tym, by było zajebiście, a nie dobrze~ przyznałem i popatrzyłem w okno. Chłopak odpalił auto i odjechaliśmy w stronę domu

~na ostatnią chwilę nic nie zmienisz, a i tak byłeś najlepszy z tamtych dwóch

Uśmiechnąłem się na słowa chimery.

Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. W tym czasie szukałem jakiejś książki dla Theo na święta.

W domu poszedłem się przemyć i przebrać w czyste ciuchy. Mówiąc czyste ciuchy mam na myśli mają piżamę.

Potem wszedłem do pokoju gdzie Theo leżał na łóżku. Położyłem się obok niego. Theo czytał opis jakiejś książki. "Życie warte przeżycia"

Dobra to wiem co mam mu kupić. Podniosłem się i podszedłem do szafki po telefon. Odłączyłem go od ładowarki i usiadłem na biurku, bo czemu nie. Zamówiłem tą książkę dla niego przy okazji poprzeglądałem oferty tych gitar.

No takie średnie bym powiedział, ale dobrze.

Zamówiłem ten model o którym mówiłem. Nagle dostałem zawału poprzez połączenie od ojca.

~KURWA ZAWAŁU DOSTANE

~co? Rodzice?~ spytał Theo

~tak więc nie przeklinaj teraz

Jeszcze kurwa na kamerce dzwoni. Odebrałem połączenie.

~Cześć tato~ powiedziałem i się uśmiechnąłem

~No cześć Liam jak tam się trzymasz

~jakoś może być, zawsze może być lepiej~ przyznałem

~jak tam oceny?

loving forgiveness///ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz