Liam:
Bawiliśmy się z dzieciakami do momentu, aż nie przyszła mama. Była to może godzina 22:32Westchnęła.
~co się dzieje?~ spytałem
~chodź ze mną na korytarz~ powiedziała. Po jej głosie było słychać zmęczenie oraz odrobinę smutku.
Wyszliśmy z pokoju.
~to.... co się dzieje?
Kobieta ziewnęła.
~słuchaj.. dzieciaki wraz z ich rodzicami śpią u nas.......~ powiedziała załamana. Także się załamałem z powodu iż mamy spędzić z tymi debilami drugi dzień.
~no chyba żarty....~ wydukałem pod nosem.
~ niestety.. też nie chcę..... I dzieci muszą spać u was w pokoju...~ dodała cicho
.........
No teraz to babsko nazywane moją ciotką chyba se żartuje.....
~no chyba nie! ~krzyknąłem~ przecież oni mi coś zaraz zniszczą!~ dodałem
~Liam proszę cię, przypilnuję ich, a jak ci coś zniszczą to ci odkupię~ poprosiła. Popatrzyłem wkurwiony na swoje nogi
~dobra~ odpowiedziałem obrażony
~dzięki wielkie. Idź z Theo spać na ten czas do samochodu, a ja uśpię dzieciaki okej? obiecuje, że wszystko przetrwa~ poposiła ponownie
Westnąłem.
~w porządku......
No kurwa zostałem wyrzucony z własnego domu....
Poszedłem do Theo. Chłopak już był zmęczony przez te dzieci. Widać, że chce mu się spać. 16-latki chwilowo nie było w pokoju więc podszedłem do niego i się wtuliłem.
~zabierz ich....~ powiedział cicho
~a wcześniej taki rodzic się w tobie obudził~ odpowiedziałem tym samym tonem
~no i co~ wymruczał
~i tak już spać idą
~dzięki istotom, które się nade mną zlitowały.
~no nie wiem, bo śpimy w aucie~ wymruczałem mu dla ucha, a chłopak jak skamieniały popatrzył na mnie z lagiem
~żartujesz no nie?~ spytał, a ja pokręciłem głową na znak, że nie
Nagle jeszcze na chwilę przyszła matka.
~dobra chłopaki zmiana planów, w Pick upie pewnie mało miejsca na was obu więc idźcie do mnie do auta, tylko Theo nie dawaj mu prowadzić jak już, bo do rana auto chciałabym, by było całe~ zaśmiała się i podała Theo klucze
~Mamo.... Mówiłem ci jak bardzo cię kocham?......~ spytałem
Kobieta się zaśmiała
~miło mi~ odpowiedziała uśmiechnięta i pocałowała mnie oraz Theo w czoło po czym wyszła na chwilę. Ja ze swoim chłopakiem zabraliśmy kołdrę i poduszki po czym zeszliśmy na dół. Ubraliśmy kurtki i buty i wynieśliśmy pościel na dwór.
Zabrałem od Theo kluczyki i rzuciłem mu kołdrę na łeb by potrzymał.
Przypomniały mi sie czasy jak ojciec specjalnie zakładał kołdrę na łeb by latać za mną
Uśmiechnąłem się na tą myśl.
Otworzyłem drzwi od strony siedzenia kierowcy i otworzyłem bagażnik. Zabrałem od Theo pościel i odłożyłem ją na siedzenie. Rozłożyliśmy fotele z tyłu.
CZYTASZ
loving forgiveness///Thiam
FanfictionO mordercy do bardzo dobrego człowieka. Od znienawidzenia do zakochania na śmierć Czyli o morderczej miłości ** - skip * - zmiana orientacji *** ~Mason, nie wiem czy to dobry pomysł~ powiedział Liam idąc w środek salonu ~a masz lepszy?~ zapytał ~je...