XLIV

70 3 5
                                    

JEDNAK NIE KONIEC LUDKI

__________

Pov: Theo
Od naszego ślubu minęło 2 tygodnie. Jechaliśmy na akcję z watahą. Trochę się pokłóciłem z Liamem, ale mam nadzieję, że mu przejdzie. Całą drogę myslałem jak go tu przeprosić.

Po drodze ktoś  przebił na oponę strząłą. Dobrze wiedzieliśmy, że to łowcy, dlatego zaczęliśmy się rozglądać.

Jesteśmy w lesie, dlatego wszystko wygląda tak samo i trudno coś znaleźć

Jakbym się nie odsunął w momencie to bym został postrzelony.

Przytuliłem się do Liama, a ten jak posrany odsunąl się ode mnie.

Aha..

~ Uwaga!~ usłyszałem krzyk Scott'a.

Zaczęła się walka o życie i śmierć. Podbiegłem do łowcy i zacząłem go napieprzać. Próbowałem rozerwać mu gardło pazurami, ale mi nie wychodziło, bo za każdym razem unikał tego.

W końcu udało nam się pokonać wszystkich łowców, a bynajmniej tak myśleliśmy.

Wracaliśmy do auta kiedy zobaczyłem, że do Liama zbliża się łowca z nożem.

~Liaam! ~ krzyknąłem i odsunąłem go na bok. W między czasie łowca wsunął, a w sumie bardziej wbił nóż w moją przeponę, a chwilę potem poniżej serca. Najprawdopodobniej mógł o nie zahaczyć

Upadłem na ziemię powoli się wykrwawiając. Liam podbiegł do mnie i położyl sobie moją głowę na swoich kolanach. Starałem się złapać jaki kolwiek oddech.

Scott bez trudu zabił łowcę. Cała wataha bez wyjątku patrzyła na nas

~T-Theo.. ~ wymruczał Liam cicho popłakując. Z ogromnym trudem wytarłem mu te łezki dłonią.

~Jest okej..~ wymruczałem cicho.

Liamowi jeszcze więcej łez spływało po policzku

~ Theo nie rób mi tego..~ wypłakał Liam

~Nie mam wyboru~ odpowiedziałem i się usmiechnąlem ~ kocham cię.. ~ dokończyłem i zamknąlem oczy. Moja dłoń upadła bezwładnie na ziemię.

Tak zakończyła się moja historia..

______
Przepraszam misie musiałam

Życzę miłego dnia

loving forgiveness///ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz