XXVIII

59 4 6
                                    

Liam:
Rano usłyszałem jakieś pukanie w szybę. Otworzyłem zaspane oczy i zobaczyłem, że Theo jeszcze śpi. Cmoknąłem go w nosek, który uroczo zmarszczył przez sen. 

Kocham jak to robi dlatego się uśmiechnąłem. 

Sie dziwie, że nie obudził się przez to

Wyplątałem się delikatnie z objęć Theo, by go nie obudzić i przeszedłem na przednie siedzenia. Otworzyłem okno i zobaczyłem moją mamę. 

~No i jak tam wyspaliście się?~ spytała

~Ja nie wiem, a ten mój słodziak jeszcze śpi~ odpowiedziałem zaspany

~obudziłam cię przypa- ~przerwała, gdy zobaczyła coś na mojej głowie~ co to za śliwa na czole?~ spytała

~co?~ spytałem i spojrzałem w lusterko. Zobaczyłem nad prawą brwią małą śliwe. Zdziwiłem się, bo kompletnie nie wiedziałem co to jest~ a wiesz co? powiem ci, że nie wiem skąd to

~obudziliście mnie w nocy i coś się działo, co?~ spytała

~ nie wiem Theo mnie obudził przypadkowo. Połaził wokół auta, ale nie wiem o co mu chodziło. ~przyznałem rozciągając się. 

~no to się go dopytamy jak wstanie. ~ powiedziała~ a pochwalisz się jak się urządziliście? 

Przesiadłem się na siedzenie pasażera, a mama otworzyła drzwi i usiadła na siedzenie kierowcy i spojrzała do tyłu.

~no widzę, że urządzanie to masz po tatusiu~ przyznała cicho

~skąd wiedziałaś, że to ja?~  spytałem tym samym tonem

~bo jest to zrobione na byle odwal~ Zażartowała

~ha ha no bardzo śmieszne. Nie wracajmy do tematu mojego biologicznego ojca~ poprosiłem

~ jednak dobrze cię wychowałam. 

~no chyba tak~ wyszeptałem spoglądając na mojego chłopaka z uśmiechem. 

Mój misio sobie śpi i jest mega uroczy. Widać, że wczoraj go te dzieci wykończyły. 

Ale niech odpoczywa. Słodziak.

~no nic ja lecę. Poprzytulajcie się puki możecie, bo te dzieci będą jeszcze cały dzień. ~powiedziała cicho i cmoknęła mnie w policzek po czym wyszła z auta zamykając za sobą drzwi tak, by nie obudzić Theo

Delikatnie się wsunąłem pod kołdrę przytulając bruneta. Położyłem swoją głowę na torsie starszego. 

Poleżeliśmy z godzinę chyba. W sensie Theo spał, a ja patrzyłem w sufit i zastanawiałem się nad moją przyszłością razem z najlepszym chłopakiem na świecie.

Ostrożnie sprawdziłem na telefonie godzinę i ujrzałem, że już 9:32. 

No przepraszam, ale czas obudzić słodziaka. 

Zacząłem się przymilać do Theo i całować go po twarzy. Chłopak przewrócił się na drugi bok.

O ty kurwa.... ehh słodziaku

~Theeoo wstajeemyy~ powiedziałem cicho delikatnie potrząsając jego ręką. Chłopak nawet nie zareagował. ~Theo kurna

Brunet uśmiechnął się delikatnie pod nosem. 

No kurwa zaraz go, albo zgwałce, albo wykorzystam jego słaby punkt.

~Theo? dać ci powód do śmiania?~ spytałem

Zielonooki dalej udawał, że śpi

Dobrze

Zrobie to co trzeba. Po mimo iż umrę po tym, ale chuj.

loving forgiveness///ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz