#2

367 26 3
                                    

Słońce wdzierało się przez niezaciągnięte zasłony do niewielkiego pokoju na przedmieściach miasta. Eda wyłączyła dziesiątą drzemkę i okryła się szczelniej kołdrą. Od zawsze była śpiochem.  krainie snów mogła być kim chciała. Mogła być szczęśliwa, mogła mieć kochającą rodzinę, kogoś dla kogo będzie najważniejsza. Otwierając oczy wróciła do rzeczywistości. Czekał ją długi dzień. Od rana uczelnia, później praca w kwiaciarni. Eda zdecydowała się na drugi kierunek studiów. Przy pełnym stypendium mogła spełnić swoje marzenie i zostać architektem. Jeszcze rok i będzie mogła cieszyć się zdobytym dyplomem. To były wymagające studia, kosztowały ją wiele nerwów, ale gra była warta świeczki. Z marzeń nie wolno rezygnować. Zbyt ciężko pracowała, żeby się poddać i pójść łatwiejszą drogą. Eda jednak chciała od życia czegoś więcej. Nie chciała wieczność pracować w kwiaciarni, jej aspiracje były dużo wyższe. 

Kemal wysiadł z samochodu i wszedł do kwiaciarni. Doskonale znał to miejsce. Przychodził tu bardzo często i tylko tutaj kupował kwiaty. Wchodząc głębiej uśmiechnął się szeroko. 

- Witaj moja droga - przywitał się 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Witaj moja droga - przywitał się 

- Pan Kemal - uśmiechnęła się szeroko Eda - Dobrze pana widzieć. Ostatnio rzadko pan nas odwiedzał 

- Ciebie też dobrze widzieć. Jak studia? - zapytał 

- Zrobię kawę i porozmawiamy - powiedziała znikając w środku 

Po kilku minutach wyszła z dwiema filiżankami kawy i usiadła przy stoliku razem z Kemalem. Eda uwielbiała jego towarzystwo. Wiedziała kim był, jego zdjęcia były na wszystkich stronach gazet, ale niczym nie przypominał człowieka z artykułów. Był szczodry, zawsze uśmiechnięty, pogodny i zadowolony z życia. Poznali się jakiś rok temu, kiedy wpadł do kwiaciarni wieczorem zdyszany i bardzo zakłopotany. Zapomniał o rocznicy ślubu, a Eda okazała się jego ostatnią deską ratunku. Następnego dnia zjawił się z czekoladkami i podziękowaniami. Od tamtej pory zjawia się regularnie. Między nimi był pewien rodzaj więzi, coś co przypominało więź rodzicielską. Kemal traktował Edę jak córkę, której nie miał, choć bardzo chciał. 

- Zdecydowałaś już jak będziesz się bronić? - zapytał odstawiając filiżankę

- Jeszcze sporo czasu do obrony. Musze jeszcze przejść praktyki zanim w ogóle dopuszczą mnie do obrony. Przede mną staż praktyczny i teoretyczny - powiedziała 

- Dlaczego jesteś taka zmartwiona. Jesteś najlepszą studentom na uczelni, praktyki to nie problem - zauważył 

- Do końca tygodnia muszę dostarczyć list stwierdzający przyjęcia na staż, a nie dostałam odpowiedzi z żadnej firmy. Poza tym, muszę znaleźć ogród, który mogę zaaranżować. Kto normalny zgodzi się na to, żeby praktykant majstrował przy jego ogrodzie i wprowadzał swoje koncepcje? Mam wrażenie, że profesor Ates mnie nie lubi i robi wszystko bym nie dostała dyplomu - westchnęła zrezygnowana 

- Nie masz odpowiedz z ArtLife? - dopytał 

- Nie aplikowałam tam - powiedziała 

- Jak to nie aplikowałaś? Dlaczego? - zapytał 

- To firma pana syna - wyjaśniła - Nie chcę żeby zrobiło się niezręcznie

- Jak sama powiedziałaś to firma mojego syna. Mój syn jest indywidualistą. Sam podejmuje decyzje od bardzo dawna. Jeśli nie będzie chciał Cię przyjąć, nie będę miał nic do powiedzenia. Nie słucha mnie ani nikogo innego. Stworzył wszystko sam, od podstaw. Sam decyduje z kim pracuje. Znam go jednak i jestem przekonany, że chciałby mieć w swojej ekipie kogoś tak zdolnego. Spróbuj, nic nie tracisz a możesz zyskać wiele, bardzo wiele - uśmiechnął się - Ogrodem też się nie przejmuj. Znam jeden, który pilnie potrzebuje opieki. jest w opłakanym stanie  

Eda patrzyła na niego w osłupieniu. Była wzruszona. Nikt nigdy nie zrobił dla niej tyle, co Kemal. Otoczył ją ojcowską opieką, dał wsparcie i pomocną dłoń. 

- Dlaczego pan to robi? - zapytała w końcu 

- Jesteś wspaniałą dziewczyną Eda. Nie urodziłem się wielkim człowiekiem. Mój ojciec był mechanikiem a mama pracowała w aptece. Żyliśmy bardzo skromnie. Kiedy byłem mały nie rozumiałem tego. Byłem zły na rodziców, że nie potrafią dać mi tego, czego chcę. Wielokrotnie się o to kłóciłem. Moi koledzy mieli fajne, drogie buty i ubrania, a ja chodziłem kilka sezonów w jednych. Wydawało mi się, że pieniądze rozwiążą sprawę. Kiedy dostałem stypendium i mogłem iść na studia byłem przeszczęśliwy. W końcu miałem szansę wyrwać się z domu, zacząć żyć tak jak chciałem. Zdobyłem wykształcenie, założyłem własną firmę. Kiedy zarobiłem pierwsze pieniądze odbiła mi palma. Popełniłem wiele błędów i musiałem za nie zapłacić. Później poznałem Aydan. Jej ojciec był przeciwny naszemu małżeństwu, bo nie pochodziłem z bogaczy. Zrozumiałem wtedy, że to nie pieniądze są ważne. Każdy zasługuje na szansę. Nie nasz status nas określa ale serce. Jesteś dla mnie jak córka Eda - powiedział 

- Nikt nigdy nie zrobił dla mnie tyle co pan. Nie wiem co powiedzieć - zawstydziła się 

- Pomogłem rozwiązać Twoje problemy, a właściwie jeden. Znalazłam tylko ogród, stażem jednak musisz zając się sama. Nie mam wpływu na mojego syna. Zrozumiesz o czym mówię, kiedy go poznasz - powiedział 

- Jest jak pan? - zapytała 

- Nie - zaśmiał się - Serkan jest zupełnie inny. Bardziej przypomina mi mojego ojca. Nie znali się, ale odziedziczył po nim wszystkie najlepsze cechy. Jestem z niego bardzo dumny. Jest ambitny, pracowity, dokładny, rzetelny i niesamowicie utalentowany. Ma dar do tworzenia niesamowitych rzeczy. Mimo swoich sukcesów, pozycji jaką wypracował i renomy jest niesamowicie skromnym chłopakiem. Kiedy zaczął pracować na własny rachunek bałem się, że będzie jak ze mną. Bałem się, że nie poradzi sobie z odpowiedzialnością i sławą jaką zyskał. Tymczasem on pozostał sobą. Szkoda, że nie ma w swoim życiu nikogo z kim mógłby dzielić swoje radości i sukcesy - westchnął 

- Ma przecież rodzinę, ma pana - powiedziała z uśmiechem 

- Od pewnego czasu mam wrażenie, że nie jesteśmy już tą samą rodziną co kiedyś. Rozeszliśmy się, zaczęliśmy żyć obok siebie. Martwi mnie to... Poza tym nie robimy się młodsi. Z każdym dniem się starzejemy. Nie chcę, żeby mój syn został sam. Nie mam już wielu życzeń i marzeń. Chciałbym jedynie, żeby był szczęśliwy i spełniony nie tylko w życiu zawodowym. Marzę, by znalazł kobietę, która pokocha jego, zamiast nazwiska i wszystkie przywileje, jakie za nim idą - powiedział 

- Jeśli choć w połowie jest taki jak pan, to proszę się nie martwić. Założę się, że wokół pańskiego syna kręci się tabun dziewczyn, które marzą by spędzić z nim choćby chwilę. Może wystarczy się rozejrzeć, na pewno coś znajdzie - powiedziała żartobliwie

- Został zraniony. Przejechał się na miłości i od tamtej pory ukrył gdzieś głęboko swoje serce - powiedział smutno 

- Przed miłością nie można się  nigdzie ukryć.  Kiedy spotka tą jedyną nie zdoła uciec - powiedziała 

- Mam nadzieję - uśmiechnął się 


In My MindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz