Serkan wyszedł na taras z kubkiem gorącej kawy. Stanął przy balustradzie i zamknął oczy, oddychając głęboko. To był długi i nerwowy dzień. Każdego dnia spotyka się z tyloma ludźmi i żyje w takim pędzie, że takie chwile go cieszą. Czas, gdy jest sam i może swobodnie odetchnąć, delektować się ciszą są dla niego odpoczynkiem. Słysząc ciepły głos otworzył oczy i spojrzał przed siebie. Uśmiechnął się mimowolnie. Kilka metrów od niego, tuż za jeziorem stał nie kto inny jak nieznajoma. Obserwował ją przez dłuższą chwilę. Podziwiał z jaka gracją i subtelnością się porusza. Obserwując ją wiele się o niej dowiedział. Lubiła rozmawiać ze sobą. Skrupulatnie notowała wszystko, co wydało się jej ważne. Była delikatna i uważna. Jej skóra skapana w blasku słońca, lśniła jak jedwab. Serkan nie był jedynym, który zauważył jej obecność. Serkan zbladł, kiedy zobaczył Syriusza skradającego się do niej powoli, ale stanowczo. Nie miał wyjścia. Ruszył biegiem w stronę psa, nie chcąc go jednak wystraszyć.
Eda szukała przyczyny, jaka mogła stać za taką kondycją ogrodu. Ziemia wydawała się być żyzna, jednak wszystkie rośliny uschły, zostawiając po sobie tylko suche patyki i dołki w ziemi. Chcąc zrobić próbki, sięgnęła do torby i zamarła słysząc za sobą warknięcie. Odwróciła się powoli i spojrzała na Syriusza. Starała się zachować spokój i opanowanie, ale głębia jego czarnych ślepi nie pomagała w żaden sposób.
- Hej piesku... Cały czas na siebie wpadamy. Nie chcę wchodzić Ci w drogę... Zabiorę swoje rzeczy i sobie pójdę, tylko mi pozwól... - powiedziała spokojnie sięgając po torbę
Syriusz jednak był szybszy. Chwycił torebkę w zęby i oddalił się o kilka kroków. Eda westchnęła zrezygnowana. Wtedy zjawił się on. Stanął tuz obok psa i gwizdną. Eda podziwiała jak w mgnieniu oka pies zmienia się w potulnego baranka. Przy nim był zupełnie inny. Uklęknął przy nim i zabrał torebkę. Pogłaskał psa za uszami i po chwili stał już obok Edy, podając jej torebkę.
- Przepraszam Cię za niego. Na ogół nie wychodzi ze swojego ogrodu. Jest Ciebie ciekawy, rzadko bywają tutaj goście - powiedział
- Jest ciekawy? Dlatego za każdym razem straszy mnie na śmierć? - zapytała
- Już mówiłem, że tylko tak groźnie wygląda. W rzeczywistości jest bardzo łagodny i delikatny. Wygląd zapewnia Cię o jego sile, agresji i nieustępliwości. W domowym zaciszu bardziej jednak przypomina pluszaka niż mordercę - uśmiechnął się
- Będzie mnie tak straszył za każdym razem, kiedy tu będę? Renowacja tego ogrodu zajmie mi trzy, cztery miesiące. Nie chcę się codziennie bać o to, że mnie ugryzie - powiedziała
- Chodź ze mną. Postaram się znaleźć rozwiązanie. Jeśli masz być tutaj codziennie, musimy sprawić, że będziecie mogli się tolerować - powiedział ruszając przodem
- Co chcesz zrobić? - zapytała niepewnie
Zanim Serkan zdążył odpowiedzieć byli już na patio. Eda zbladła słysząc Syriusza, który biegł w ich kierunku. Instynktownie wycofała się i ukryła za Serkanem. Zamknęła oczy i oddychała szybko. Nie potrafiła być spokojna, nie w w takiej sytuacji. Panicznie bała się psów i miała ku temu powody. Tym bardziej, kiedy Syriusz wlepiał w nią swoje ślepia i szczerzył zęby.
Serkan wyczuwał napięcie między Edą i Syriuszem. Znał swojego spa i wiedział, że trudno zaakceptować mu obcych. Był nieufny. Taka sytuacja była nie do zaakceptowania. Musiał zapewnić bezpieczeństwo Edzie. Nie zawsze był w domu, a Syriusz mógł zrobić krzywdę jej albo sobie, gdyby poczuł się zagrożony.
- Jeśli masz być tutaj codziennie musicie się poznać i dać szansę. Syriusz jest nieufny i bojaźliwy. Reaguje w ten sposób, bo chce się bronić i wystraszyć potencjalnego przeciwnika. Jeśli zobaczy, że nie musi się Ciebie bać, odpuści. Podejdź powoli - poprosił
Eda zawahała się, ale wiedziała że musi to zrobić. Nie mogła ryzykować każdego dnia. Powoli, krok za krokiem zbliżała się do psa. Nieznajomy trzymał mocno jego obroże, zapewniając bezpieczeństwo. Kiedy Eda znalazła się tuż obok Serkana Syriusz uniósł uszy i nastroszył sierść na karku. Serkan uspokoił go szybko.
- Syriusz... Spokojnie synku, spokojnie - uspokajał go stanowczo - Spokojnie, chcę Cię obwąchać. Musi poznać Twój zapach i zakodować go w pamięci. To pierwszy etap poznania - powiedział do Edy - Pozwól mu się dotknąć, obwąchać. Nie reaguj
Eda wzdrygnęła się czując zimno psiego nosa. Syriusz wąchał ją, zaciągając się głęboko jej zapachem. Zerknęła kątek oka na Serkana, który obserwował uważnie psa i był w pełnej gotowości. Po kilku chwilach Eda poczuła się pewniej. Syriusz stał spokojnie patrząc na nią. Powoli wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Obserwowała reakcję psa i szła za swoim instynktem. Syriusz obwąchał ją dokładnie i spuścił głowę. Eda położyła dłoń na jego karku i pogładziła go delikatnie. Czuła jak mięsnie psa spinają się i wtedy dotarło do niej, że on strach jest obopólny. Bał się tak samo jak ona, a może nawet bardziej.
- Znalazłem Syriusza w opłakanym stanie. Był psem wykorzystywanym do nielegalnych walk. Zabrałem go do kliniki i zostawiłem pod opieką lekarzy. Nie miał dużych szans. Miał dużo otwartych ran i kilka złamań. Kiedy zaczął się wybudzać atakował wszystkich, którzy próbowali się do niego zbliżyć. Musieli go usypiać albo zakładać kaganiec, żeby zmienić opatrunki. Nie mógł trafić do schroniska, bo to oznaczało dla niego wyrok. Kiedy jego stan się polepszył zabrałem go do domu. Tylko mi pozwalał się dotknąć. Włożyłem wiele wysiłku, żeby zaufał i nie bał się dotyku. Z każdą próbą pogłaskania go warczał i rzucał się z zębami. W ten sposób się bronił. Nie sądził, że dotyk może być miły, może być przyjemny. Dla niego wyciągnięta dłoń oznaczała karę i była zapowiedzią bólu. Nie naciskałem, nie pospieszałem go. Dałem mu czas i cierpliwie czekałem, aż będzie gotowy. Po kilku tygodniach sam do mnie przyszedł i położył się obok na łóżku. Od tamtej pory jest moim stróżem. Kiedy wyczuwa zagrożenie broni się, wzbudzając w Tobie strach - wyjaśnił
- Wiele przeszedł - powiedziała smutno - Jest zazdrosny. Dlatego tak bardzo Cię broni. - powiedziała
- Nie ma powodu do zazdrości. Jesteśmy dwoma samotnikami - powiedział głaszcząc psa - Nie musisz się go bać. Jeśli pozwolił Ci się dotknąć, zaakceptował Cię
- Bawiłam się na podwórku z koleżankami. To było ciepłe lato, więc cały dzień spędzaliśmy na podwórzu. Piłka uciekła nam za bramę, więc postanowiłam ją przynieść. Wychodząc za bramę zaatakował mnie pies. Wbił mi zęby w udo, tak bardzo, że musiałam mieć szytą nogę. Miałam dziesięć szwów. Poza blizną, został mi paniczny lęk. Trudno go przełamać - wyznała
- Zapewniam Cię, że Syriusz nie zrobi ci krzywdy. Możesz mu zaufać - zapewnił
- Może okażemy się dla siebie terapią - uśmiechnęła się
CZYTASZ
In My Mind
RomanceJego hipnotyzujący wzrok był jej przekleństwem. Jego dotyk wypalał jej skórę, zupełnie jakby wtapiał się w jej jestestwo. Intrygowała go, ciekawiła. Sprawiała, że zapragnął. Sprawiała, że nie myślał trzeźwo. Nigdy nie pragnął, a jej nie potrafił...