#3

339 26 0
                                    

To była długa noc. Eda nie mogła spać. Za namową Kemala złożyła dokumenty do ArtLife. Miała ostatnie dwa dni na odpowiedź. W poniedziałek musiała dostarczyć dokumenty swojemu promotorowi. Miała tak ściśnięty żołądek, że nie potrafiła niczego przełknąć. W dodatku martwiła się o Melo. Powinna być w domu godzinę temu, a nie miała od niej nawet wiadomości. Chcąc zająć swoje myśli wyszła z domu i skierowała się do posiadłości Bolatów. Kiedy dotarła na miejsce widok, jak zobaczyła zaparł jej dech w piersiach. Piękny, piętrowy dom z basenem i ogromnym podwórzem. Poczuła się zawstydzona. Bogactwo onieśmielało ją bardzo. 

- Dzień dobry. W czym mogę panience pomóc? - zapytał Seyfi

- Dzień dobry. Byłam umówiona z panem Kemalem - wyjaśniła 

- Ah pani Eda. Pan Kemal prosił o wybaczenie, ale nie może się zjawić. Nieoczekiwana i nieprzewidziana sytuacja zmusiła go do wyjazdu. Poprosił abym pokazał panience ogród i oprowadził po posiadłości - wyjaśnił 

- Proszę mówić mi po imieniu. Czuje się niezręcznie, kiedy jest pan taki oficjalny - poprosiła 

- Niestety nie mogę. Tędy proszę - powiedział idąc przodem 

Eda pokręciła głową i ruszyła za Seyfi. Po kilku chwilach otworzył jej bramę do ogrodu, a raczej miejsca które miało nim być. Widok zasmucił Edę. Kilka marnych krzaków róży i peoni wybijały się na ogromnej przestrzeni. Ogród był bardzo zaniedbany. Powinien być wizytówką domu. Miejscem wypoczynku i kontemplacji. Ten nie pasował do wystroju i przepychu posiadłości. Eda rozejrzała się wokoło i westchnęła zawiedziona. 

- Pan Kemal miał rację. Ogród wymaga bardzo dużo pracy - powiedziała 

- Dawniej zajmowała się nim pani Aydan, jednak od pewnego czasu nie ma na to ochoty. Przez chwilę zatrudnialiśmy ogrodnika, jednak jak pani widzi, nie pomógł. Wiele roślin uschło. Nie wiemy czy to szkodniki czy ziemia jest już wyrodzona. Nie pomagają żadne odżywki - wyjaśnił 

Eda podeszła do najbliższego krzaka róży i przyjrzała mu się dobrze. 

- Nie wystarczy podlewać je odżywką. Rośliny potrzebują pielęgnacji, opieki i zainteresowania. Każda roślina ma inne potrzeby. Miejsce jest dobrze nasłonecznione, wokół jest jezioro, więc ziemia jest odpowiednio nawodniona. Zabrakło opieki - wyjaśniła 

- Pamiętam ten ogród w czasach jego świetności. To było miejsce odpoczynku. Był wizytówką posiadłości. Chciałbym zobaczyć to miejsce, tak jak na to zasługuje - powiedział 

- Proszę się nie martwić, będzie pięknie - uśmiechnęła się 

Kiedy Eda została sama rozejrzała się po ogrodzie. Wyciągnęła swój notes i wykonała notatki z oględzin. Zrobiła szkic ogrodu. Miała wiele pomysłów, ale musiała wiedzieć czego oczekują od niej państwo Bolat. Postanowiła wykorzystać swój czas i sprawdzić ziemię, nasłonecznienie i teren jaki ma do dyspozycji. Przeszła na drugą stronę mostu i weszła po schodkach na górę. Usłyszała rżenie koni i zaciekawiona poszła za ich głosem. Wiedziała, że nie powinna. Wiedziała, że to wścibstwo, ale nie mogła się oprzeć. Kiedy stanęła przy bramie usłyszała za sobą głośne warczenie i szczekanie. Odwróciła się powoli i zamarła. Przed nią stał ogromny rottweiler. Wpatrywał się w nią warcząc groźnie. Eda starała się być spokojna, ale kiedy chciała zrobić krok do przodu pies pochylił głowę, jakby szykował się do ataku. 

- Syriusz - usłyszała męski głos

Serkan słysząc szczekanie i warczenie Syriusza ruszył pospiesznym krokiem w stronę stadniny. Wiedział, że mają niezapowiedzianego gościa. Syriusz bronił swojego terenu i sprawdzał się w tym doskonale. Widząc swojego gościa zatrzymał się oczarowany. Młoda, piękna kobieta drżała stojąc metr od Syriusza. Oddychała szybko i niespokojnie. Była blada i bardzo przestraszona. 

- Dużo ryzykujesz. Zazwyczaj nie jest taki pobłażliwy dla niechcianych gości - powiedział stając obok psa

Syriusz złagodniał od razu czując obecność Serkana. Na jego znak wbiegł do ogrodu. Kiedy zniknął z pola widzenia Eda odepchnęła głęboko. Bała się psów, zwłaszcza takich dużych. Na jego widok wróciły złe wspomnienia. Otarła łzy z policzka i uspokoiła oddech. 

- Mogę wiedzieć kim jesteś i co robisz w moim domu? - zapytał oschle 

Eda jednak nic nie odpowiedziała. Nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Oddychała szybko i niemiarowo. jej dłonie drżały i nie mogła ruszyć się z miejsca. Serkan widząc w jakim jest stanie zaniepokoił się. Podszedł do niej i chwycił jej dłonie.

- Spokojnie. Oddychaj głęboko i powoli. Wdech... Wydech... Wdech... Wydech... Spokojnie i powoli - instruował ją 

Po kilku próbach jej oddech zwolnił i Eda otworzyła oczy. Podniosła wzrok na Serkana i rozchyliła delikatnie usta. Patrzył na nią niepewnie, upewniając się, że jest w porządku. Utonęła w jego spojrzeniu. Pokręciła głową. 

- Jeśli jest taki niebezpieczny, powinieneś trzymać go w zamknięciu. Kto normlany wypuszcza taką bestie bez nadzoru? - uniosła się zła 

- Obrońcy zwierząt byli by przeciwni Twoim poglądom. Broni swojego terytorium i odstrasza niechcianych gości. Jest u siebie i może obić na co ma ochotę. To ty weszłaś tutaj niezapowiedzianie i w dalszym ciągu nie powiedziałaś kim jesteś i czego chcesz - wytknął 

- Mam zając się ogrodem państwa Bolatów, a raczej mam stworzyć go na nowo - powiedziała - Nie wiedziałam, że to Twój dom. Usłyszałam konie i byłam ciekawa. Przepraszam 

- Jesteś strasznie blada. Chodź, napijesz się wody - powiedział 

- Nie będzie chciał mnie znowu zjeść? - zapytała wchodząc na taras 

- Tylko jeśli mu pozwolę - zażartował - Nie musisz się go bać. Przy mnie nie zrobi niczego. Stwarza pozory groźnego i niebezpiecznego, ale w rzeczywistości jest łagodny - powiedział podając jej wodę

- Nie wyglądał na spokojnego pieska - powiedziała  

- Nie ufa ludziom. Ma ku temu swoje powody - wytłumaczył - Więc jesteś nowym ogrodnikiem? 

- Botanikiem. Ten ogród jest częścią mojego egzaminu praktycznego - powiedziała 

- Architektura krajobrazu. Imponujące. Masz doskonałą okazję, żeby się wykazać - zauważył

- O ile będę w stanie odbyć staż, ale to nie ważne - powiedziała wstając - Przepraszam za najście. Następnym razem będę trzymać się tamtej strony jeziora. Mam nadzieję, że tam go nie spotkam - rozejrzała się - Dziękuję za pomoc i jeszcze raz przepraszam

- Nadal nie powiedziałaś jak masz na imię - zatrzymał ją 

- Nie znam Twojego, więc moje też niech zostanie tajemnicą. Na razie - powiedziała znikając na pomoście 

Serkan patrzył jak znika w oddali ogrodu. Kilka minut z nią wystarczyło, żeby zapadła mu w pamięć. Uśmiechnął się do siebie i wrócił do pracy. 













In My MindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz