2.

102 6 0
                                    

BLAKE






Zostałem wezwany przez Larssona na rozmowę. Nic nowego. Zdarzało się to kilka razy w tygodniu. Spodziewałem się, że tym razem nasza rozmowa będzie dotyczyła mojej dziewczyny. Czasami zastanawiałem się, czy to dobrze, że pracowaliśmy razem. Tutaj się poznaliśmy. Kinsley nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak potrafiła zawrócić człowiekowi w głowie. Poza tym nie wiedziała, nawet kiedy zwykła rozmowa z nią przemieniała się we flirt. Przez to dużo czasu straciliśmy, zanim w końcu powiedziałem jej wprost, że chcę czegoś więcej. Inaczej cały czas bylibyśmy w fazie flirtowania. Oczywiście mieliśmy wzloty i upadki. Rozstawaliśmy się już kilka razy, ale w firmie każdy wiedział o naszym związku. Przed niektórymi osobami nic nie dało się ukryć. Dla nich życie innych było ważniejsze od czegokolwiek. Żywili się plotkami, co czasami mnie bawiło, ale w większości wkurzało. Nie lubiłem być w centrum zainteresowania, a przez związek z Kinsley byłem i to bardzo często.

– Blake, porozmawiaj z nią. - Patrzył na mnie.

Mieliśmy dobry kontakt. Głównie, dlatego że kiedyś donosiłem na pracowników, którzy działali mi na nerwy. Przez nich musiałem pracować po godzinach za te same pieniądze. Uznałem, że nie warto. Właśnie dlatego poszedłem na układ z szefem. Wcale nie zależało mi na byciu lubianym w firmie, skoro nie przynosiło to żadnych korzyści. Jednak odkąd poznałem Kinsley, zrezygnowałem z donoszenia. Dziewczyna zmieniła moje zachowanie. Chociaż kiedyś uważałem, że nigdy się nie zmienię. Widocznie nie znałem sam siebie zbyt dobrze, że rzuciłem taką deklarację. Nie musiałem już donosić na innych, ponieważ już dawno dostałem pierwszy awans i to wcale nie ze względu na donosicielstwo. Zrobiłem jedną rzecz, która sprawiła, że szef uznał mnie za niezastąpionego pracownika. Warto było mieć dostęp do jego komputera, który w każdej chwili mogłem wykorzystać. Nigdy nie ukrywałem, że będę grał fair, jeśli chodziło o korzyści dla mnie.

– Nie mam na nią żadnego wpływu.

Moja dziewczyna nie dała się ograniczać. Nawet drobne sugestie były w stanie ją wkurzyć. Właśnie przez to kłóciliśmy się wiele razy. Usłyszałem już słowa z jej ust, których nie spodziewałbym się po nikim. Kinsley czasami zapominała, że powinna się ugryźć w język. Potrafiła ranić słowami, mimo że nie zdawała sobie z tego sprawy. Tak to sobie tłumaczyłem, bo nie wierzyłem, że byłaby podłą suką. Dziewczyna moje dobre rady miała gdzieś i wmawiała mi, że martwiłem się tylko o siebie. Wkurwiała mnie tym. Chodziło mi o jej dobro, ale nie zamierzałem tłumaczyć Kinsley tego za każdym razem. Odpuszczałem, chociaż wydawało mi się, że nie powinienem. Jednak bałem się, że inaczej nasz związek nie przetrwa, a zależało mi na dziewczynie. Chyba bardziej niż jej na mnie, ale związek to nie licytacje. Najważniejsze, że mnie kochała. Zresztą byliśmy w stanie sobie poradzić. Chyba.

– Nie będzie mogła zostać, jeśli dalej tak będzie.

Chyba sobie żartował. Nie zwolni jej. Nie miał powodu. Musiałby udowodnić, że dziewczyna nie dawała sobie rady. Niestety akurat na to ciężko będzie mu cokolwiek wymyślić. Kinsley może nie przepadała za tą pracą, ale jako jedna z niewielu osób w firmie się starała. Odkąd tutaj przyszła mieliśmy nieco lepsze wyniki. Dało się to zauważyć w podsumowaniu już po pierwszym miesiącu jej samodzielnej pracy. Poza tym dziewczyna przejmowała się klientami i nie zbywała ich machnięciem ręki, jak robiły to na co dzień jej koleżanki. Szukała korzystnego rozwiązania dla obu stron. Chociaż powinna olać sprawę, bo starsze pracownice szkoliły ją do tej pracy. Ode mnie dostała tylko wiedzę teoretyczną i pomoc na początku. Wykorzystała to mądrze, za co ją pochwaliłem. Zresztą poradziła sobie sama. I to całkiem nieźle. Miałem wrażenie, że ogarnęła wszystko o wiele szybciej niż ja, co przez chwilę sprawiło, że byłem zazdrosny. Jednak Kinsley mi zaimponowała. Właśnie dlatego dość szybko się dogadaliśmy, a później do siebie zbliżyliśmy. Chociaż mieliśmy już za sobą wiele zgrzytów.

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz