22.

33 3 0
                                    

BLAKE







Imprezowałem, co było do mnie niepodobne. Zazwyczaj unikałem klubów. Raz dałem się zaciągnąć tam znajomych i wcale nie podobało mi się stado napalonych półnagich panienek, gotowych oddać się byle komu. Raczej szukałem kobiety, która coś sobą reprezentowała. Poza tym w życiu nie chodziło tylko o seks. O czym miałbym na co dzień rozmawiać z jakąś pustą lalą? I skąd miałbym pewność, że sama nadal nie łaziłaby do klubu, będąc ze mną? Nie, to nie dla mnie. Jednak dziś uznałem, że to doskonały pomysł, żeby zapomnieć o Kinsley. Szło mi nieźle. Zwłaszcza gdy przypomniałem sobie, z jaką łatwością przyszło jej nasze, rozstanie się. Na jednej z imprez poznałem Marcy. Spotkaliśmy się w klubie. Nie poszedłem tam z myślą o podrywie, ale dobrze było porozmawiać z kimś normalnym. Klub do tej pory znałem tylko z opowieści dziewczyn z pracy. Pierwszy raz miałem okazję przekonać się, co to za miejsce. Oczywiście miałem nadzieję, że nie spotkam nikogo znajomego. Jednak po dłuższym czasie, kiedy skupiłem się na Marcy, było mi wszystko jedno. Może dobrze byłoby, gdyby Kinsley dowiedziała się, że nie użalałem się nad sobą po jej odejściu. Zastanawiałem się, jakby wtedy poczuła.

– Fajny z ciebie facet. - Dziewczyna siedziała przy mnie uśmiechnięta od ponad godziny.

Byłem zaskoczony, że udało mi się przez tak długi czas utrzymać rozmowę. Nadal miałem ochotę słuchać, co miała do powiedzenia moja nowa koleżanka. Wcześniej wydawało mi się, że Marcy będzie znudzona i znajdzie innego towarzysza. Nie potrafiłem podrywać kobiet. Rzadko próbowałem. Podobało mi się, że wzbudziłem w niej zainteresowanie. Kinsley ani razu nie powiedziała, że byłem fajny. Chyba że na początku naszej znajomości, ale jakoś nie potrafiłem sobie tego przypomnieć. Nawet nie chciałem. Wolałem nie skupiać się na niczym, co było z nią związane. Poświęciłem dziewczynie wystarczająco dużo myśli. Więcej niż na to zasłużyła. Powinienem zapomnieć o niej na dobre. Chociaż było mi trudno. Przecież wyobrażałem sobie, że kiedyś zostaniemy rodziną, że jej się oświadczę. Miałem swoje plany względem Kinsley. Szkoda, że ona miała inne. Pozwoliłem jej odejść, więc nie zamierzałem się o nic prosić. Wierzyłem, że za jakiś czas ułożę sobie życie bez niej.

– Moja dziewczyna uznała, co innego. - Powinienem dodać, że była dziewczyna. To bardzo ważna informacja.

Zabawne, że o niej wspominałem. Po co? Nie chciałem współczucia ani odstraszyć od siebie Marcy. Żadna kobieta nie chciała słuchać o innej. Z nią pewnie było tak samo. Pewnie pomyślała sobie, że byłem nadal beznadziejnie zakochany. To nieprawda. Leczyłem się z Kinsley i szło mi coraz lepiej. Samo to, że przyszedłem do klubu, było doskonałym dowodem na to. Przecież przyszedłem tutaj, żeby kogoś poznać, a nie się żalić na byłą dziewczynę. Musiałem się ogarnąć inaczej Marcy sobie pójdzie, a ja nie będę miał ochoty na dalsze zagadywanie kobiet w klubie. Za chwilę zmienię temat i skupię się na dziewczynie przed sobą. Potrzebowała więcej uwagi. Była ładną blondynką, o pulchnej twarzy z sarnimi oczami i cały czas się uśmiechała. Nie potrafiłem ukryć, że mi się spodobała. Byłem zadowolony, że zwróciła na mnie uwagę. Sam chyba nie miałbym odwagi do niej zagadać. Nie potrafiłem narzucać się dziewczynom. Wolałem, kiedy to one wykonywały pierwszy krok. Później szło mi nieco lepiej. Potrafiłem zachęcić do siebie ludzi. Przynajmniej, dopóki nie poznali mnie lepiej. Wtedy okazywało się, że byłem bucem, a moje poczucie humoru wcale nie było śmieszne. Zdarzało mi się nawet usłyszeć, że zachowywałem się dziecinnie. Nie zaprzeczałem, że tak było.

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz