25.

28 4 0
                                    

KINSLEY








Postanowiłam spotkać się ze znajomymi i nadrobić stracony czas. Tym bardziej że przez większość czasu odmawiałam wyjść gdziekolwiek. Wolałam zostawać w domu i się dołować. Zresztą nie chciałam nikomu opowiadać o swoich niepowodzeniach. Znajomi na pewno zaczną gadać o tym, jak zajebiście im się układało. Jednak uznałam, że nie mogłam tak marnować życia. Potrzebowałam rozmawiać z ludźmi. Spędzić czas poza domem. W końcu mogłam odetchnąć. Już nie czułam tak ogromnego bólu po rozstaniu, że nie miałam ochoty wyjść do ludzi. Chyba zaczynałam na nowo szukać swojego miejsca. Gdziekolwiek. W końcu musi zacząć mi się układać. Uznałam, że spotkanie ze znajomymi będzie pierwszym krokiem do powrotu do normalności. Później może wymienię swoją garderobę. Zakupy zawsze poprawiały mi humor. Chociaż do tego potrzebowałam dodatkowej gotówki. Poza tym miałam dobre myśli i wierzyłam, że tym razem pracodawca się do mnie odezwie przynajmniej na rozmowę kwalifikacyjnej, na której postaram się jak najlepiej przekonać, że zasłużyłam, żeby dać mi szansę.

– W końcu wyszłaś do ludzi – odezwała się Sylvia.

Akurat ona wiele razy namawiała mnie na imprezę, ale ja odmawiałam za każdym razem. Nie miałam czasu. Ochoty też nie. Sylvia lubiła balować do upadłego, co mi się nie podobało. Podrywała wtedy każdego faceta, co było żenujące. Nie chciałam upijać się z nią ani pilnować jej, gdy ledwo stała na nogach. Tak właśnie pamiętałam nasze imprezy z czasów szkoły. Chociaż wolałabym nie pamiętać ich wcale. Czasami zastanawiałam się, jak Sylvia funkcjonowała po weekendzie. Jednak podejrzewałam, że była już przyzwyczajona do takiego trybu życia. W ostatnim czasie byłam pochłonięta pracą i związkiem z Blake. Nic inne się dla mnie nie liczyło. Wcale nie czułam się źle z tego powodu. Poza tym nie byłam typem imprezowiczki. Zazwyczaj przez to odstawałam wśród swoich rówieśników, którzy szukali tylko powodu, żeby się upić. Wolałam spokojne życie, ale nie wszyscy moi znajomi to rozumieli, a zwłaszcza Sylvia, więc nic nie tłumaczyłam. Uznałam, że to bez sensu. Lepiej było się odizolować. Jednak czasami miałam ochotę na towarzystwo ludzi, których znałam.

– Też się cieszę. - Uśmiechnęłam się.

Dobrze było w końcu pobyć z ludźmi, którzy nie rozmawiali ze mną tylko po to, żeby za chwilę mnie obgadać. Jeśli coś im się nie podobało w moim zachowaniu, mówili o tym wprost. Żadne z nas nigdy nie obraziło się, że ktoś zwrócił im uwagę. W tym towarzystwie czułam się dobrze, nawet jeśli nie rozmawialiśmy ze sobą na co dzień albo urywaliśmy kontakt na rok. Zawsze znaleźliśmy wspólny temat. Nie tylko po alkoholu. Mimo że dzisiaj zamierzałam trochę wypić. Musiałam odreagować. Ostatnie tygodnie były dla mnie ciężkie. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że byli ludzie, który mieli gorzej ode mnie. Jednak też miałam prawo się załamać. Dla mnie moje problemy wydawały się największe. Poza tym po rozstaniu z Blake wywróciło mi się wiele planów. Przecież wyobrażałam sobie, że kiedyś będziemy rodziną. Traktowałam chłopaka poważnie. Jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że pewnych rzeczy nie przeskoczymy.

– Uczcijmy to. - Koleżanka uniosła kieliszek.

– Nie zamierzam się upić.

Nie dlatego chciałam się spotkać. Chodziło o spędzenie czasu w miłym towarzystwie. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz się upiłam, ale wcale się tym nie przejmowałam. Jeśli tym razem wypiję więcej alkoholu, niż zamierzałam nic się nie stanie. Przynajmniej nikt nie będzie miał do mnie pretensji. Moje nowe znajome z firmy Larssona wychodziły tylko na drinki, a i tak kończyły na jednym. Żadna z nich się nie upiła. Przynajmniej nie w moim towarzystwie. Przy Blake ograniczałam alkohol. On też niewiele pił. Nie była to niechęć. Wcale nie próbowałam mu zaimponować. Nie musiałam tego robić. Po prostu woleliśmy spędzać czas na spokojnie i w swoim towarzystwie. Tak było o wiele lepiej. Chociaż niewielu ludzi to rozumiało. Nie przejmowaliśmy się nimi. Jednak okazało się, że chłopak tylko ze mną nie chciał się upijać, ale o tym już nie chciałam myśleć. W końcu mógł robić, co chciał. Na pewno był zadowolony, że nie musiał się ze mną męczyć.

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz