55.

31 4 0
                                    

KINSLEY









Myślałam, że uda mi się zachować spokój. Zwłaszcza że Blake się to nie udało. Miał mnie wspierać. Rozumiałam jego stres, ale liczyłam, że zawiezienie nas do szpitala to najprostsze zadanie. Jednak przerosło go. Spanikował. Nie powinnam mu się dziwić i pewnie nawet nie byłabym zła, gdyby nie to, że mnie wkurzał. Nie dostałam żadnych słów pocieszenia. W szpitalu całe moje opanowanie zniknęło. Płakałam. Z bólu. Z przerażenia. Czułam się beznadziejnie. Rozmowa z lekarzem mnie denerwowała. Nie wiedziałam, jak długo mnie przepytywał, zanim odeszły mi wody. Wtedy doktorek uznał, że nie mogliśmy dłużej czekać. Nigdzie nie było mojego faceta, gdy zabierali mnie ja porodówkę. Rozglądałam się cały czas za nim. Nie było go. Bałam się zostać sama. Zostawił mnie. Łzy zamazywały mi obraz. Nie chciałam rodzić sama. Rozmawialiśmy o tym. Blake zdecydował się być ze mną na porodówce. Do niczego go nie namawiałam. Byłam spokojna, bo mu uwierzyłam! Tchórz! Pieprzony tchórz! Nigdy mu tego nie wybaczę.

– Blake? – szeptałam.

Nie miałam siły. Czułam ból mimo znieczulenia, które dostałam kilka minut temu. Chyba nie zadziałało. Jak długo powinnam czekać, aż przestanie boleć? Może podano mi za małą dawkę. Chciałam się upomnieć. Lekarz wspomniał, że więcej pomóc nie mógł. To nieprawda. Chciałam, żeby chłopak był przy mnie. Potrzebowałam go. Może jemu udałoby się przekonać mężczyznę, żeby mi pomógł. Bałam się. Gdzie się podział Blake? Czemu uznał, że zostawi mnie samą akurat teraz? Nienawidziłam go! To też jego dzieci. Przez niego tutaj byłam. Powinien być ze mną. Nigdy mu tego nie wybaczę. Nawet nie wyobrażałam sobie naszej radości po powrocie do domu. Starałam się nie myśleć o swoim facecie, który mnie zostawił. Cholernie się bałam. Czy dzieciom nic nie groziło? Może powinna powiedzieć lekarzowi, żeby wykonał cesarskie cięcie. Nie chciałam narażać dziewczynek.

– Za chwilę do Pani wróci – powiedział spokojnie lekarz. – Proszę skupić się na dzieciach.

Starałam się, ale to trudne. Byłam rozkojarzona i czułam okropny ból. Przez niego nie mogłam się skupić na niczym innym. Czemu nie podali mi żadnych leków? Chciałam dostać kolejne znieczulenie. Przecież nie mogłam cały czas czuć bólu. Gdzie był Blake? Miał wrócić. Widocznie doktorek postanowił mnie okłamać. Cholera! To trwało za długo. Lekarz coś do mnie mówił. Niewiele zrozumiałam. Zostałam sama. Blake zemdlał. Akurat teraz. Nienawidziłam go za to. To ja miałam odwalić najgorszą robotę, a on zemdlał. Miał mnie tylko wspierać. Wspierać, do cholery! Czułam się przerażona. Gdybym wiedziała, że mój facet nie podoła, może zadzwoniłabym po matkę. Chociaż nie wiedziałam, jak zareagowałabym na jej uwagi podczas porodu. Według niej pewnie nawet to robiłam źle. Strach mieszał się we mnie ze wściekłością. Blake miał przerąbane. Pieprzony tchórz!

– Jestem. - Stanął przy mojej głowie. – Już jestem.

I co z tego? Miałam się cieszyć? Chyba nie uważał, że byłam nagle zadowolona, że postanowił do mnie dołączyć. Na pewno nie. Nie było go. Byłam przerażona. Sama. Z obcymi ludźmi. Miałam wrażenie, że Blake mnie zostawił. Pozwolił mi tak myśleć! Rozpłakałam się. Nie panowałam nad swoimi emocjami. Nie wiedziałam, jak zniosę poród bez Blake. Nie chciałam dzielić pierwszych chwil życia swoich córek tylko z pielęgniarką i lekarzem. Dla nich to nic wyjątkowego. Odbierali tysiące takich porodów. Ustaliliśmy z Blake, że będziemy na porodówce razem. Myślałam, że nie miał nic przeciwko, żeby mi towarzyszyć. Nawet nie zaprotestował! Gdyby wcześniej powiedział, że nie chce uczestniczyć w porodzie, przyswoiłabym tę myśl. Czułabym się inaczej. Jednak, gdy zostałam sama z obcymi ludźmi, poczułam ogromny strach. Moje życie i dzieci było w ich rękach. Bałam się, że coś pójdzie nie tak i nikt tego nie dopilnuje. Chociaż zaczynałam wątpić, czy Blake zdąży zrobić cokolwiek. Co, jeśli znowu zemdleje?

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz