56.

43 6 0
                                    

BLAKE









Nie wiedziałem, jak się zachować na porodówce. Byłem przestraszony. Zemdlałem, a Kinsley miała o to do mnie pretensje. Przecież nie mogłem nad tym zapanować. Byłem w szoku, gdy doszedłem do siebie. Prawie biegiem wróciłem do swojej dziewczyny. Nie chciałem zostawić jej samej na porodówce. Rozmawialiśmy na ten temat. Obiecałem Kinsley, że nie nawalę. Nie spodziewałem się, że zemdleję. Miałem zachować spokój. Jednak to bardzo trudne, gdy uświadamiasz sobie, że twoje dzieci niedługo pojawią się na świecie. Stresowałem się. Położna kazała mi stać za głową dziewczyny i ocierać jej czoło. Robiłem to posłusznie. Wiedziałem, że tylko ją tym wkurzałem, ale nie mogłem zrobić nic więcej. Po prostu byłem przy niej. Tak, jak chciała. Jednak nie podejrzewałem, że usłyszę stek bluźnierstw skierowanych w stronę lekarza i okropnych słów z ust swojej dziewczyny podczas porodu. Starałem się na tym nie skupiać.

Poród przebiegał dobrze, dlatego lekarz nie zdecydował o cesarce, co przy ciąży bliźniaczej było zalecane. Miałem mu za złe wybór. Przecież Kinsley cierpiała. Zapewne żałowała, że zdecydowała się na poród naturalny, a kilka razy kazałem jej to przemyśleć. Miała dużo czasu, żeby zmienić zdanie. Przekonała się na własnej skórze, że źle wybrała. Krzyczała na lekarza. Przecież pomagał jej i był spokojny, czego akurat mu zazdrościłem. Musiałem zaufać lekarzowi, jednak byłem na niego zły. Przeszło mi, gdy usłyszałem krzyk obu córeczek. Głośny i wyraźny. Były zdrowe i silne. Czułem się spokojny. Po dziewięciu miesiącach i długich godzinach porodu mogłem je w końcu zobaczyć. Wyczekiwałem tego momentu bardziej niż prezentu gwiazdkowego. Popłakałem się. Zdałem sobie sprawę, jak ważnym momentem w moim życiu był dzień narodzin moich córeczek. Musiałem przez kilka minut ocierać łzy, żeby móc się im dokładnie przejrzeć. Były piękne.

– Moje maleństwa – szepnąłem, głaskając je po policzkach.

Nie spodziewałem się, że niemowlęta okażą się maleńkie. Byłem w stanie zakryć je całymi swoimi dłońmi. Po każdym badaniu USG w domu mierzyłem na miarce wzrost podany na dokumentach. Wyobrażałem sobie, jakiej wielkości mniej więcej będą moje dzieci, ale nie było w stanie mnie to przygotować na rzeczywistość. Widocznie badanie nie było zbyt dokładne, jak zapewnili wszyscy. Najważniejsze, że dziewczynki były już z nami. W końcu zobaczyłem, jak wyglądały. Nie mogłem się tego doczekać. Mimo że rodzicielstwo nadal mnie przerastało. Na razie ciężko było stwierdzić, do kogo były podobne. Obie były jeszcze czerwone i brudne od mazi, z której pielęgniarce nie udało się ich dokładnie wytrzeć. Czy umyją je, zanim zobaczymy je znowu? Na jak długo zabiorą nam dzieci? Wiedziałem, że musiały mieć zrobione badania. Patrzyłem na zadowoloną Kinsley. Chyba zapomniała o bólu. Całą swoją uwagę skupiła na dziewczynkach, które trzymała w ramionach. Byłem z niej cholernie dumny.

– Nasze. - Zaśmiała się Kinsley, tuląc je mocno do siebie.

April była dwie minuty starsza od Autumn. Chociaż wydawało mi się, że minęło o wiele więcej czasu, zanim druga dziewczynka pojawiła się na świecie. Widocznie się myliłem. Poza tym nie zauważyłem, żeby moje córeczki czymkolwiek się różniły. Kochałem je całym sercem. Jeszcze bardziej niż przez dziewięć miesięcy oczekiwania, aż przyjdą na świat. Jeśli ktoś nie wierzył w miłość od pierwszego zobaczenia, to znaczy, że nie był rodzicem. Otarłem twarz. Znowu poczułem łzy. Moje maleńkie dziewczynki były piękne. Nawet takie pomarszczone. Mógłbym na nie patrzeć godzinami. Nawet jeśli tylko leżały na piersi swojej mamusi. Nie nacieszyłem się tą chwilą zbyt długo, bo lekarz zabrał dziewczynki na badania. Niedługo do nas wrócą. Miałem nadzieję, że były zdrowe. Nikt nam nic nie powiedział. Niepokoiło mnie to trochę. Widocznie wszystkie informacje usłyszymy, dopiero gdy dzieci zostaną zbadane. Jakoś musiałem wytrzymać.

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz