8.

34 3 0
                                    

KINSLEY






Wkurzona wróciłam do swojego gabinetu, a raczej salki, którą czasami dzieliłam z przyjaciółką. Akurat dzisiaj nie było jej w pracy. W sumie to lepiej. Nie musiałam nic tłumaczyć. Mogłam w spokoju sprzątnąć swoje rzeczy. W tym miejscu trzymałam ich najwięcej. Musiałam zabrać z biurka wszystko, bo nie miałam czasu na przeglądanie, co wyrzucić. Przez trzy lata nazbierałam sporo przedmiotów. Były też prezenty, które otrzymałam od ludzi, z którymi pracowałam. Drobne rzeczy w stylu długopis, upominki z podróży. Powinnam wyrzucić te od Bonnie i Clary. Nie przydadzą mi się poza tym miejscem. Jedyne, co zaczęłam przeglądać to dokumenty, które powinny zostać. Nawet nie zdążę ich nikomu przekazać. Już widziałam zadowolenie innych pracowników, którzy będą zmuszeni kończyć moje sprawy. Zapewne większość Larsson przydzieli dla Blake, skoro byłam jego dziewczyną.

– Co ci powiedział?

Blake zjawił się przed chwilą, bo chciał wiedzieć, jak przebiegła moja rozmowa z szefem. Aż dziwne, że nie wystawał pod gabinetem, żeby podsłuchać. Pracownicy czasami tak robili. Przecież musieli mieć świeże ploteczki dla Bonnie. Nie było innego sposobu, żeby jej się przypodobać. Chłopak jakby tylko czekał, żeby zareagować, gdybym wspomniała o niestosownym zachowaniu szefa. Nie musiał mnie dłużej chronić. Nigdy nie musiał. Potrafiłam się bronić słownie. Poza tym wiele bzdur, które wygadywała Clara, nawet mnie nie ruszało. Dziewczyna gadała byle gadać. Tysiące swoich opowieści zmyśliła. Wydali ją znajomi, których akurat znałam. Byli zdziwieni, gdy opowiedziałam jedną opowieść Clary. Mogłam zweryfikować wiele innych rzeczy. Nie chciałam opowiadać swojemu chłopakowi, o czym rozmawiałam z szefem. To już nieważne. Załatwiłam sprawę. Odchodzę i to najważniejsze. Porozmawiamy za kilka dni, gdy wszystko sobie ogarnę. Musiałam na spokojnie pozałatwiać sprawy związane z nową pracą. Dopiero wtedy opowiem chłopakowi, co powiedział mi na odchodne Larsson. Na spokojnie. Teraz nie miałam na to czasu. Musiałam się spakować. Nawet nie wiedziałam, ile czasu już zmarnowałam. Miałam nadzieję, że nikt nie liczył tego z zegarkiem w ręku. Nie chciałam zostać stąd wyprowadzona przez ochronę.

– To nieważne. - Wrzucałam przedmioty z biurka do pudła przed sobą.

– Ważne. Możesz się od tego odwołać.

Nie musiałam. Cieszyłam się, że odejdę z pracy. Dla Blake to mogło być niezrozumiałe, ale doskonale wiedział, jak czułam się w firmie przez ostatnie tygodnie. Oboje mieliśmy dość. Jednak on miał zbyt wiele do stracenia. Dlatego dobrze, że odejdę. Za jakiś czas dotrze do chłopaka, że miałam rację. Larsson podpisał moje wypowiedzenie. Nic więcej nie potrzebowałam. Wystarczyła mi satysfakcja, że nie był zadowolony, że nie zgodziłam się na jego warunki. Chciałam jeszcze dzisiaj zabrać stąd wszystkie swoje rzeczy, żeby nie musieć tutaj po nic wracać. Poza tym wątpiłam, żebym została wpuszczona do budynku. Nawet, żeby kogoś odwiedzić. Miałam nadzieję, że chłopak pomoże mi się spakować. Trochę współczułam mu, że musiał tutaj zostać. Chociaż wiele razy mówiłam Blakowi, że w innym miejscu miał większe szanse na rozwój osobisty. Nie docierało to do niego. W porównaniu do mnie bał się zmian. Nie zamierzałam nalegać. Lepiej wiedział, co było dla niego dobre. Chociaż uważałam, że źle robił. Jednak nie będziemy się kłócić o to kolejny raz. Miałam nadzieję, że między nami w końcu będzie lepiej. Praca nie zajmie najważniejszego miejsca w naszym życiu.

– Blake – złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie – nie chcę. Oboje wiemy, ile stresu powodowała u mnie ta praca. Sam nie chcesz tutaj być. - Spojrzałam na niego.

Wiele razy wracałam do domu wściekła. Nie byłam w stanie zapanować nad swoim gniewem. Do tego dochodziły sytuacje z rodzicami. Wyczerpywało mnie to psychicznie. Wiele osób powiedziałoby, że nie miałam na co narzekać, bo inni mieli gorzej, ale bywały dnie, kiedy czułam się, jak śmieć. Ukrywałam swoje emocje, by kogoś nie urazić. Nie chciałam wyjść na niewdzięczną gówniarę. Chociaż uważałam, że miałam prawo czuć się, jak chciałam i nikt nie powinien tego oceniać. Nie wychodziłam ze znajomymi w ogóle, bo nie miałam ochoty. Czasami byłam tak zmęczona, że zasypiałam od razu po pracy, co powodowało problemy z zasypianiem w nocy. Cierpiał na tym również mój związek z Blakiem. Może teraz będzie nam lepiej. Miałam taką nadzieję. Chciałam, żebyśmy mogli skupić się tylko na sobie. Potrzebowaliśmy odetchnąć. Zmienić otoczenie. Zastanawiałam się, czy nie powinniśmy wyjechać na jakiś czas. Spędzić chociaż jeden weekend razem, nie przejmując się niczym. Mogliśmy chociaż spróbować. Wyjechalibyśmy za miasto. Nawet opcja nocy pod namiotem nie wydawała mi się niczym strasznym.

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz