43.

28 4 0
                                    

KINSLEY








Nie chciałam już pracować. Głównie przez to, że czułam się coraz gorzej. Bywały dnie, kiedy rano dzwoniłam do pracy, że nie przyjdę, bo nie miałam siły podnieść się z łóżka. Lekarz zalecił mi się oszczędzać. Nie miałam zamiaru narażać życia swoich dzieci. Zwłaszcza dla pracy. Ona nie była najważniejsza. W firmie na pewno poradzą sobie beze mnie. Nie powinnam się przejmować swoją nieobecnością. Poza tym mogłam pozwolić sobie na siedzenie w domu. Miała swoje oszczędności. Blake też. Jakoś sobie poradzimy do porodu i mojego powrotu do pracy. Miałam nadzieję, że szef zrozumie moją decyzję. Przecież nie robił problemów z ułatwieniem mi pracy, gdy oświadczyłam, że byłam w ciąży. Tym razem też nie powinien być zły. Chociaż zostanie bez pracownika na dłuższy czas, ale mógł poszukać zastępstwa. Lepiej ode mnie wiedział, co zrobić w takiej sytuacji. Nie musiałam się martwić.

– Nie jestem w stanie dłużej pracować. - Spojrzałam na szefa.

Uprzedzałam go, że ze względu na ciążę będę potrzebowała więcej wolnego. Nie miał z tym problemu. Przynajmniej tak mi się wcześniej wydawało. Zaproponował nawet pracę zdalną, na co chętnie się zgodziłam. Niestety nie wszystkie obowiązki mogłam wykonać z domu. Jednak teraz będzie musiał mnie kimś zastąpić na dłużej. Najlepiej jak najszybciej, bo dokumentów było coraz więcej. Chociaż nie powinnam się już tym przejmować. Chciałam skupić się tylko na swoich dzieciach i zaciągnięciu Blake do szkoły rodzenia, o której nawet nie chciał słyszeć. Próbowałam mu wytłumaczyć, że powinniśmy się jakoś przygotować do porodu. Jednak do tej pory nie spytałam chłopaka, czy chciał być ze mną na porodówce. Bałam się usłyszeć, że wolałby czekać, za drzwiami. Przerażała mnie myśl, że zostanę na sali sama z obcymi ludźmi, od których będzie zależało życie moje i moich dzieci.

– Przecież zaciągnąłem cię z wystąpień i przydzieliłem papierkową robotę.

Jasne. To spore ułatwienie, ale nadal miałam dużo obowiązków, a czasami byłam zbyt zmęczona, żeby zająć się wszystkim na czas, o czym doskonale wiedział. Nie chciałam, żeby inni ciągle mi pomagali, gdy mieli swoje zajęcia. Szczególnie że już zauważyła kilka niezadowolonych spojrzeń pracowników ze swojego działu i poddenerwowaną sekretarkę, która nie wiedziała jak mnie traktować. Szef powinien przestrzegać regulaminu pracy. Zwłaszcza gdy chodziło o kobietę w ciąży. Przecież mogłabym go pozwać. Poza tym w każdej chwili mogłam przynieść zwolnienie od lekarza. Jednak chciałam wcześniej poinformować szefa o swoim odejściu. Uznałam to za dobry pomysł, którego zaczynałam żałować. Salomon doskonale wiedział, że byłam dobrym pracownikiem. Nawet potrafił to docenić, dzięki czemu udało mi się dostać kilka razy premię za swoją pracę. Niestety tym razem pieniądze mi niczego nie wynagrodzą. Chodziło o dobro moich dzieci. Powinien to zrozumieć. Przecież sam był ojcem i mimo że jego dziecko było dorosłe, nie znaczyło, że nie wiedział, co czułam, oczekując na swoje maluchy.

– Jestem w ciąży – przypomniałam.

– To nie choroba.

Oczywiście, że nie. Ciąża mnie nie ograniczała. Przynajmniej do tej pory. Chętnie pracowałabym do rozwiązania, gdybym czuła się dobrze. Lekarz zalecił mi odpoczywać jak najwięcej. Przy bliźniętach powinnam się oszczędzać. Przez najbliższe miesiące powinnam być ostrożna, jeśli chciałam urodzić zdrowe dzieci. Jednak nie miałam zamiaru tłumaczyć szefowi, jakim ryzykiem była ciąża bliźniacza. Zaproszę Blake. On mu dokładnie wyjaśni. Chociaż podejrzewałam, że Salomon w ogóle by się nie przejął, a to jeszcze bardziej wkurzyłoby Blake. Mój facet miał fioła na punkcie dziewczynek. Według niego już dawno powinnam siedzieć w domu i zapomnieć o pracy. Jednak nie mogłam całej ciąży przesiedzieć w domu. Nawet nie wiedziałam, co zrobię ze sobą przez najbliższe miesiące.

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz