33.

35 4 0
                                    

KINSLEY






Starałam się nie myśleć o Blake. Jednak kiepsko mi szło. Tylko się dołowałam, gdy przypomniałam sobie, że spotykał się z Marcy. Być może planowali już coś poważnego. Przecież Blake poważnie podchodził do związków. To mnie zawsze uważał za dzieciną. Powinnam pogodzić się z tym, że każde z nas miało własne życie. Powinnam zrozumieć, że chłopak układał je sobie beze mnie. Tyle że bolała mnie myśl, że o mnie zapomniał. Ani razu nie zdecydował się do mnie zadzwonić. Nie interesowało go, czy sobie radziłam. Nie to, żeby mógł tym cokolwiek zmienić. Nic dla niego nie znaczyłam, skoro z łatwością udało mu się mnie zastąpić. Musiałam się z tym pogodzić. Przynajmniej wiedziałam, że Blake sobie dobrze radził i był szczęśliwy. Może dzięki temu i ja w końcu ruszę z miejsca i zacznę się z kimś spotykać. Może w końcu poznam kogoś miłego, kto nie będzie uważał mnie za dzieciaka.

Miałam sporo obowiązków w pracy. Po raz pierwszy nie narzekałam. Nikt mi nie przeszkadzał i nie musiałam codziennie wysłuchiwać cudzych plotek. Zwłaszcza na swój temat. Dobrze to na mnie wpływało. Mogłam skupić się tylko na założonych celach. Nie miałam czasu zadręczać się myślami. Z dnia na dzień coraz lepiej odnajdowałam się w firmie. Wierzyłam, że to było odpowiednie miejsce dla mnie. Nawet lubiłam ludzi, z którymi pracowałam. Panowała o wiele lepsza atmosfera niż w moim poprzednim miejscu pracy. Chociaż to mogło się jeszcze zmienić. Przyzwyczaję się. Wiele wytrzymam, bo ta praca była tego warta. Zarabiałam lepiej niż u Larssona i pracodawca doceniał mój wysiłek. Nie słyszałam jeszcze, żeby opieprzył kogoś przy innych. Nie wiedziałam, czy robił to za zamkniętymi drzwiami, czy po prostu nie musiał tego robić. Przynajmniej nie usłyszałam od niego niesmacznych żartów ani niemoralnych propozycji.

– Bardzo dobrze ci idzie. - Asystentka szefa pochwaliła mnie już drugi raz w tym tygodniu. Przez chwilę uważałam, że to podejrzane.

Nie zrobiłam nic specjalnego. Szybko się uczyłam i sumiennie wykonywałam swoje obowiązki. Starałam się nie narzekać, nawet gdy wydawało mi się, że dostawałam więcej roboty od innych. Bywały dnie, kiedy nie miałam czasu zjeść, żeby wyrobić się z wszystkimi zadaniami na czas. Przy biurku spędzałam większość godzin swojej pracy. Zależało mi na tej robocie i nie mogłam jej stracić. Poza tym dobrze zarabiałam i nie musiałam prosić się o premie za dodatkowe zadania. W końcu udało mi się odłożyć trochę pieniędzy. Może za kilka tygodni w końcu wyprowadzę się od matki. Zależało mi na własnym mieszkaniu. Wiele się wtedy zmieni albo po prostu łudziłam się, że tak będzie.

– Dziękuję. - Uśmiechnęłam się.

Cieszyłam się z każdej pochwały. Pozytywnie to na mnie wpływało. Sprawiało, że jeszcze lepiej wykonywałam swoje obowiązki. Szkoda, że mój poprzedni szef nie rozumiał, jak ważne było docenienie swoich pracowników. Ciągle nas krytykował i myślał, że to przyniesie jakieś efekty. Przez to prawie wszyscy chodzili sfrustrowani. Razem z nim. Jednak nie musiałam się już przejmować Larssonem.

– Przygotuj się do wystąpień publicznych – dodała kobieta.

– Słucham?

Chyba się przesłyszałam. Miałam zajmować się papierkami. Gdy tutaj przyszłam, ani razu nie było mowy o publicznych wystąpieniach. Ewentualnie do przedstawienia swoich pomysłów reszcie pracowników. Nie nadawałam się do przemawiania przed większą publicznością. W firmie mieli do tej roboty doświadczonych ludzi. Ludzi, którzy się nie zbłaźnią. Miałam nadzieję, że asystentka żartowała i chciała sprawdzić moją reakcję. Na pewno. Byłam gotowa śmiać się razem z nią. Jednak wyglądała na poważną, co mnie przeraziło.

– Potrzebujemy cię nie tylko do poprawy PR Salomona, ale też do reprezentowania jego firmy w mediach.

Nie! Wykluczone. Nie namówi mnie do tego. Czemu uznała, że powinna wyznaczyć do tego zadania akurat mnie? Chyba nie przemyślała tego poważnie. Powinna poszukać innej osoby. Byłam przekonana, że w firmie był ktoś, kto poradzi sobie z tym zadaniem o wiele lepiej ode mnie. Może ta osoba nawet czekała na okazję, żeby się wykazać. Przecież byłam nowa. Z wieloma rzeczami sobie jeszcze nie radziłam. Czasami nawet potrzebowałam pomocy, o czym asystentka doskonale wiedział. Nie można rzucać nowego pracownika na głęboką wodę. Ośmieszę siebie i firmę. Chyba że właśnie o to im chodziło. Jeśli chcieli mnie zwolnić, mogli zrobić to w normalny sposób. Może przesadzałam, bo przecież dobrze pracowałam. Właśnie dlatego zaproponowano mi przemawianie przed mediami. Akurat dla mnie to żaden zaszczyt. Raczej ogromny stres. Powinni mnie jakoś na to wcześniej przygotować. Potrzebowałam więcej czasu. Zaczynałam panikować. Nic dobrego z tego nie wyjdzie.

LOVE - Blake&KinsleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz