1

111 9 1
                                    

,,Kocham cię Clari,, ,, miłego dnia Clari,, ,,do zobaczenia Clari,, to słowa których już nigdy nie usłyszę, przynajmniej nie od tej jednej konkretnej osoby. A zdałam sobie z tego sprawę dopiero kiedy stałam w czarnej sukience i patrzyłam jak zasypywano trumnę mojego taty, łzy ciekły po moich policzkach i to jedyny objaw tego że chociaż ja jeszcze kontaktuję, stałam jak wrośnięta w ziemię i mam wrażenie że nawet powieka mi nie drgnęła, nie mogłam w to uwierzyć. Otrząsnęłam sje na szczęście i zdobyłam na ostatnią rzecz którą chciałam zrobić, wrzuciłam na zasypywaną trumnę breloczek w kształcie połówki serca który kiedyś podarowałam tacie, po tym jak zachorował  na raka, sama miałam drugą połówkę i to właśnie ją wrzuciłam, te należąca do taty zachowałam dla siebie, niby to nic nie znaczyło bo obie połówki wyglądały tak samo, zwykły kawałek metalu bez ozdób czy grawerów ale dla mnie znaczyło bardzo wiele to, że ta połówka należała do taty. 

     Po pogrzebie i przyjęciu wszystkich beznadziejnych kondolencji, wróciłam z babcią do jej mieszkania. Niestety wiedziałam że już niedługo i to lokum będę musiała opuścić.       Miałam tylko tatę, mama odeszła od nas 10 lat temu i egzystuje sobie teraz szczęśliwie albo nieszczęśliwie, nie wiem bo nie utrzymujemy kontaktu, nie zjawiła się nawet na pogrzebie taty, jestem wdzięczna babci Marie że mimo iż jej córka odwróciła się od swojej rodziny, ona z tą rodziną została, znaczy teraz tylko ze mną, po stracie jedynego opiekuna chwilowo mam pomieszkiwać u babci, niestety opieka społeczna twierdzi że na dłuższą metę to nie wypali bo według ich wiadomości babcia nie jest w stanie się mną zaopiekować, na ten rok który został mi do skończenia 18 lat muszą albo znaleźć mi nowy dom wśród członków rodziny albo umieścić w domu dziecka. Nie przepadam za większością swojej rodziny i boję się że nikt nie podejmie się opieki nade mną.

*****

    Poniedziałek, dzień sądu ostatecznego, jak bardzo zmieni się moje życie. To dzisiaj zgodnie z zapowiedzią ma przyjść opiekun społeczny i ustalić z moją babcia co że mną dalej. Przez ostatni tydzień nie chodziłam do szkoły, byłam w złym stanie psychicznym i próbowałam się przygotować na ewentualność zamieszkania w domu dziecka, kontaktowałam się tylko z moimi najbliższymi przyjaciółmi Courtly i Hunterem i to nawet nie w sprawach nadrobienia zaległości ze szkoły, oni pomagali mi oderwać uwagę od moich myśli.

     Tak jak się na to przygotowałam po południu przyszła pani z opieki, cieszyłam się że pozwoliła mi również uczestniczyć w tej rozmowie 

-A więc panienko Curembel, sprawdziliśmy wszystkich członków rodziny którzy mogliby stać się rodziną zastępczą, zależało nam żebyś nie musiała zmieniać szkoły więc skupiliśmy się na najbliższej rodzinie, niestety nikt kto spełniałby warunki nie wyraził na to zgody

 Kobieta nie musiała mówić nic więcej, wiedziałam co to znaczy, wiele nowych współlokatorów i kilka pań do których zapewne niedługo będę mówić,,ciociu,, chyba że mają jakieś inne zasady. Z tą myślą jednak dalej słuchałam kobiety. Ani ja, ani babcia nie odzywałyśmy się

-Więc szukaliśmy trochę dalej, i skontaktowaliśmy się z panią Rosabelą Redford 

  Promyk nadziei błysnął w moim sercu, ale nie wiedziałam kim była Pani Rosabela.

- I ona zgodziła się tobą zaopiekować 

 Boże, będę miała dom 

-Jednakże… - kontynuowała kobieta, to tak, zawsze jest jakiś haczyk.

-… będziesz musiała przenieść się do Nowego Jorku, decyzja należy teraz do ciebie dziecko, możesz zostać tutaj w Georgii i zamieszkać w domu dziecka, albo przeprowadzić się do Nowego Jorku i do ukończenia osiemnastu lat mieszkać z twoją ciotką i jej rodziną.

Ciotką, no jasne, już wiem kim jest Rosabela, to siostra mojego taty która nie utrzymuje kontaktu z rodziną, ostatni raz widziałam ją kiedy miałam jakieś pięć lat, mam wtedy jeszcze z nami była.

     Babcia patrzyła na mnie z nadzieją i smutkiem w oczach, wiedziała że jeśli się wyprowadzę będziemy niesamowicie daleko od siebie, zawsze mieszkałyśmy blisko, spacerkiem pięć minut i już była na obiedzie u babci, jednak świadomą była też tego, że nie chcę trafić do domu dziecka. Wszyscy czekali w ciszy na moją odpowiedź.
-Pojadę do ciotki. 

Nowy promień słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz